Share on facebook
Share on twitter
Share on linkedin
Share on email
Share on whatsapp

W sobotę Ryga ugości najlepszych zawodników na świecie. Miejscowi kibice będą mogli dopingować dwóch reprezentantów Łotwy, czyli Andrzeja Lebiediewa i Francisa Gustsa. Spytaliśmy Jerzego Kanclerza o ich szanse w sobotnim turnieju. Prezes liczy szczególnie na zawodnika beniaminka PGE Ekstraligi.

 

Już w najbliższą sobotę o godzinie 16:00 czasu polskiego rozpocznie się kolejna runda cyklu Grand Prix. Zawody odbędą się w łotewskiej Rydze. Turnieje na Łotwie są dla nas bardzo udane, bowiem tylko dwukrotnie w ciągu ośmiu edycji na podium nie stanął żaden polski zawodnik. – Ostatnie trzy turnieje rozgrywane na Łotwie padły łupem biało-czerwonych. W 2014 roku wygrał Krzysztof Kasprzak, rok później Maciej Janowski, a w sezonie 2017 Piotr Pawlicki. Także ta runda jest dla nas bardzo szczęśliwa – mówi dla naszego portalu Jerzy Kanclerz.

Po raz pierwszy czołówka światowa zmierzy się ze sobą na torze w Rydze. Wcześniej rywalizowali w Daugavpils, jednakże w 2014 roku próbowano zorganizować rundę w Rydze, lecz tor nie nadawał się do bezpiecznej jazdy. – Ryga w 2014 roku miała gościć najlepszych żużlowców, ale jednak się okazało, że tor nie nadawał się do jazdy i zawody przeniesiono do Daugavpils. Tam zawsze turnieje były bardzo ciekawe. Na tym obiekcie zawodnicy lubią się ścigać i zawsze tam było sporo walki. Natomiast Ryga jest takim znakiem zapytania, bo wielu żużlowców na tym torze nie startowało. Liczę, że tam również ujrzymy ciekawe widowisko, ale tych znaków zapytania jest dużo – powiedział.

Maciej Janowski z pewnością liczył na ponowne włączenie się do walki o medale. Niestety na ten moment zajmuje trzynaste miejsce w klasyfikacji generalnej z trzydziestoma trzema punktami. Brązowy medalista IMŚ z ubiegłego roku zameldował się tylko raz w półfinale w ciągu sześciu rund. Czy ta tendencja zmieni się w najbliższy weekend? – Trudno mi powiedzieć. Maćka bardzo doceniam i lubię go jako zawodnika. Zawsze przed startem cyklu widzę w nim potencjał, że może włączyć się do walki o medale. On ma taką sinusoidę i ona w każdym turnieju jest inna. Trudno wyrokować, co się wydarzy w Rydze. Jest to zawodnik światowej czołówki, natomiast czy stanie w sobotę na podium, ciężko stwierdzić – tłumaczy.

Dla Patryka Dudka także nie jest to wyśmienity sezon. Pierwsza połowa rozgrywek była dla niego bardzo nieudana, lecz od jakiegoś czasu złapał wiatr w żagle. W klasyfikacji plasuje się na jedenastej pozycji, a w ostatniej rundzie na torze w Malilli zajął trzecie miejsce. – Forma u Patryka jest zwyżkowa od czasu Malilli. Obserwowałem ten turniej i bardzo się cieszyłem, że pokazał, co potrafi. Pierwsza połowa sezonu była nieudana, ale teraz się przebudził. Polacy są faworytami, ale ten tor jest zagadką, bo większość zawodników się tam nie ścigało – kontynuował.

Miejscowi kibice będą mogli oglądać aż dwóch przedstawicieli swojej nacji. W szranki staną bowiem Andrzej Lebiediew, który zastąpi kontuzjowanego Jacka Holdera, a także Francis Gusts, startujący z dziką kartą.

– Spodziewaliśmy się, że Jack Holder nie pojedzie, więc zgodnie z regulaminem wskoczył za niego Andrzej Lebiediew. Natomiast Francis Gusts wskoczył w miejsce Andrzeja, jako dzika karta. Spekulowano, że sobotnie spotkanie Falubazu z ROW-em się nie odbędzie ze względu na Jana Kvecha. Okazało się, że regulamin mówi co innego i ten mecz się odbędzie zgodnie z planem. Co za tym idzie jest dwóch Łotyszy, a jestem pewien, że oni jakieś treningi tam odbywali. Z pewnością pokażą się z dobrej strony, a szczególnie Lebiediew, który końcówkę sezonu ma bardzo dobrą. Liczę, że zamelduje się w półfinale – zakończył.

SZYMON MAKOWSKI, POBANDZIE

CZYTAJ TAKŻE:

Żużel. Były prezes Unii ma pomysł! „Lidsey powinien zostać w Unii!”

Żużel. Dariusz Śledź: Zasłona dymna z Motorem? Pomidor