Share on facebook
Share on twitter
Share on linkedin
Share on email
Share on whatsapp

Poszły konie po betonie”! Oczywiście piłkarskie. Oczywiście w Katarze. Stefan Żeromski ująłby to nieco inaczej: „Ogary poszły w las”. Tak czy owak – wiadomo, że chodzi o Mundial.

 

Wyjątkowe te mistrzostwa. Z wielu względów. Po pierwsze: pora. Mundial w listopadzie? Tego świat nie widział! Jeden, jedyny raz letnie igrzyska olimpijskie odbyły się w listopadzie – była to Australia, Melbourne, 1956 rok. I to był absolutny wyjątek, gdy chodzi o IO. Teraz listopad z grudniem zajęli futboliści i MŚ.

Po drugie: to pierwszy w blisko 100-letniej (dokładnie: 92 lata) historii piłkarskich mistrzostw świata Mundial na Półwyspie Arabskim.

Po trzecie: jeszcze nigdy nie było tak wielkich napięć polityczno-społecznych wokół MŚ w piłce nożnej.

Po czwarte wreszcie:  jeszcze nigdy FIFA, czyli Międzynarodowa Federacja Piłkarska (czyli światowa) nie miała tak fatalnego wizerunku, tak złej prasy, otoczki korupcyjnej, jak obecnie. I to też rzutuje na obraz tych mistrzostw.

Jesteśmy po pierwszym meczu Biało-Czerwonych. Pozostał po remisie z Meksykiem wielki niedosyt. Zarówno ze względu na wynik, jak i – zwłaszcza! – styl gry. Możemy gdybać (to, jak wiadomo, ulubione zajęcie kibiców), co by było, gdyby Robert Lewandowski strzelił gola z karnego… Ale nie ma sensu dziś o tym dywagować. Trzeba wygrać z Arabią Saudyjską -sensacyjnym liderem naszej grupy. Gdyby ktoś głośno mówił, że po pierwszej rundzie na pierwszym miejscu w „polskiej grupie” będzie… Arabia Saudyjska, a Argentyna zamykać będzie stawkę – odesłano by go do „wariatkowa”. A to dzieje się na naszych zdumionych oczach…