Bartosz Smektała. Foto: Unia Leszno, Marcin Kubiak
Share on facebook
Share on twitter
Share on linkedin
Share on email
Share on whatsapp

Ostatnie dni stoją pod znakiem kompromitacji polskiego żużla w Krośnie. Podczas dwóch dni dwukrotnie odwoływano 3. finał IMP. Ponowne problemy z krośnieńskim torem poskutkowały odwołaniem wtorkowego meczu Ekstraligi U24 na wniosek… klubu. Czy w takim razie Fogo Unia ma się czego obawiać jadąc w niedzielę na teren beniaminka?

 

W najbliższą niedzielę odbędzie się ostatnia runda fazy zasadniczej PGE Ekstraligi. Miejscowe Cellfast Wilki Krosno podejmą Fogo Unię Leszno. Gospodarze będą chcieli się godnie pożegnać, ponieważ ich spadek jest już przesądzony. Pytanie jest jednak następujące. Jaki tor zastaną Byki biorąc pod uwagę ostatnią farsę?

– Unia Leszno pojedzie na obojętnie jakim torze. Uważam, że nie będą bojkotować. Ja się nie obawiam o to, że zespół leszczyński będzie panikować. Tak naprawdę te zawody już nic nie znaczą. Chodzi tylko o to, na kogo w ćwierćfinale trafi Fogo Unia. Widzieliśmy, że nawet taki Wrocław było można pokonać. Lublin też przegrywał wielokrotnie w tym sezonie i to nawet na własnym torze. Mimo wszystko każdy teraz w Lesznie chciałby trafić na Spartę. Byki dobrze radzą sobie na wrocławskim torze i w tym przypadku mogą powalczyć o bardzo dobry wynik – mówi nam Jan Krzystyniak.

Warto jednak wziąć pod uwagę zawodników Fogo Unii, którzy jeszcze niedawno leczyli poważne kontuzje. Jeśli tor nie ulegnie znaczącej poprawie, to uraz może się odnowić. – Z tym może być problem, bo te kontuzje były dość poważne. Już nie chodzi o to, czy dany zawodnik wytrzyma. Ja przykładowo nigdy nie obawiałem się o siebie, tylko czy inni zawodnicy nie zrobią mi krzywdy. Większość wypadków, po których zawodnicy odnieśli w tym roku kontuzje, były spowodowane z winy kolegi z toru, a nie z ich błędu – tłumaczy.

Były zawodnik Unii Leszno i Falubazu Zielona Góra odniósł się także do szkolenia młodzieży. Jego zdaniem młodzi chłopacy są uczeni na wręcz betonowych nawierzchniach, przez co później kompletnie sobie nie radzą na bardziej przyczepniejszym torze.

– Leszczyńscy zawodnicy poradzą sobie bardzo dobrze z tym torem, ale jest obawa, czy jakiś młody zawodnik nie opanuje motocykla i nie doprowadzi do kraksy. Młodzież uczy się jeździć i zdaje licencję na betonach, gdzie się ślizgają. Później w trakcie przygody z żużlem, gdy trafią na nierówny tor, to dochodzi do niebezpiecznych zdarzeń – zakończył.

SZYMON MAKOWSKI, POBANDZIE

CZYTAJ TAKŻE:

Żużel. Kibice liczą na upragniony awans. Prezes jednak studzi nastroje

Żużel. Były zawodnik grzmi na temat wydarzeń w Krośnie. „Czegoś takiego nie było w historii polskiego żużla!”