Brady Kurtz . FOT. PAWEŁ PROCHOWSKI
Share on facebook
Share on twitter
Share on linkedin
Share on email
Share on whatsapp

Kibice będą jeszcze długo wspominać rewanżowy mecz półfinałowy pomiędzy Belle Vue Aces a Ipswich Witches. Mimo że „Wiedźmy” miały dużą przewagę po pierwszym meczu to i tak o wszystkim zadecydował ostatni bieg. Koniec końców to ekipa z Ipswich zameldowała się w finale. Przeciwników docenił kapitan „Asów” Brady Kurtz.

 

Po pierwszym spotkaniu wydawało się, że kwestia awansu została już rozstrzygnięta. Początek rewanżu także nie wskazywał, że coś lub ktoś może odebrać miejsce w finale ekipie z Ipswich. Aktualni mistrzowie Wielkiej Brytanii nie zamierzali jednak odpuszczać. Przed ostatnim wyścigiem w dwumeczu obie drużyny dzieliły tylko 2 punkty. Ostatecznie duet Sajfutdinow – Doyle przechylił szalę na korzyść swojej drużyny. Rozczarowany po spotkaniu był kapitan „Asów” Brady Kurtz. – Bycie tak blisko, jak to zrobiliśmy i potknięcie się na ostatniej prostej jest bolesne. Wszyscy ciężko pracowali przez cały wieczór i nie sądzę, byśmy mogli dać z siebie więcej. Daliśmy z siebie wszystko – zapewniał w rozmowie z bellevue-speedway.com.

Mimo nieudanej pogoni i rozczarowania Australijczyk docenił przeciwników. – Gratuluję Ipswich awansu do finału. Byli lepszą drużyną w dwóch meczach i życzymy im powodzenia – powiedział po spotkaniu.

Belle Vue Aces wygrali fazę zasadniczą i wydawało się, że mogą obronić tytuł mistrzowski. Ich zmagania zakończyły się już w półfinale – Nie tak chcieliśmy zakończyć nasz sezon, ale są pozytywy z tego spotkania. W pewnym momencie mieliśmy 22 punkty straty, ale udało nam się ją zniwelować do zaledwie 2 punktów na jeden wyścig przed końcem. Niewiele osób sądziło, że będziemy w stanie to zrobić – ocenił Kurtz.