Share on facebook
Share on twitter
Share on linkedin
Share on email
Share on whatsapp

To, że żużel nie należy do najtańszych sportów, nie trzeba nikomu mówić. Najlepsi zawodnicy istotnie zarabiają bardzo dużo, niestety bardzo dużo także wydają. Dążenie do perfekcji w tym sporcie pochłania fortunę, co z pewnością przyzna każdy jeździec z topu. Doskonałym przykładem tego jest trzykrotny mistrz świata, Bartosz Zmarzlik, który podczas wizyty w Kanale Sportowym opowiedział co nieco o wydatkach w sporcie żużlowym.

 

27-latek w sobotni wieczór odbierał statuetkę za drugie miejsce w plebiscycie Przeglądu Sportowego, a dzień później wystąpił w programie „Akademia Mistrzów” na Kanale Sportowym. Najlepszy polski zawodnik opowiedział jak wygląda finansowanie w tym sporcie i jak duże zaplecze musi posiadać żużlowiec, by nie musieć martwić się o nic innego, niż jazdę.

– Do pewnego momentu na młodych chłopaków ma oko klub, natomiast później każdy żużlowiec musi się usamodzielnić, chcąc coś osiągnąć. Na pierwszy rzut oka wygląda to tak, że ja się ścigam i rywalizuję, ale tak naprawdę za mną stoi cały sztab ludzi, z którymi współpracuję i oni też robią to zawodowo. To duży proces – przyznaje Zmarzlik.

Nowy nabytek Motoru Lublin zdradził, ile musi wyłożyć ze swojej kieszeni, by w pełni przygotować się do sezonu żużlowego.

– Za finanse odpowiada moja mama, która zajmuje się moją księgowością. To są bardzo duże kwoty. Sam zakup motocykli, silników, nowych części, tak w zasadzie wszystkiego, to są ogromne kwoty. Motosport nie jest tani. Sezon kosztuje mnie około dwóch milionów złotych – przyznaje. – Czasem trzeba się napocić, żeby to wszystko zazębić. Wiadomo, że jak są te środki, to wszystko się łatwiej układa, bo ma się większą swobodę. Dlatego też dziękuję sponsorom, bo nie muszę się o pewne rzeczy martwić, a mogę koncentrować się tylko i wyłącznie na jeździe – podsumował.