Żużel. Bartosz Bańbor: Bartek Zmarzlik to profesjonalista w każdym calu. Czuję się na siłach by pojechać w PGE Ekstralidze (WYWIAD)

Bartosz Bańbor. fot. Jarosław Pabijan
Share on facebook
Share on twitter
Share on linkedin
Share on email
Share on whatsapp

Bartosz Bańbor to jeden z nabytków Motoru Lublin podczas okienka transferowego. Młody żużlowiec nie mógł narzekać na zainteresowanie klubów, ale ostatecznie postawił na rozwój w ekipie, która w ubiegłym roku triumfowała w Drużynowych Mistrzostwach Polski. W wywiadzie z naszym portalem wychowanek Stowarzyszenia Lamba Rzeszów mówi o rozmowach z Koziołkami, treningach z Bartoszem Zmarzlikiem i szansach na debiut w PGE Ekstralidze.

 

Jak zdrowie i samopoczucie przed nadchodzącym sezonem w PGE Ekstralidze?

W tej chwili na nic się nie skarżę. Miałem swoje problemy w poprzednim sezonie, ale teraz wszystko jest w porządku. Już nie mogę doczekać się pierwszych treningów i jazd na lubelskim torze.

Trudno czy łatwo jest połączyć życie szkolne z życiem żużlowca? 

Myślę, że łatwo, ponieważ na co dzień uczęszczam do szkoły sportowej w Rzeszowie. Na razie nie mam poważnych problemów z ocenami czy ogólnie z nauką. Co prawda byłem niedawno na zgrupowaniu z Motorem Lublin, poopuszczałem parę zajęć i musiałem ten stracony czas w szkole nadrobić. Jestem jednak dobrej myśli i jakoś sobie z tym poradzę. Przez zimę wypracowałem sobie dobre oceny, by obecnie się nie stresować. Niedługo zaczyna się sezon i myśli chcę poświęcić dobrej jeździe na motocyklu.

Gdyby ktoś po zakończeniu ubiegłorocznego sezonu powiedziałby Ci, że w następnym będziesz reprezentował barwy mistrza Polski, co byś mu odrzekł?

Szczerze powiedziawszy, to nie wiem. Rozmowy były prowadzone pod koniec tamtego sezonu, ale nie były one wtedy na zaawansowanym poziomie. Jednak towarzyszyło mi uczucie, że z każdym dniem jestem bliżej tego  transferu. Jeśli taka sytuacja miałaby miejsce, to odpowiedziałbym takiej osobie, że zrobię wszystko, co w mojej mocy, żeby tak się stało.

Jaki wyglądały kulisy transferu i rozmowy z prezesem Motoru, Jakubem Kępą?

Byłem trochę zaskoczony, gdy dowiedziałem się, że taki klub się mną interesuje, ale również niezwykle szczęśliwy. Miałem oferty ze strony rzeszowskiej Stali, jak i lubelskiego Motoru. Wspólnie z tatą wybraliśmy tę drugą opcję ze względu na moją przyszłość. Stali życzę, żeby dalej się rozwijała. Poza tym kibicuję Motorowi od czasów, gdy byli jeszcze w pierwszej lidze. Przez wzgląd na Dawida Lamparta obserwowałem tę drużynę. Po drugie był to też ekstraligowy klub najbliżej nas. Jeśli chodzi o drugą część pytania, to rozmawiałem z Panem prezesem przy okazji podpisywania kontraktu. Także na obozie przygotowawczym zamieniliśmy parę słów. Uważam go za sympatycznego, miłego człowieka. Dało się odczuć ogromne wsparcie Pana prezesa. Jestem bardzo zadowolony z tego, co się wydarzyło.

Chciałbym zatrzymać się jeszcze na chwilę przy twoim kontrakcie z Koziołkami. Podczas rozmów ze strony klubu był rzecz jasna zarząd, a kto reprezentuje Twoją osobę?

Sprawami marketingowymi, pr-owymi i biznesowymi zajmuje się mój tata. To on był za to odpowiedzialny. Można powiedzieć, że od maleńkości wszczepił we mnie tego bakcyla, ogólnie sportowego. Od dziecka wraz z rodzicami chodziłem na mecze Stali Rzeszów. Oglądaliśmy niemalże wszystkie spotkania. Mimo, że nie uprawiał zawodowo sportu, to interesuje się nim do dzisiaj. Gdy miałem około 6 lat, to tata pod wpływem chwili kupił nam motor. Od tamtego czasu zainteresował się tym sportem, tak samo jak ja.

Chyba Twój tata nie myślał sobie, że za 10 lat będziesz zawodnikiem obrońców tytułu? Tak tego raczej sobie nie zaplanował…

Z tego co wiem, to nie miał planów, abym był żużlowcem, ale tak się stało (śmiech-dop.red.).

Jak wspomniałeś, ta pasja do czarnego sportu rozpoczęła się od zakupu sprzętu przez tatę, który odpowiada za wiele rzeczy. Kto jednak jest odpowiedzialny za Twój rozwój sportowy?

Od tego szóstego roku życia zacząłem jeździć na fitbike-u. Wtedy poznałem Dawida Lamparta. Zawsze bardzo chciałem spróbować sił na żużlu i i tak się stało. W 2021 roku wyjechałem na tor na motocyklu 250cc. Cały czas uczył mnie Dawid Lampart. Można to nazwać tak, że to on był moim trenerem. Po roku przeszedłem na 500cc. Pomimo zmiany otoczenia, dalej będziemy wspólnie współpracować.

Jak postrzegasz współpracę z trenerem Maciejem Kuciapą oraz menedżerem zespołu Jackiem Ziółkowskim? Czego do tej pory od nich się nauczyłeś i na co zwracają uwagę?

Najwięcej do tej pory rozmawiałem z trenerem Maćkiem Kuciapą, ponieważ również jest z Rzeszowa. Zdarzało się, że jednym samochodem jeździliśmy do Lublina i z powrotem. Podczas tych podróży wiele rozmawiamy, dzięki czemu lepiej się poznaliśmy. Dostałem od niego wiele porad dotyczących diety, bo dieta to ważny element kariery profesjonalnego zawodnika. Uprawiam taki sport, gdzie ta dieta jest bardzo ważna i muszę się bardzo pilnować, by nie jeść niezdrowych rzeczy. Ta dieta musi być zbilansowana. Muszę zwracać uwagę, by dostarczać dużo składników do mięśni i zważać na to, co dostaję na talerz. Poruszył także kwestie przygotowań do sezonu, jak i doradzał w sprawach sprzętowych.

Przejdźmy do sezonu przygotowawczego i Waszego wyjazdu do Hiszpanii. Co Ci najbardziej utkwiło w głowie i jak on wyglądał pod kątem sportowym?

Z pierwszą drużyną byliśmy na południu Hiszpanii. Z tego co pamiętam, obóz przygotowawczy trwał mnie więcej tydzień. Po raz pierwszy odwiedziłem tamte tereny. Przygotowywaliśmy się jeżdżąc na kolarkach po bardzo pięknych terenach, wśród cudownych krajobrazów. Wspólnie po śniadaniu wybieraliśmy trasę, po której będziemy jeździć. Trasy były dość długie. Liczyły nawet 70-80 kilometrów. Można powiedzieć, że taki trening trwał nawet pół dnia. Przez cały pobyt tylko jednego dnia mieliśmy rozbrat z rowerem. Po takiej wyprawie jedliśmy obiad i chwila regeneracji. Formą regeneracji był na przykład basen, bo nogi były bardzo wymęczone po rowerach. Oprócz tego mieliśmy treningi ogólnorozwojowe. Cały czas było co robić! Poza tym atmosfera była wyśmienita. Z każdym można było o czymś porozmawiać. Rozmowy toczyły się głównie w szerokim gronie.

Rozmawiając z Tobą, nie mógłbym nie zapytać o trzykrotnego mistrza świata – Bartosza Zmarzlika. Jaki to człowiek prywatnie? Jakie rady od niego usłyszałeś?

(śmiech – dop.red.). Ogólnie jest to człowiek bardzo pozytywny. Prawie cały czas jest uśmiechnięty. Jest bardzo zdeterminowany do treningów. Ciągle by mógł wsiadać na rower i pedałować. Jest to profesjonalista w każdym calu. Widać to po nim. Ma dużą wiedzę żużlową. Wiele się od niego można nauczyć. Póki co rad od niego usłyszałem, ale będzie jeszcze czas, na przykład na treningach.

Przechodząc do końca naszego wywiadu, chciałbym poruszyć wątek formacji juniorskiej. Oprócz Ciebie w klubie zakontraktowani są: Mateusz Cierniak, Kacper Grzelak, Bartosz Jaworski, Jan Młynarski i Jan Rachubik. Jedno miejsce, bez dwóch zdań, zajęte jest dla mistrza świata juniorów. Co z drugim miejscem u jego boku? Czy czujesz się na tyle mocny, pewny siebie, żeby pojechać w tym sezonie wraz z nim?

Czuje się na siłach, żeby być w tym składzie i pojechać. Na pewno na początku zobaczę jak to będzie wyglądało, bo dopiero rozpoczynam swoją karierę. Jest w zespole Kacper Grzelak, który już parę sezonów ma za sobą. Jest bardziej doświadczony, pewniejszy na ten moment. Myślę, że w trakcie sezonu po prostu zobaczymy kto będzie miał lepszą formę. Będę walczył, by wystartować.

Ostatnie pytanie. Będzie w tym roku tytuł mistrzowski dla Lublina?

Będzie! Ja w to wierzę.

Rozmawiał MATEUSZ PIETRAS

CZYTAJ TAKŻE:

Żużel. Dyrektor Djurgarden: Szwecja potrzebuje drugiego Rickardssona. Lindbaeck w tym sezonie będzie skuteczny – PoBandzie – Portal Sportowy (po-bandzie.com.pl)

Żużel. Jarosław Hampel: Myślę, że przed nami jeszcze trudniejszy sezon. Mamy dużą konkurencję – PoBandzie – Portal Sportowy (po-bandzie.com.pl)