Share on facebook
Share on twitter
Share on linkedin
Share on email
Share on whatsapp
Sezon 2023 będzie kolejnym, już czwartym z rzędu, w którym zabraknie barażów o PGE Ekstraligę. Część kibiców żałuje takiego rozwiązania, bo rywalizacja pierwszoligowo-ekstraligowa potrafi być naprawdę ciekawa, inni zaś wskazują, że baraże najczęściej są jednostronne i przewidywalne.
Jacek Frątczak brał udział w jednych z ostatnich baraży jako menadżer drużyny toruńskiej, w sezonie 2017. Czy jego zdaniem ich ewentualny byłby dobrym rozwiązaniem? – To jest dobre pytanie. Z własnego doświadczenia wiem, że dla drużyn nie było to nic przyjemnego. Szczególnie dla tej w ekstralidze, bowiem od ostatniego meczu ligowego do baraży jest bardzo długa pauza. Pamiętam, że ponad miesiąc trzeba było utrzymywać chłopaków w blokach startowych i to z pewnością nie przyniosło dla nich nic korzystnego. Druga drużyna pierwszej ligi natomiast cały czas jest “w gazie” i to według mnie ma duże znaczenie – tłumaczy.
Według byłego wieloletniego opiekuna Falubazu, rozbieżność poziomów pomiędzy obiema ligami jest zbyt duża, by baraże miały jakikolwiek sens. Dodatkowo, jego zdaniem kluby mogłyby przy tym niepotrzebnie nadszarpnąć budżet.
– Z całym szacunkiem do drużyn z zaplecza, natomiast wydaje mi się, że PGE Ekstraliga, szczególnie teraz, z całą tą nową organizacją sportowo-finansową, bardzo pokaźnie zdystansowała już pierwszą ligę i ta przepaść jest spora. Z pozycji człowieka, który działał w organizacjach klubowych, patrzę również na to zagadnienie przez kontekst ekonomiczny. Z mojego punktu widzenia baraże nie opłacałyby się finansowo ani zawodnikom, ani również klubom, a w środowisku żużlowym, ile by kluby pieniędzy nie miały, każdą złotówkę dwukrotnie oglądają, zanim na coś przeznaczą – wyjaśnia.
– Ja osobiście nie widzę odpowiedniego uzasadnienia przemawiającego za przywróceniem baraży zarówno z punktu sportowego, jak i ekonomicznego. Wiadomo, że kibice zawsze będą oczekiwali kolejnych spotkań i emocji, natomiast nie wszystko to po dogłębnej analizie ma sens. Mamy przykład turniejów indywidualnych rozgrywanych już późną jesienią, które nie cieszą się jakimś wybitnym zainteresowaniem ze strony kibiców. Podsumowując, ja nie jestem fanem przywrócenia baraży, jest bowiem zdecydowanie więcej mankamentów, niż potencjalnych korzyści z tego rozwiązania. Historia ostatnich lat, w których rozgrywane były baraże pokazywała zresztą, że zdecydowana większość tych dwumeczów rozstrzygała się na korzyść drużyn ekstraligowych – tłumaczy.
Drużyna Stelmet Falubazu Zielona Góra była w tym sezonie o krok od awansu. Czy zdaniem Jacka Frątczaka zielonogórzanie mieliby szanse zawalczyć z ZOOleszcz GKM-em Grudziądz? – Oczywiście, że Falubaz byłby w stanie nawiązać walkę, natomiast pamiętajmy, że GKM po dwóch kolejkach był liderem PGE Ekstraligi. Wiadomo, że na tym etapie grudziądzanie nie mogliby liczyć na swojego lidera, Nickiego Pedersena, ale z drugiej strony w Falubazie zabrakłoby również Maxa Fricke, który fatalnie zakończył finałowy mecz przeciwko Wilkom. Summa summarum, Falubaz mógłby powalczyć, ale biorąc pod uwagę te wszystkie okoliczności, faworytem nadal byliby grudziądzanie – podsumowuje były menadżer m.in Apatora Toruń.
CZYTAJ TAKŻE:
Żużel. Poznań wita się z pierwszą ligą na słodko! To będzie nowa tradycja? – PoBandzie – Portal Sportowy (po-bandzie.com.pl)
Żużel. Przemysław Pawlicki: Chcę na wysokim poziomie wrócić do PGE Ekstraligi. Piotr jest autorytetem (WYWIAD) – PoBandzie – Portal Sportowy (po-bandzie.com.pl)