Share on facebook
Share on twitter
Share on linkedin
Share on email
Share on whatsapp

Andrzej Lebiediew przez organizatorów cyklu Grand Prix został nagrodzony dziką kartą na sezon 2024. Dla Łotysza to wielkie osiągnięcie, które niesie za sobą wiele różnych profitów. Sukces ten sprawił, że na Łotwie obudziło się zainteresowanie tą dyscypliną sportu.

 

Na łamach FIM Speedway Lebiediew przyznaje, że po awansie do Grand Prix odezwało się do niego wiele różnych firm chcących go sponsorować. – Zaangażowały się firmy, które z żużlem nie miały nigdy nic wspólnego. To dla mnie bardzo pozytywne. Odezwało się wiele firm z Polski, znalazłem również sponsorów z Danii. Największym pozytywem było jednak to, że w moim kraju firmy posiadające pieniądze, zaczęły postrzegać żużel jako miejsce, gdzie można się zareklamować. W poprzednich sezonach jeszcze nie widziałem aż tak wielkiego zainteresowania moją osobą – zauważa Lebiediew.

Sukces Lebiediewa sprawił, że Łotysze zaczęli się interesować żużlem. – Dostawałem wiele telefonów od łotewskich mediów czy telewizji, co jest dla mnie bardzo cenne. Dla mnie i dla młodych zawodników, którzy rozpoczynają swoje kariery w Rydze oraz Daugavpils. Teraz każdy na Łotwie może oglądać moją walkę z najlepszymi zawodnikami świata. To świetne – przyznaje Łotysz.

Żużel. Został wrzucony na głęboką wodę. Może liczyć na pomoc Łaguty i Janowskiego

29-latek porównuje swoją sytuację z Martinem Vaculikiem, który chce spopularyzować żużel na Słowacji. – Może któregoś dnia, za 10 lat, będę miał na swoim koncie dużo sukcesów i być może powstaną nowe żużlowe ośrodki na Łotwie. Mam nadzieję, że młodzi chłopcy, którzy dopiero zaczynają swoje kariery, będą mieli odpowiednio dużo motywacji do ciężkiej pracy – mówi.

Pierwotnie żużel istniał jedynie w Dyneburgu. Później Ryga zajęła się organizacją turniejów Grand Prix oraz otworzyła żużlową szkółkę. Lebiediew wierzy, że obecność żużla w stolicy może pociągnąć za sobą kolejne ośrodki. – Wokół Rygi, na okolicznych wioskach, istnieje dużo torów do motocrossu. Myślę, że żużlowi trenerzy tam właśnie powinni się udać i zaprosić trenujących tam chłopców do spróbowania żużla. Motocross na Łotwie stoi na bardzo wysokim poziomie. Wydaje mi się, że sporej części tych chłopaków spodobałby się nasz sport. Mam nadzieję, że sukces mój, a także Francisa Gustsa i innych chłopaków, doda wiary tym, którzy będą chcieli zacząć swoją przygodę z żużlem – podsumowuje 29-latek.

CZYTAJ TAKŻE:

Żużel. Przyszłość Bajerskiego już znana? Jeden z klubów się wygadał

Żużel. Gorąco na debacie o żużlu. „Zielona Góra podobnie jak Leszno jest z dala od spółek Skarbu Państwa”