Share on facebook
Share on twitter
Share on linkedin
Share on email
Share on whatsapp

Ten sezon miał być przełomowym dla ZOOleszcz GKM-u Grudziądz. Drużyna od 2015 roku, czyli debiutu w PGE Ekstralidze, nie awansowała do fazy play-off. Najbliżej byli w 2016 i 2019 roku, kiedy kończyli rozgrywki na piątym miejscu. W tym roku w pewnym momencie byli skazywani na spadek, lecz kilka zwycięstw odmieniło ich perspektywę. Teraz są o krok od jazdy w ćwierćfinale.

 

Grudziądzanie zremisowali na otwarcie z Tauron Włókniarzem Częstochowa. Nie każdy traktował ten wynik jako sukces, ponieważ goście byli osłabieni brakiem Kacpra Woryny. Po siódmej kolejce w dalszym ciągu mieli tylko ten jeden, jedyny punkt, a większość kibiców i ekspertów skazywało ich na spadek z najwyższej klasy rozgrywkowej. Wszystko zmieniło się tydzień później. Gołębie pokonały za trzy punkty aktualnych mistrzów Polski z Lublina z Bartoszem Zmarzlikiem na czele.

Niektórzy uważali to za przypadek, lecz swoją dobrą dyspozycję potwierdzili także we Wrocławiu. Spotkanie zostało przerwane po dziewięciu wyścigach, jednakże ZOOleszcz GKM nie odstawał znacząco od 5-krotnych mistrzów Polski, ulegając ostatecznie 23:31. W kolejnych dwóch meczach zanotowali dwa zwycięstwa. Najpierw z Toruniem, a potem za trzy z beniaminkiem z Krosna. Dzięki temu po jedenastu meczach znajdowali się na szóstej pozycji z dziewięcioma punktami.

W Lesznie mieli przypieczętować awans do fazy play-off, jednakże w dwumeczu byli na straconej pozycji. Musieli odrobić dziesięć punktów, a do składu Byków powrócili wszyscy pauzujący wcześniej zawodnicy. Spotkanie przy wypełnionym Stadionie im. Alfreda Smoczyka wygrali gospodarze 55:35. Australijczyk Max Fricke uzyskał osiem punktów z bonusem w sześciu startach.

– Zawsze mogło być lepiej. Do składu Unii powrócili istotni zawodnicy, dzięki czemu ich zespół był bardzo silny. W dodatku mieli ogromne wsparcie w kibicach, którzy licznie pojawili się na stadionie. Był to dla nas ważny, a zarazem ciężki mecz. Gdybyśmy zwyciężyli, to przybliżylibyśmy się bardzo do fazy play-off. Szkoda, bo zaprezentowaliśmy się słabo. Gospodarze byli bardzo dobrze dopasowani do swojego toru i to pozwoliło im dziś zwyciężyć – mówił nam po spotkaniu.

Australijczyk słabo rozpoczął tegoroczny sezon. Na ratunek wówczas przyszedł jego tuner Ashley Holloway, który pomógł mu odpowiednio dopasować silniki do grudziądzkiej nawierzchni. Następnie zanotował zwyżkę formy, jednakże w ostatnich dwóch pojedynkach zaprezentował się niemrawo. – Ostatnie i dzisiejsze spotkanie z pewnością nie poszło po mojej myśli. Wydaje mi się, że przekombinowałem z ustawieniami moich motocykli – tłumaczył.

W tym momencie Fogo Unia i ZOOleszcz GKM mają po dziewięć punktów. Na szóstym miejscu, czyli premiowanym awansem do play-off są jednak Byki, ponieważ mają lepszy bezpośredni bilans. Grudziądzanie muszą w takim razie chociażby wygrać mecz z ebut.pl Stalą Gorzów, jednocześnie licząc na to, że leszczynianie już więcej punktów nie zdobędą. – Znamy naszą sytuację. Teraz zrobimy wszystko, żeby wyprzedzić Unię – odpowiedział krótko.

SZYMON MAKOWSKI, POBANDZIE

CZYTAJ TAKŻE:

Żużel. Kapitan pomagał przy pracach torowych. To był klucz do zwycięstwa?

Żużel. Maciej Janowski: Liczę, że w play-offach jeszcze przyspieszymy