Share on facebook
Share on twitter
Share on linkedin
Share on email
Share on whatsapp

W najlepszej lidze świata ruszyły play-offy, czyli tak naprawdę dla sześciu zespołów zaczęła się walka na całego. Oprócz tej toczonej na torze oczywiście nie brak walki tej „zakulisowej” – o to, gdzie który zawodnik w przyszłym sezonie wystartuje.

 

Zanim przejdziemy do ciekawszej części, tak zwanych kuluarów, wypada choćby krótko wspomnieć o pojedynkach ćwierćfinałowych. Miałem okazję być osobiście w Lesznie, gdzie tamtejsza Unia chyba już pożegnała się z publicznością w tym sezonie. Przykro patrzyło się na grupki leszczyńskich kibiców skandujących „j… Kuberę”. Łaska kibica, jak widać, na pstrym koniu jeździ. Szybko fani zapomnieli, dla kogo przez lata Dominik narażał swoje zdrowie na torze. Swoje odejście po meczu z Motorem zapowiedział Piotr Pawlicki i tak naprawdę nie zdziwię się, jeśli nastaną teraz dla Unii Leszno chudsze lata. Swoje odejście z klubu, tym razem definitywne, zapowiada również jeden z największych mecenasów tamtejszego żużla w ostatnich dekadach, Józef Dworakowski. Jeśli tak się stanie, to moim zdaniem strata dla Byków będzie większa od odejścia Pawlickiego. „Chrapkę” jeszcze niedawno na przejęcie Unii miała doskonale znana firma Fogo, jednak rozmowy z klubem, a raczej ich próba, spełzła na niczym.

We Wrocławiu niespodzianki dla mnie żadnej nie było. Ekipa pod wodzą prezesa Michała Świącika robi swoje i nie ukrywam, że mam jakąś tam satysfakcję, ponieważ mój przedsezonowy typ na finał Motor – Włókniarz bliski jest realizacji. Ciekawie było w Toruniu. Niespodziewanie „szpital” znad Warty wywalczył w grodzie Kopernika czterdzieści cztery „oczka”, czyli tyle, ile wystarcza, aby poważnie myśleć o awansie do półfinału. Kibice po meczu głośno pytali się o obecność młodego Holdera. Ja nie pytam, słabszy mecz może mieć każdy. W jednym z ostatnich wywiadów dla lokalnej telewizji w Gorzowie prezes Sadowski tajemniczo mówił o ewentualnej niespodziance. Ktoś gdzieś mówił, że Holder pasowałby do Gorzowa, bo już kiedyś tam skutecznie praktykował, może więc okazać się, że wyląduje chłop nad Wartą, tylko powstaje pytanie – za kogo? Jakoś sobie nie wyobrażam, aby Australijczyk miał walczyć o skład. Ja mam tylko nadzieję, że Stal Gorzów skutecznie skompletuje nie skład, a budżet na przyszły rok, ponieważ jak żużlowe „wróble” ćwierkają, plusem się tam sezon nie zakończy, a wręcz przeciwnie – minusem i to raczej sporym.

Tylko skąd wziąć kolejnych możnych sponsorów, kiedy w dobie inflacji i kryzysu jest coraz trudniej? Nie wspominając o fakcie, że po komunikacie o odejściu Zmarzlika marketingowe akcje Stali poszły błyskawicznie w dół. Gorzowianie próbują jeszcze „wyciągnąć” co się da ze Zmarzlika, oferując niesamowite przeceny w klubowym sklepie na gadżety związane z dwukrotnym mistrzem globu. Ta przecena po fakcie ogłoszenia odejścia Zmarzlika z klubu to kolejny marketingowy „wielbłąd”. Wystarczyło ustalić pewne kwestie z zawodnikiem i podobny ruch wykonać parę tygodni przed sławetnym pożegnaniem obu stron za pomocą komunikatów. Z pewnością do klubowej kasy wpadłoby więcej złotówek. 

W każdym razie weszliśmy w fazę, kiedy jest naprawdę gorąco. Zarówno na torach, jak i w obudowach telefonów prezesów i zawodników, które grzeją się do czerwoności. Uwierzcie mi na słowo, że prezesi zespołów walczących o awans klną na czym świat stoi, czy to z pierwszej ligi do ekstraligi czy z najsłabszej klasy rozgrywkowej do pierwszej ligi. Stworzenie składu, który będzie walczył o coś więcej niż utrzymanie to ogromna „gimnastyka”. Przyczyna jest prosta. Rozgrywki jeszcze trwają i nie wiadomo, kto awansuje. Tym samym ciężko dogadać zawodnika, który nie chce czekać czy potencjalny chętny na jego usługi awansuje czy też nie.

Na potwierdzenie, ot, taka historyjka sprzed paru dni. Jeden z drugoligowych zespołów porozumiał się z żużlowcem odnośnie ewentualnych startów w sezonie 2023 na wypadek awansu klasę wyżej. Zawodnik, a raczej jego dotychczasowy klub nie wytrzymał ciśnienia i postawił chłopaka pod ścianą – albo przedłużysz teraz, albo „do widzenia”. Jako że do końca rywalizacji jeszcze grubo ponad miesiąc, zawodnik oczywiście przeprosił oferenta i parafował w tym klubie, gdzie dotąd mu dawano – jak to jeden z prezesów w telewizji stwierdził – na chleb „powszechny”. Takich historii jest wiele i bardzo wesoło czyta się wymagania średniej klasy „lewoskrętnych”. Średniej klasy pierwszoligowy zawodnik na ofertę poniżej 200 tysięcy złotych za podpis i 3000 złotych za punkt szybko nie zerknie.

Szaleństwo transferowe już niedługo zahamują sami żużlowcy którzy swoimi żądaniami doprowadzą do czegoś na wzór lockoutu. Swoją drogą zastanawiam się, czy nie warto wrócić do zamknięcia okna transferowego z ostatnim dniem stycznia kolejnego roku, tak jak miało to miejsce przed laty.  Być może ten fakt sprawiłby, że początek polowania na „lewoskrętnych” przesunąłby się w okolice sierpnia-września, co nieco podniosłoby szanse ambitnych zespołów walczących o awans do wyższej klasy rozgrywek na skompletowanie rozsądnego składu pod kątem siły sportowej. Póki co wygląda to bowiem tak, że najlepsze zespoły awansujące klasę wyżej, w przyszłorocznym „rozdaniu” rozgrywek mogą gryźć przysłowiowe psy.

A skąd w tytule Formuła 1? Uśmiałem się ostatnio bowiem do łez. Poważnie. Parę lat temu, jeden ze sponsorów w loży jednego z klubów ekstraligowych snuł działaczom wizje, jak to do polskiego żużla przyciągnie firmy obecne w Formule 1. Ferrari było – wedle mecenasa – już tuż, tuż wejścia do żużla. Jak się nietrudno domyślić, pomimo obietnic i gwarancji, nic z tego nie wyszło. Tamta wizja wróciła jednak niczym bumerang. Ostatnio jeden z koncernów obecnych w Formule 1 otrzymał ofertę współpracy i sponsoringu od jednego z klubów PGE Ekstraligi. Pech chciał, że w ów koncernie pracują osoby wiedzące, co to żużel i ze śmiechem przyjęli stwierdzenie zawarte w piśmie, że Formuła 1 i żużel to „już prawie to samo pod względem atrakcyjności”. Klubowi życzę powodzenia i podpowiadam, że ja bym jeszcze wysłał ofertę do Elona Muska. Śmiech mnie ogarnia, kiedy słyszę o takich „wizjonerskich” planach pozyskiwania sponsorów w wykonaniuwydawałoby się – poważnego klubu.

ŁUKASZ MALAKA

2 komentarze on Żużel. Widziane zza Odry. Najlepszych gryzą psy, Formuła 1 i transferowy zawrót głowy
    obserwator
    24 Aug 2022
     11:01am

    dzięki Panie Łukaszu za felieton, jak zwykle wysokiej próby. Im jestem starszy, więcej widziałem i usłyszałem, tym mniej chce mi się oglądać żużel. Niestety, dyscyplina dąży do krachu, w najlepszym przypadku do zjedzenia swojego ogona. Tylko kto będzie chciał finansować „odradzający się” krajowy speedway?

Skomentuj

2 komentarze on Żużel. Widziane zza Odry. Najlepszych gryzą psy, Formuła 1 i transferowy zawrót głowy
    obserwator
    24 Aug 2022
     11:01am

    dzięki Panie Łukaszu za felieton, jak zwykle wysokiej próby. Im jestem starszy, więcej widziałem i usłyszałem, tym mniej chce mi się oglądać żużel. Niestety, dyscyplina dąży do krachu, w najlepszym przypadku do zjedzenia swojego ogona. Tylko kto będzie chciał finansować „odradzający się” krajowy speedway?

Skomentuj