W zeszłym tygodniu Martin Smolinski, po raz pierwszy od zakończenia rehabilitacji, trenował na torze w Olching. Próbne jazdy wypadły na tyle pomyślnie, iż zawodnik nie myśli o zakończeniu kariery. 36-latek liczył jednak, że organizatorzy indywidualnych mistrzostw świata dadzą mu kolejną szansę startów w cyklu Grand Prix.
– Okazało się, że mogę dalej jeździć na żużlu i jazda znów była dla mnie zabawą. To jest dla mnie najważniejsze. To nie jest tak, że prawa noga jest już w pełni sprawna, ale wiem w tym momencie, że wszystko wróci do normy. Czuję się zdecydowanie lepiej aniżeli parę tygodni temu, kiedy próbowałem jeździć. W przyszłym roku powinienem normalnie zacząć ściganie – mówi na łamach speedweek Martin Smolinski.
Niemiec nie ukrywa swojego rozczarowania faktem, że nie otrzymał dzikiej karty do przyszłorocznego cyklu Grand Prix.
– Najpierw nie mogliśmy doczekać się z zespołem sezonu 2020 i ścigania w cyklu Grand Prix. Później przyszła moja kontuzja, która zniweczyła marzenia. Po cichu liczyłem na „dziką kartę” na sezon 2021, ale jak widać się przeliczyłem. Jedyna pociecha, że jednym z zawodników oczekujących jest Lukas Fienhage i tym samym Niemcy są w pewien sposób obecni w cyklu – podsumowuje były zawodnik zespołu z Zielonej Góry.
a jaki rozczarowany musi być Chris Harris…
Andy Smith rowniez:)
Scott Nichols też nie czuje się komfortowo
Żużel. Ireneusz Kwieciński przed meczem w Rzeszowie: Jesteśmy dobrze przygotowani
Żużel. Chris Holder pogratulował bratu. Historyczny wyczyn!
Żużel. Nadzieja na wielki powrót Kołodzieja i głodne zwycięstwa „Lwy”, czyli niedziela w PGE Ekstralidze (ZAPOWIEDŹ)
Żużel. Kolega wywiózł go w płot. „Jak można mnie pomylić z Musielakiem?”
Żużel. Wygrał GP i szybko dzwonił do brata! Jack Holder: Warto było czekać na ten dzień!
Żużel. Holder królem Gorican! Fatalny błąd Zmarzlika w finale