Share on facebook
Share on twitter
Share on linkedin
Share on email
Share on whatsapp

Eltrox Włókniarz Częstochowa niespodziewanie uległ na własnym torze Motorowi Lublin 43:47. Spoglądając na tabele biegową wyraźnie widać, że zabrakło punktów jednego z liderów – Jasona Doyle’a (1,1,1,-,0), a także Rune Holty (0,1,0,-), jednak wpadki tego drugiego prędzej czy później można było się spodziewać. Australijczyk miał natomiast być wzmocnieniem, pewnym punktem, a jak do tej pory, przynajmniej na torze w Częstochowie, brakuje mu prędkości.

Być może stwierdzenie, że Doyle zawodzi oczekiwania klubu oraz częstochowskich kibiców byłoby nad wyraz. Niedzielny mecz ewidentnie jednak położył. Zaledwie 3 punkty lidera na własnym torze trudno usprawiedliwić w jakikolwiek sposób. Matej Zagar, którego miejsce zajął Australijczyk w składzie Lwów, wypadł w niedzielę o niebo lepiej, zdobywając 9+2 (2,2*,2,2,1*). W wypowiedzi pomeczowej trener Marek Cieślak w dobitny sposób skwitował postawę indywidualnego mistrza świata z 2017 roku:

– Jason Doyle i Rune Holta zdobyli w sumie mniej punktów niż Świdnicki. Doyle przegrywał frajersko, ale ja nie umiem powiedzieć, dlaczego. Ciężko jest uczyć jazdy mistrza świata – skomentował po meczu Cieślak.

Faktem jest, że Doyle w domowych meczach Eltrox Włókniarza nie błyszczy od początku sezonu, choć do tej pory nie było tego widać, ponieważ punktowo źle to nie wyglądało (10+2 w meczu z MrGarden GKM-em Grudziądz oraz 10+1 przeciwko Betard Sparcie Wrocław). Styl, w jakim te punkty zdobywał, pozostawiał jednak wiele do życzenia. Świetne wyjścia spod taśmy, a następnie gubienie punktów na dystansie i tylko jedno indywidualne zwycięstwo na 14 wyścigów odjechanych dotychczas w Częstochowie. Problemem wydaje się być dopasowanie, a raczej jego brak, do warunków częstochowskiego owalu. Za tym stwierdzeniem przemawia postawa kangura w meczach wyjazdowych. Płatny komplet 14+1 w Zielonej Górze oraz przyzwoita jazda w Gorzowie (do momentu przerwania zawodów Jason Doyle miał na swoim koncie 6 punktów w 3 startach) pozwala stwierdzić, że problemem nie jest brak formy u progu sezonu i trzeba szukać go gdzie indziej. Tylko gdzie?

Na podstawie dotychczasowych występów Australijczyka w barwach Eltrox Włókniarza w oczy najbardziej rzuca się zwyczajny brak objeżdżenia na domowym torze. Być może większa liczba treningów rozwiąże sprawę, a być może mistrzowi świata z 2017 roku zwyczajnie ten tor nie leży. Doyle charakteryzuje się specyficzną, nienaganną, książkową wręcz techniką jazdy i ułożeniem ciała na motocyklu, co widać w trakcie pokonywania łuków, kiedy praktycznie jak posąg układa się na swoim sprzęcie. Tyle, że ta nienaganna technika i sylwetka jak do tej pory nie sprawdza się w Częstochowie.

A może chodzi o coś zupełnie innego? O zdanie zapytaliśmy Ryszarda Dołomisiewicza:

– Na pewno nie jest to problem związany z brakiem formy żużlowca, czy też brakiem sympatii do danego toru. Jason Doyle jest światowej klasy zawodnikiem, byłym mistrzem świata, więc dla niego kwestia tego, na jakim torze jedzie nie powinna mieć, i nie ma znaczenia. Szukałbym w tym miejscu problemu w sprzęcie, a konkretnie w silniku, który z jakiegoś powodu nie dostarcza odpowiedniej mocy – mówi nam Ryszard Dołomisiewicz. – W tym miejscu w grę wchodzą kwestie techniczne, a my możemy tylko gdybać. Jest mnóstwo niuansów, które mają ogromne znaczenie, a często są nie do wykrycia bez rozbiórki silnika. Zawodnikowi może wydawać się, że wszystko jest w porządku, ale tej mocy brakuje. Jestem przekonany, że Jason pozbiera się, znajdzie rozwiązanie i znów będzie szybki. Gdy przechodził z Zielonej Góry do Torunia, również miał słabszy moment, a potem nagle odpalił. Nikt nie wie, jak długo będzie się borykał teraz ze swoim problemem, ale podkreślam, że nie warto się przejmować i martwić o brak formy Australijczyka – dodaje były żużlowiec.

Jedno jest pewne, Jason Doyle ma o czym myśleć i nad czym pracować, czasu na poprawę jest niewiele, ponieważ grafik w tym sezonie jest mocno napięty. Częstochowianie potrzebują Doyle’a mocnego i pewnego.