Share on facebook
Share on twitter
Share on linkedin
Share on email
Share on whatsapp

Dla Pawła Przedpełskiego miniony sezon był nieco niejednoznaczny. Dobre i znakomite starty ligowe w barwach Włókniarza przeplatały się z tymi mniej chwalebnymi. Finał IMP pokazał potencjał, ale też nieco pechowo nie przyniósł sukcesu. Na szczęście brak medali w Polsce wynagrodziła liga szwedzka.

Sezon zakończony. Kurz bitewny opada. Co teraz, wakacje?

O nie. Zbyt wcześnie. Jeżdżę dla Dackarny w Malilli i tam walczymy w play off. Zatem przede mną jeszcze kilka startów.

W Polsce to się nie udało, choć okoliczności towarzyszyły temu niecodzienne tak to nazwijmy?

Szanse matematyczne mieliśmy do ostatniego spotkania rundy zasadniczej w Rybniku (śmiech). Sytuacja jest już jasna, niestety. Szkoda, bo zabrakło nam praktycznie jednego punktu. Dosyć dziwny sezon trzeba przyznać. W moim wykonaniu, oprócz ostatniego meczu, raczej pozytywny. Oby takimi małymi kroczkami, każdy kolejny rok był trochę lepszy od poprzedniego. Staram się jak umiem, by tak właśnie było. Najważniejsze, że cało i zdrowo. Plus, to fakt, że udało mi się podpisać kontrakt w Szwecji, co zapełnia lukę po braku jazdy w Polsce. Fajnie, że w taki sposób mogę sobie troszeczkę przedłużyć sezon.

Wyprostuj mnie jeśli się mylę. Miałem wrażenie, że podczas finału IMP zależało Ci tak bardzo, iż to zakłóciło spokój w głowie i wszedłeś w zawody nie do końca udanie?

No nie. Tu akurat wyprowadzę z błędu. Rzeczywiście wszedłem słabo w te zawody, bo wioząc dwa punkty dźwignęło mnie w trasie i spadłem na koniec stawki. Teraz żużel wygląda tak, że każdy stara się budować prędkość i pomaga motocyklowi jak tylko może. W Lesznie tym bardziej, bo ten tor jest łagodny i  prędkość jest tam niezbędna. Mój błąd, podniosło mnie i wyprzedziło mnie dwóch rywali. Drugi start to taśma, co ostatnio zdarzyło mi się siedem lat temu, więc zacząłem turniej nie najlepiej. Oczywiście wygrać chciałem, apetyt był spory. Jak każdy zawodnik i każdy prawdziwy sportowiec. Ale to jest sport, taki jego urok. Zdarzają się takie historie. Na szczęście w dalszej części turnieju już się troszeczkę pozbierałem i te końcowe wyścigi potoczyły się lepiej.

Paweł Przedpełski. Foto: Kamil Woldański

Sezon klubowy we Włókniarzu trochę jak sinusoida. Wymarzony początek z wysokiego „C”, a potem zadyszka?

Od połowy sezonu okoliczności nie ułatwiały nam sytuacji. Był też walkower, co również dobrze nie wpływa na drużynę. Teraz to już jest po fakcie, ale każdy z nas chciał jechać to spotkanie. Dodatkowo dla zawodników to było odebranie możliwości zarobku, bo jakby nie było mecz daje dochód. Od strony sportowej zaś ten walkower sprawił, że nie ma nas w play-offach. Mocno pokrzyżowało nam to plany. Początek rzeczywiście był w naszym wykonaniu bardzo udany. To jednak wciąż sport. Wiele zależy od dyspozycji dnia, formy, toru. Jest wiele składowych. Tak to właśnie wygląda. Gorzów miał bardzo słaby początek, a teraz są w czwórce i walczą o medale. Na to nie ma reguły.

Tylko Gorzów, jako jeden z bardzo nielicznych, trafił idealnie z gościem w składzie…

No tak. Akurat instytucja gościa wymknęła się chyba lekko spod kontroli. To miało na celu uzupełnić skład w przypadku zakażenia zawodnika koronawirusem, a kluby bez zainfekowanych żużlowców kontraktowały czasem po dwóch i trzech zawodników w tej roli. Wydaje mi się, że idea docelowo taka nie była, ale tak się stało. Praktycznie ponad połowa Ekstraligi miała w składach gości a nikt nie był chory. Dla mnie akurat jest to troszeczkę niezrozumiałe. Kluby kontraktują co roku zawodników, budują składy i powinny startować tymi, których mają w zestawieniu. Tutaj zaś w trakcie sezonu można było zamieniać zawodników i uzupełniać luki. W przyszłym roku ten przepis ma zniknąć. Mnie się osobiście nie podobał.

Spore turbulencje w klubie związane ze zmianą trenera. Jaki to miało wpływ na zespół?

Zmiana trenera, perturbacje z torem, to nie mogło wpłynąć pozytywnie. Zawsze takie sytuacje wprowadzają pewną nerwowość. Wydaje mi się jednak, że jako zespół wybrnęliśmy z tego psychicznie i w końcówce pojechaliśmy dobre zawody. Jako jedyni w sezonie wygraliśmy choćby w Lublinie. Jeśli zaś chodzi o zmianę trenera, to ani mój wybór, ani moja decyzja. Absolutnie nie czuję się upoważniony do oceny tej sytuacji. Na ten temat lepiej żeby wypowiadali się zainteresowani, czyli trener i prezes, a oni chyba już wystarczająco powiedzieli. Piotr Świderski to bardzo fajna, pozytywna osoba i z nim także można góry przenosić. Nie mogę powiedzieć o nim nic negatywnego. Z trenerem Cieślakiem również mam nadal dobre relacje i tu nic się nie zmienia, a kto jest aktualnie trenerem, to nie ode mnie zależy. Nie mam na to wpływu kto kończy współpracę, a kto ją zaczyna. I to chyba tyle w tej kwestii.

Paweł Przedpełski i Maciej Janowski. Foto: Kamil Woldański

Masz już pomysł na przyszły sezon? Nadal Częstochowa?

Zdecydowanie za wcześnie, bo na ten moment sam nic jeszcze nie wiem. Dopiero co za nami ostatni mecz w Polsce. Przede mną play-offy w Szwecji. Z pewnością jakieś pomysły w obrębie Ekstraligi będą się pojawiały, ale to jeszcze nie czas by o nich mówić.

Nie masz wrażenia, że Ekstraliga dzieli się na dwie jakości?

Wszystko zależy od dyspozycji zawodników w danym sezonie. Jeżeli spojrzymy na tegoroczny dół tabeli, to choćby Grudziądz miał mocny skład, który na papierze wyglądał bardzo dobrze. Gdzieś coś nie zatrybiło i stało się jak widać. Oczywiście trafiały się mecze do jednej bramki, ale myślę też, że żaden kibic przed rozpoczęciem rozgrywek tego nie zakładał. Przed sezonem to wszystko jest jedną wielką niewiadomą. Najciężej zawsze ma beniaminek.

Rozmawiał PRZEMYSŁAW SIERAKOWSKI

One Thought on Paweł Przedpełski: Instytucja gościa lekko wymknęła się spod kontroli
    Piękny Lolo
    18 Sep 2020
     9:45am

    Pawle, od strony sportowej nie ma was w play-offach nie tylko dlatego że był walkower tylko dlatego że przegraliście trzy mecze na własnym torze. Przegraliście bo nikt nie trenował przed tymi meczami. Dzień lub dwa przed meczem cisza i spokój na stadionie choć wszyscy byliście w pobliżu. Odpoczynek przedmeczowy nie sprawdził się tak jak i relaks na rowerach z trenerem. Sprawdziły się za to treningi, spasowanie, dobór toru innym drużynom i to oni są tam gdzie was nie ma. Mieliście ostatni mecz w Lesznie i trzeba było pokazać sportową złość a tu nic, kompletnie nic. Leszno bez gwiazd jako prawdziwa drużyna pokazało w którym jesteście miejscu. Obejrzyj mecz w Rybniku w meczu o nic jak jechali z Wrocławiem i porównaj do meczu Włókniarza z Lesznem w meczu o wszystko.

Skomentuj

One Thought on Paweł Przedpełski: Instytucja gościa lekko wymknęła się spod kontroli
    Piękny Lolo
    18 Sep 2020
     9:45am

    Pawle, od strony sportowej nie ma was w play-offach nie tylko dlatego że był walkower tylko dlatego że przegraliście trzy mecze na własnym torze. Przegraliście bo nikt nie trenował przed tymi meczami. Dzień lub dwa przed meczem cisza i spokój na stadionie choć wszyscy byliście w pobliżu. Odpoczynek przedmeczowy nie sprawdził się tak jak i relaks na rowerach z trenerem. Sprawdziły się za to treningi, spasowanie, dobór toru innym drużynom i to oni są tam gdzie was nie ma. Mieliście ostatni mecz w Lesznie i trzeba było pokazać sportową złość a tu nic, kompletnie nic. Leszno bez gwiazd jako prawdziwa drużyna pokazało w którym jesteście miejscu. Obejrzyj mecz w Rybniku w meczu o nic jak jechali z Wrocławiem i porównaj do meczu Włókniarza z Lesznem w meczu o wszystko.

Skomentuj