Sierakowski: Krzysztof Mrozek prezesem do emerytury? Przykłady czerpie z centrali

Oj nie pozwala o sobie zapomnieć rybnicki sternik. Ledwie co jego team z hukiem opuścił szeregi PGE Ekstraligi, a boss już zakomunikował, że oto w nowym sezonie powalczy o powrót do elity, zaś pomóc w tym mają dwaj żużlowcy z dwuletnimi umowami i krajowy lider Kacper Woryna, o którego pozostanie w klubie włodarz jest spokojny. To jednak niewiele w porównaniu z prawdziwą bombą. Otóż Krzysztof Mrozek oświadczył, że pozostanie na stanowisku prezesa, dopóki ROW nie będzie drużynowym mistrzem Polski. No to zdębiałem…

Zważywszy dotychczasowe dokonania i skuteczność Krzysztofa Mrozka, z dużą dozą prawdopodobieństwa, graniczącą z pewnością, można domniemywać, że za sterami rybnickiego klubu pozostanie do emerytury i jeden dzień dłużej, co akurat śląskim kibicom nie musi się podobać. Tylko czemu się dziwić? Dotąd nie objawił się kontrkandydat. Dodam – liczący się, z pomysłami i realnym zapleczem, zatem prezes może czuć się jak pan na włościach. I tak też postępuje. Rozumiem, że finansowo pomóc w osiągnięciu celu mają te dwa miliony z odsetkami, odzyskane od Griszy Łaguty, no bo zapewne lada chwila sprawa zakończy się korzystnym dla klubu wyrokiem, a komornik dokona dzieła. Także personalnie nie będzie większego problemu, bo z rybnickiej akademii raz po raz wyfruwać będą nowe orlątka, za chwilę przepoczwarzone w gwiazdy światowych aren. Czyli kasa jest, albo będzie, skład jest, albo będzie i nic tylko wygrywać i zdobywać laury. Oj panie Krzysztofie. I po co się tak publicznie narażać na śmieszność. To, co pan deklaruje nie ma podstaw w dzisiejszej rzeczywistości, zaś z chciejstwem, to jak z dobrymi chęciami. Piekło jest nimi wybrukowane. 

Jeśli jednak sternik ROW-u pozostałby na stanowisku do emerytury, nie byłby ani pierwszy, ani zapewne ostatni. Przykłady idą z góry. Jakież to sukcesy odnotował za swej prezesury Andrzej Witkowski z PZM? Ano głównie ten, że mimo kadencyjności stanowiska, w cuglach wygrywając kolejne „wybory”, przetrwał do rzeczonej emerytury. Znaczy mierny, bierny ale wierny? Być może. Przy tym sprytny i inteligentny. Na swój sposób, a raczej na swą korzyść. Podobnie niedawny przewodniczący GKSŻ Andrzej Grodzki. Pół życia „z zawodu” przewodniczący i wiceprezes. Czego dokonał? Może ktoś wie?

Wróćmy do stażu, emerytury i Krzysztofa Mrozka. W zasadzie rybnickim kibicom powinienem szczerze życzyć jak najpilniejszego ziszczenia snu o potędze ich obecnego włodarza. Tylko to dopiero mogłoby doprowadzić do wybuchu napompowane ego prezesa. I tak by nie odszedł. Pojawiłyby się za to zapewne kolejne deklaracje, następnych zacnych dokonań. W tych okolicznościach przyrody życzę więc Ślązakom czegoś bardziej realnego. Życzę, by możliwie pilnie pojawił się sensowny kandydat, wygrał wybory i zaczął odbudowywać ośmieszony i zniechęcający wizerunek klubu. Choćby wzorem Marka Grzyba z Gorzowa. Ten to miał pod górkę od początku. Ale miał też pomysł, zacną ekipę i przede wszystkim, potrafił zjednywać sobie ludzi, co i panu, panie Krzysztofie, serdecznie i życzliwie polecam.