Podium finału IMŚ z 1973 roku. Od lewej Ivan Mauger, Jerzy Szczakiel, Zenon Plech. Foto: John Somerville Collection
Share on facebook
Share on twitter
Share on linkedin
Share on email
Share on whatsapp

Dzisiaj w Opolu odbędzie się pogrzeb pierwszego, polskiego, indywidualnego mistrza świata na żużlu – Jerzego Szczakiela. Popularny „Eda”, w 1973 r., po biegu barażowym zdobył złoty medal. Przez lata wielu znawców deprecjonowało sukces opolanina. My w tym smutnym dniu wspominamy Jerzego Szczakiela słowami, którymi opisał go jego rywal z dodatkowego biegu o złoto – Ivan Mauger – w swojej autobiografii The Will to Win.

– Jerzy Szczakiel był może dla wielu przypadkowym finalistą w Chorzowie, ale ja doskonale wiedziałem, co zrobił podczas Mistrzostw Świata Par w Rybniku w 1971 roku. Jego zwycięski bieg ze mną w Chorzowie był tysiące razy odtwarzany w mediach. Ja do tego biegu nie wracałem ponieważ wiem, że zaprzepaściłem w nim szansę na mistrza świata. To ja sam schrzaniłem ten bieg. Popełniłem w nim błędy, które nie powinny mi się przytrafić. Fakty są bowiem takie, że Jerzy Szczakiel wykorzystał umiejętności, które posiadał i zrealizował swoje marzenie. Ja odczytałem źle warunki na torze, próbując Jurka wyprzedzić. Zrobiłem to za szybko i za wcześnie, i w kompletnie złym miejscu. Kiedy Szczakiel wystrzelił ze startu w biegu dodatkowym było oczywiste, że będę musiał zebrać całe swoje doświadczenie, żeby dać radę go dogonić i wyprzedzić. Mój błąd polegał na tym, że nie wziąłem pod uwagę, że tor był nadal śliski od wewnątrz po poprzednich biegach, z dużą ilością luźnego materiału na zewnątrz. W rezultacie Jurka Szczakiela złapałem o trzy czwarte okrążenia wcześniej niż się spodziewałem. Mój plan polegał na tym, aby złapać go przed linią start-meta na trzecim okrążeniu, a następnie minąć go po zewnętrznej, na następnej prostej. Zamiast tego jechałem po wewnętrznej stronie toru. Wchodząc w trzeci wiraż pamiętnego okrążenia jechałem znacznie szybciej niż on. Szczakiel słyszał, że nadjeżdżam, delikatnie pojechał w lewo, miał pełne prawo zablokować moją szarżę i ja się przewróciłem – wspominał batalię o złoto Ivan Mauger.

Ivan Mauger i Jerzy Szczakiel na finale IMŚ z 1986 roku. Chorzów. Foto: John Somerville Collection

– Jerzy Szczakiel nigdy nie dostał takiego uznania, na jakie sobie zasłużył. To ja popełniłem błąd, którego on nie zrobił. Krytycy narzekali, że Szczakiel  był po prostu tego dnia szybki ze startu i czerpał w tym dniu z tego elementu maksymalne korzyści. Pisano również , że były to zawody „ustawione” pod Polaków. Kompletnie nie tak. Jurek zrobił wszystko, co tego dnia mógł i zrobił to bardzo dobrze. Jego nieszczęście w karierze polegało na tym, że nigdy więcej nie zbliżył się do zrobienia czegoś tak dużego ponownie. Przez wiele lat był potępiany jako najgorszy zawodnik, jaki kiedykolwiek zdobył tytuł mistrza świata. To niefortunne i niesprawiedliwe określenie dla przyjemnego, bardzo skromnego mężczyzny, który nie tylko był o wiele lepszy niż krążące o nim opinie, ale w pełni zasłużył sobie na miejsce w księgach mistrzów żużla. Osiągnął to, czego nie udało się zrealizować wielu setkom innych, ponoć lepszych od niego, zawodników – pisał w swojej autobiografii o pierwszym polskim mistrzu świata legendarny Ivan Mauger.