Nicolai Klindt. fot. Jarosław Pabijan
Share on facebook
Share on twitter
Share on linkedin
Share on email
Share on whatsapp

Nicolai Klindt przebywa obecnie w Wielkiej Brytanii, a więc jednym z krajów, które najdotkliwiej przechodzą pandemię koronawirusa. Na Wyspach na COVID-19 zachorowało już ponad 120000 osób, a ponad 16000 zmarło. Duńczyk wierzy jednak, że niebawem sytuacja się unormuje, a żużlowcy wrócą na tory nie tylko w Polsce.

– Wielka Brytania wprowadziła drastyczne restrykcje – opowiadał Klindt w materiale OstroTV. – W przestrzeni publicznej mogą przebywać nie więcej niż dwie osoby. Chyba, że są to ludzie mieszkający ze sobą. Wtedy mogą być razem. Przed nami jeszcze 12 tygodni takich trudności. W połowie czerwca jest realna jazda na angielskich torach. Będzie to jednak uzależnione od wielu czynników. W tej chwili w Anglii jest duża liczba zachorowań na COVID-19. W ciągu kilku tygodni powinny one jednak spadać, a sankcje pewnie będą poluzowane. Życie wtedy wróci do większej normalności. Wracając do ligi, trzeba nadmienić, iż federacja mówi, że sezon zostanie przedłużony do listopada. O ile pozwoli na to pogoda – dodał.

Jednym z największych problemów utrudniających powrót zawodów żużlowych jest zamknięcie granic. Obcokrajowcy, aby startować w kraju nad Wisła musieliby przyjechać do Polski, przejść okres kwarantanny, a następnie zostać w miastach swoich klubów przez wiele tygodni. Zawodnik Arged Malesa TŻ Ostrovii nie wyklucza takiego scenariusza.

– Słyszałem, że linie SAS mają w czerwcu przywrócić normalne połączenia lotnicze. Gdzie będą latać? To już zależy od restrykcji, jakie będą w danym kraju. Dania chce otworzyć granicę w ciągu 6 tygodni. Jednak akurat tam do listopada ma nie być połączeń lotniczych. Myślę, że w ciągu kilku miesięcy wrócimy do normalnego życia, ale trudno określić precyzyjnie, kiedy to się stanie – mówił 32-latek.

– Jeśli Anglia nie pojedzie prędzej niż Polska, to z pewnością byłaby to najlepsza opcja. Mam w Ostrowie warsztat i mechanika, lubię przebywać w tym mieście. Żużel to moja praca, muszę zarabiać, takie przenosiny to nie byłby głupi pomysł. Zobaczymy jednak, co się wydarzy. Niemniej mam apel do kibiców, żeby słuchali rządzących. Znamy doświadczenia krajów, które się nie stosowały. Jeśli więc będziecie to robili, to jest szansa na szybszy powrót do normalności. W innym razie mogą być gorsze restrykcje – stwierdził zawodnik.

BARTOSZ RABENDA