Fot. Stadiony.net
Share on facebook
Share on twitter
Share on linkedin
Share on email
Share on whatsapp

Żużel nagle zniknął z listy moich priorytetów. Tęsknię za pierwszymi jazdami, moja pasja nie wygasła, ale dzisiaj myślę głównie o bezpieczeństwie, zdrowiu i życiu. Może brzmi to patetycznie, ale i czasy są wyjątkowo nieznośne. A gdy pokonamy koronawirusa, wtedy może się okazać, że nie tylko u mnie, żużel spadł w życiowym rankingu na dalekie pozycje. Z tego kryzysu nikt nie wyjdzie bez szwanku.

Kiedy wystartują rozgrywki w naszym kraju? Tego nie sposób przewiedzieć. Ekstraliga wyznacza nowe terminy pierwszej i drugiej kolejki. To myślenie życzeniowe i bardzo optymistyczne. Prawda jest taka, że świat sportu w Polsce jest zatrzymany do momentu zniesienia stanu epidemicznego. Planowanie czegokolwiek, w momencie, w którym się znaleźliśmy, jest niedorzeczne. Poza tym rzeczywistość, którą znaliśmy do tej pory, może do nas nie wrócić przez długie miesiące.

Nie wyobrażam sobie startu ligi bez kibiców. Z pustymi trybunami i meczami tylko dla publiki telewizyjnej. Dobrze, że kluby na to nie pozwolą. Zresztą prezesi wiedzą, że mecze bez widzów oznaczają plajtę ich klubów. Rozgrywki powinny wystartować, jak wszyscy będziemy bezpieczni. Nie możemy sobie pozwolić na ryzyko zainfekowania kibiców i zawodników. Pamiętajmy też, że żużlowcy nie są dziećmi gorszego Boga. Na działanie wirusa są narażeni jak każdy inny. Mają przecież swoje rodziny, o które pewnie się martwią. W trudnych chwilach mogą chcieć być przy bliskich, a nie przed maszyną startową. Oczekuję też, że FIM zawiesi rozgrywki międzynarodowe i pomoże Anglikom wstrzymać start sezonu. FIM jest odpowiedzialna za zdrowie i życie zawodników, a jak zwykle chowa się w niewidzialnym tle, bez własnego zdania i bez wizji. Nie wyobrażam sobie też sytuacji, w której świat walczy z pandemią, u nas rozgrywki są zawieszone, a ktoś wpada na szalony pomysł organizacji turniejów Grand Prix.

Nie przekonują mnie słowa, że sport jest zwykłą rozrywką i jako pierwszy idzie na odstrzał. Widzieliście jak UEFA nie chciała odwoływać meczów Ligi Mistrzów i Ligi Europy i jak niemal do ostatniej chwili ważyły się losy Grand Prix Australii w Formule 1. To wielkie biznesy, a straty związane z działalnością koronawirusa świat sportu policzy w miliardach euro, dolarów i funtów. Sport stał się ważną gałęzią biznesu. Odwołanie rywalizacji we wszystkich dyscyplinach powoduje, że cierpi branża transportowa, turystyka, hotelarstwo, gastronomia, media i marketing. Żużla nie da się porównać do piłki nożnej, wyścigów formuły jeden, czy amerykańskiej koszykówki NBA. Założę się jednak, że są w branży żużlowej osoby, które właśnie siedzą i liczą, ile tracą pieniędzy w dobie kryzysu. A już w niedalekiej przyszłości może się okazać, że na sfilcowanym rynku przetrwają tylko najsilniejsi. Zdaję sobie sprawę, że snuję dość ponurą wizję przyszłości. Dla poprawienia humoru dodam tylko, że wcale nie uważam, że żużel padnie śmiercią męczeńską. W bólach, z trudnościami, leczony pod respiratorem, ale wyjdzie z opresji.

Ludzie biznesu nie mają teraz łatwego życia. Liczą straty. Żyją w niepewności. Nie wiedzą, jak długo potrwa stan epidemiczny i czy z czasem nie wejdzie w życie stan wyjątkowy. I co potem? Jak zareagują ich dotychczasowi kontrahenci? Jak zachowa się rynek? Czy ludzie nie zmienią swoich przyzwyczajeń i czy nie zmienią się globalne priorytety? Szefowie firm będą musieli stać się oszczędni i dalekowzroczni. Nie wszyscy sponsorzy zdołają wysupłać kasę na żużel. Kluby najlepiej zorganizowane, finansowo stabilne, bez ukrytych długów i nieprzyjemnych kredytów mogą powiększyć swoją przewagę nad słabszymi i zdestabilizowanymi rywalami. Dopuszczam do siebie myśl, że układ sił w polskim żużlu może się przemieszać.

Tym bardziej, że swoje preferencje może zmienić również samorząd. Na portalu pobandzie.com.pl, 29 stycznia opublikowałem tekst pod tytułem „Kto woli żużel, a kto sprawną służbę zdrowia?”. W nim napisałem, że „żużel już od dawna jest elementem lokalnej polityki. Z racji na wielkie zainteresowanie kibiców prezydenci miast i radni stali się niemal niewolnikami żużlowej tradycji. Nie mogą sobie pozwolić na brutalne zakręcenie kurka z pieniędzmi, bo przegrają wybory. I choć długi samorządów rosną w zastraszającym tempie, to miliony na żużel muszą się znaleźć. Żeby uszczęśliwić potencjalnych wyborców. Samorząd wspiera klubowe biznesy i żużlowców-biznesmenów. Tymczasem kuleje edukacja, umiera służba zdrowia, kolejne kredyty rozsadzają roczne budżety. Samorządowcy muszą jednak wziąć pod uwagę, że obywatelom w końcu znudzi się umieranie w szpitalnej poczekalni, a wydatki na zawodowy sport zaczną uwierać. Istnieje prawdopodobieństwo, że w końcu samorządowcy powiedzą stop i znacznie ograniczą wydatki choćby na wiosenno-letni żużel”.

Pisząc te słowa nawet nie pomyślałem, że nie miną dwa miesiące, a tezy zawarte w artykule będą brutalnie weryfikowane przez życie. Koronawirus zbierał już śmiertelne żniwo w dalekich Chinach, ale przecież my, w Europie, mieliśmy być bezpieczni. Przynajmniej tak to sobie wymyśliliśmy. Już teraz nie zrobiłbym wielkich oczu, gdyby samorząd wydatki pierwotnie przeznaczone na żużel w tempie ekspresowym przekwalifikował na służbę zdrowia. W przyszłych latach klubowym prezesom będzie jeszcze trudniej ubiegać się o pieniądze na żużel ze środków samorządowych. Po to, żeby wspierać zagraniczne gwiazdy i organizować remonty stadionów, które i tak w świecie żużla są wręcz ekskluzywne. Priorytety właśnie się zmieniają, a na szczyt potrzeb wdrapała się służba zdrowia. I długo z tego szczytu nie zejdzie.

DAWID LEWANDOWSKI 

One Thought on Czy naprawdę wolicie żużel od sprawnej służby zdrowia?
    Staleczka
    20 Mar 2020
     7:19pm

    Bardzo rzeczowy artykuł.
    Już wiele razy w minionych latach pisałem, że chciałbym doczekać czasów, kiedy zawodowe kluby żużlowe nie dostaną publicznych pieniędzy. Wydaje mi się że jak nie dopadnie mnie wirus to zobaczę to na własne oczy. Jestem przekonany,że nawet wtedy speedway będzie istniał. Może bez 3 zaw. zagranicznych w składach, może w 5 zaw. w składzie, może na starych silnikach ,może za 1000 zł za pkt dla zawodowców ale BĘDZIE .

Skomentuj

One Thought on Czy naprawdę wolicie żużel od sprawnej służby zdrowia?
    Staleczka
    20 Mar 2020
     7:19pm

    Bardzo rzeczowy artykuł.
    Już wiele razy w minionych latach pisałem, że chciałbym doczekać czasów, kiedy zawodowe kluby żużlowe nie dostaną publicznych pieniędzy. Wydaje mi się że jak nie dopadnie mnie wirus to zobaczę to na własne oczy. Jestem przekonany,że nawet wtedy speedway będzie istniał. Może bez 3 zaw. zagranicznych w składach, może w 5 zaw. w składzie, może na starych silnikach ,może za 1000 zł za pkt dla zawodowców ale BĘDZIE .

Skomentuj