Share on facebook
Share on twitter
Share on linkedin
Share on email
Share on whatsapp

Przed nami wyjątkowy, historyczny, bo polski – to znaczy z udziałem dwóch polskich klubów – finał siatkarskiej Ligi Mistrzów. Pytanie jest: czy aktualny mistrz Polski, czyli Jastrzębski Węgiel, będzie mistrzem Europy, czy zostanie nim wicemistrz Polski Zakłady Azotowe ZAKSA Kędzierzyn-Koźle? Przypomnę, że przed dwoma laty było tak, iż triumfator Ligi Mistrzów -właśnie klub z Opolszczyzny nie został – o paradoksie, albo i nie! – najlepszą siatkarska męską drużyną w kraju. Czy to samo okaże się w Turynie?

 

Na razie mamy prawidłowość polegającą na tym, że lata nieparzyste polską Plus Ligę wygrywa klub ze Śląska, czyli JW (2021, 2023), a w lata parzyste klub ze Śląska Opolskiego – Zaksa (2020,2022). A propos Śląska Opolskiego, o którym kibice Odry Opole skandują: „Śląsk Opolski zawsze polski” to informuję, że niedługo ma być oddany do użytku stadion miejscowej Odry – klubu z tradycjami trenera Antoniego Piechniczka, stopera Romana Wójcickiego, braci Tyców itd. Własnego stadionu chce też żużlowy Kolejarz Opole – klub z kolei pierwszego Polaka – indywidualnego mistrza świata w „czarnym sporcie”, czyli Jerzego Szczakiela.

Oglądałem finał IMŚ, w którym wygrał śp. Jurek Szczakiel (po latach przeszliśmy na „Ty”) na Stadionie Śląskim, miałem wtedy 10 lat, widziałem jak w biegu barażowym Polak wygrał z wielokrotnym mistrzem świata Ivanem Maugerem z Nowej Zelandii (który jechał na drugiej pozycji i zdefektował mu motocykl) i tak zakochałem się w żużlu.

Na szczęście obie te moje pasje można pogodzić, bo kiedy kończą się rozgrywki siatkarskie, to zaczyna żużel, a kiedy kończy się sezon speedwaya, zaczyna „siatka”…