Organizatorzy cyklu Grand Prix przyznali stałe dzikie karty na przyszłoroczny sezon. Otrzymali je Tai Woffinden, Artiom Łaguta, Greg Hancock i Antonio Lindbaeck. Najbardziej kontrowersyjna wydaje się ta ostatnia kandydatura.
Woffinden i Łaguta byli pewniakami do dzikiej karty. Hancock? Chce wrócić do sportu, lecz dziś sam nie może być niczego pewien. Poza tym, że 3 czerwca przyszłego roku stuknie mu pięćdziesiątka. Jeśli nie będzie w stanie wrócić do zawodowego sportu, jego miejsce zajmie być może Mikkel Michelsen. Czy taki plan mają szefowie GP? Bo Duńczyk mógł być uważany za groźnego konkurenta Lindbaecka. Sęk w tym, że o tytuł IMŚ powalczą za rok dwaj inni Duńczycy: Leon Madsen i Niels Kristian Iversen. A Szwed zostałby jeden – Fredrik Lindgren. Tymczasem aż dwie rundy odbędą się właśnie w Szwecji.
Grand Prix 2020 – skład
Żużel. Dał się wyprzedzić w ostatnim wyścigu. Po meczu nie krył niezadowolenia
Żużel. GKM zaczyna walczyć o życie. Mocne starcie w Toruniu (ZAPOWIEDŹ)
Żużel. Tobiasz Musielak z kontuzją! Klub wydał komunikat
Żużel. Odnalazł prędkość na ostatni bieg. Teraz chce zwycięstwa z KS Apatorem!
Żużel. W dzieciństwie rozbierano mu silnik, teraz błyszczy w GP! Niemiecki mistrz zachwycony
Żużel. Wygrał z Woffindenem, ale ma niedosyt. Przed meczem brałby remis w ciemno