Jednym z elementów, który tak rajcuje nas w sporcie jest jego nieprzewidywalność. Faworyt nie zawsze wygrywa i to jest piękne, to rodzi niezapomniane chwile i wspomnienia. Po zmaganiach w Speedway of Nations odnoszę jednak wrażenie, że wielu z nas o tym zapomina, bo Biało–Czerwoni muszą wygrywać zawsze i wszędzie.
Klęska i kompromitacja. Takie określenia przewijają się najczęściej po duńskich występach reprezentacji Polski. Liczyliśmy na złoto, a skończyło się przedostatnim miejscem. Określenia wydają się jak najbardziej adekwatne. Przyznam, że po półfinale, w którym Polacy musieli o awans walczyć w barażach, nie przypuszczałam, że w finale będzie tak słabo. W sobotnich zawodach w Vojens z nadzieją patrzyłam na kolejny bieg podopiecznych trenera Rafała Dobruckiego myśląc, że teraz pojadą na miarę swoich umiejętności. Ale niestety. Na torze, na którym liczył się głównie start, nie znaleźli optymalnych rozwiązań dla swoich motocykli.
Sądząc po ilości komentarzy, jakie wylały się na polskich reprezentantów nie sposób odnieść wrażenia, że rozegrał się prawdziwy dramat w Andach. To znaczy w Vojens. Od soboty trwa tzw. „grillowanie” zawodników, trenera, ale dostaje się także władzom polskiego żużla i Speedway Ekstraligi. Jak do tego mogło dojść? Przecież jechali nasi najlepsi, a objeżdżali ich „pierwszoligowcy” lub ci, którym na co dzień pokazują plecy w najsilniejszej, polskiej lidze. Nie brakuje głosów, że czas Patryka Dudka czy Macieja Janowskiego w kadrze skończył się, trzeba było wybrać kogoś innego…
Czy nie możemy po prostu przyjąć, że w Vojens nie wyszło? Czy nasi chłopacy poddali się, nie próbowali? Czy chcieli wracać do kraju w takiej atmosferze? Na pewno nie. To ambitni faceci i na 100% dostarczą nam jeszcze wielu emocjonujących momentów nie tylko na lokalnym podwórku, ale i na arenie międzynarodowej.
Taka porażka to pigułka naprawdę gorzka do przełknięcia. Ale chyba zapominamy, że do Polski złoto z Danii przywieźli juniorzy. I w tym całym hejcie na seniorską reprezentację wynik młodzieżowców jest niezauważany. Bo już taka nasza natura, że nie umiemy się cieszyć z tego, co mamy, tylko ubolewamy nad tym, czego nam brakuje…
JUSTYNA NIEĆKOWIAK
CZYTAJ TAKŻE:
POLECAMY:
Żużel. Jego Zengota widziałby w Grand Prix. „W pełni zasługuje”
Żużel. Dlaczego PSŻ nie stawia na Jepsena Jensena? Prezes odpowiada
Żużel. Pechowy test na PGE Narodowym dla zawodnika Lwów. Pojechał do szpitala
Żużel. Thomsen wrogiem numer jeden w Zielonej Górze! „Zawsze będziesz je****”
Żużel. Kowalski z problemami na wyjazdach. „Muszę znaleźć przyczynę”
Żużel. Zmarzlik i spółka wysłali kibiców… do domów. Rospiggarna bez punktów w inauguracji