Mecz zamykający inauguracyjną rundę PGE Ekstraligi był pokazem siły Betard Sparty Wrocław. Spartanie zwyciężyli z For Nature Solutions 59:31 i pokazali, że nie zamierzają łatwo oddawać mistrzowskiego tytułu. Dariusz Śledź, opiekun wrocławskiej drużyny, był po meczu bardzo zadowolony z zespołu i cieszył się, jak dużą różnicę w wyniku zrobili młodzieżowcy.
W rywalizacji wrocławian z torunianami znamienne było to, że gospodarze tylko dwa razy przyjechali na czwartym miejscu. Żadnej wpadki nie zaliczyli Bartłomiej Kowalski i Michał Curzytek, którzy łącznie uzbierali o osiem oczek więcej niż juniorzy przeciwników.
– Jesteśmy wszyscy bardzo zadowoleni po tym pierwszym meczu. Pojechaliśmy dobre spotkanie. Jak widać w programie, mamy jeszcze w składzie pewne rezerwy, ale trudno się nie cieszyć po takim spotkaniu. Nie mogę powiedzieć, że byłem w stu procentach spokojny o postawę drużyny, ale widziałem ich pracę i efekty widać było na zawodach. O juniorach mogę mówić tylko w samych superlatywach. Pojechali bardzo dobre zawody. Nie mieli żadnej śliwki, więc tylko się radować – mówił Dariusz Śledź.
Sztab Betard Sparty, podobnie jak przedstawiciele innych gospodarzy pierwszej kolejki, nie miał możliwości przygotowania toru w stu procentach tak, jakby sobie tego życzył. Ostatecznie jednak na Stadionie Olimpijskim znacznie lepiej czuli się mistrzowie Polski.
– Pogoda nam troszeczkę poprzeszkadzała, ale myślę, że wyszło całkiem fajnie. Tor spod plandeki zawsze niesie ze sobą jakieś niespodzianki, ale uczymy się tego i nie było źle. Mieliśmy fajne wyścigi – oceniał szkoleniowiec.
Do rywalizacji z Aniołami wrocławianie przystępowali bez Artioma Łaguty. Jak się okazało, trener dobrze skorzystał z możliwości „zastępstwa zawodnika”. W czterech startach zawodnicy zastępujący zdobyli osiem punktów z dwoma bonusami.
– Wyszło całkiem fajnie, teraz pojedziemy na wyjazd i prawdopodobnie będzie trzeba to inaczej wszystko poukładać. Póki co jest dobrze, ale nie ukrywajmy, wolelibyśmy mieć Artioma. Nie mógł się pojawić w parkingu, ale wiemy, że oglądał spotkanie i był z nami – kontynuował.
Z racji zawieszenia mistrza świata, w teamie Gleba Czugunowa można było zobaczyć Rafała Lewickiego. Ze wsparciem jednego z najbardziej cenionych menadżerów i mechaników 22-latek wywalczył sześć oczek z bonusem.
– Oni od tego meczu tak naprawdę zaczęli współpracę. Muszą się jeszcze poznać. Rafał to bardzo doświadczony menadżer i mentor, więc na pewno może przynieść nam same dobre rzeczy – podsumował Dariusz Śledź.
Żużel. Sobotnie eliminacje SEC: Wszyscy Polacy z awansem!
Żużel. Miał wszystko, by stać się wielkim. Dziś kończy 32 lata
Żużel. Gorąco we Wrocławiu! „Nie ma świętych krów”
Żużel. Świetna atmosfera przed derbami. Prezesi obu klubów… zagrali w golfa!
Żużel. Lebiediew nie szuka wymówek. Zdradził, nad czym musi popracować
Żużel. Łaguta jak kapitan. Mocno wspiera Woffindena w kryzysie!