Share on facebook
Share on twitter
Share on linkedin
Share on email
Share on whatsapp

Świat mógłby być dużo lepszym miejscem, gdyby ludzie tak nie komplikowali prostych spraw. Tak i w życiu, jak i w sporcie.

 

Gorącym nazwiskiem w ostatnim czasie w żużlowym środowisku jest Jason Doyle. Australijczyk po tym jak w mało elegancki sposób zdecydował się mimo wcześniejszych ustaleń odejść z Unii Leszno zyskał nowy przydomek – „Doylar”. Trochę śmieszne, trochę straszne. Zawsze staram się patrzeć na daną sprawę z każdej strony i także tutaj rozumiem racje obu, chociaż jedna milczy. Były mistrz świata dostał ofertę życia i szczerze mówiąc nie dziwie się, że nie miał oporów, by ją przyjąć. Ubolewam nad tym, ale dziś niestety słowo nie jest droższe od pieniędzy. Dobrze wiemy, że w tak ryzykownym sporcie jakim jest speedway kariera może skończyć się w każdej chwili. Gdy jednak masz odwagę, by wsiąść na motocykl, który nie posiada hamulców i ścigać się na nim z prędkością ponad 100 km/h, to miej też w sobie tę dzielność, by spotkać się w cztery oczy i powiedzieć drugiej stronie, że nie dotrzymasz słowa. A nie robisz to przez SMS. Strasznie słabe.

Rozumiem też wkurzenie prezesa Unii Leszno. Nikt nie lubi być wodzony za nos i oszukiwany. Czuję też jego zniechęcenie ludźmi, regułami panującymi w tym światku, a raczej ich brakiem. Ale nie rozumiem oburzenia na działania beniaminka z Krosna, który do ekstraligi wchodzi wyważając drzwi razem z futryną i ostro licytuje się o zawodników. Po pierwsze to chyba dobrze, że w debiucie w najwyższej klasie rozgrywkowej chce wypaść jak najlepiej i nie chce, by był to epizod jak w przypadku tegorocznej ekipy z Ostrowa. Po drugie co innego ma zrobić, by taki skład zbudować? Musi zaoferować coś ekstra, by naruszyć te skostniałe struktury składów. A skoro ma za co…

Zawsze przy tego typu akcjach wraca temat „mówienia jednym głosem”. Takie porozumienie ponad podziałami. To w końcu prezesi, udziałowcy tworzą żużlowe ligi i mogliby na pewne rzeczy się umówić. Ileż już mieliśmy w historii takich mniej lub bardziej nieoficjalnych spotkań, podczas których strony dogadywały się, że nie będą wzajemnie się przelicytowywać. A po chwili mieliśmy wyłom i oczywiście wszelkie ustalenia szły do kosza… Czy to sprawa dotyczyła organizacji turniejów Grand Prix czy spełniania finansowych żądań zawodników. Wygląda więc na to, że to abstrakcja, bo każdy patrzy tylko na swój czubek nosa. A skoro nie szanują się prezesi, to nic dziwnego, że nie szanują ich także zawodnicy. Koło się zamyka. Nie mam złudzeń, że to się szybko zmieni. Ale trzeba być dobrej myśli. Bo po co być złej…

JUSTYNA NIEĆKOWIAK

2 komentarze on Żużel. Zza bandy: Nie można tak normalnie? (FELIETON)
    Ⓜⓤⓒⓗⓞⓜⓞⓡⓔⓚ
    18 Oct 2022
     11:34am

    Pani Justyno, nie będę dociekał pani wieku, gdyż to nawet 20-30 lat temu było nie do pomyślenia by mężczyzna w Polsce o to pytał. I właśnie to pokazuje jak wiele i jak szybko się zmienia nasz świat i to co nas otacza.

    Całkowicie nie rozumiem wkurzenia prezesów klubów. Wielu jest takich, miedzy innymi pan Rusiecki, co też obiecywali i co, teraz się czerwienią? Nie jeden ma za uszami. Jednak muszę przyznać, że także nie podoba mi się forma informacyjna na zasadzie SMS, ale … mamy lata 30 XXI wieku i dla większości jest to normą, nie spotkanie w sali zarządu klubowego, nie rozmowa przez telefon, nie meeting przez WhatsApp w cztery oczy, ale lakoniczny SMS.

    Musimy zrozumieć że „słowo nie jest droższe od pieniędzy” i wcale nie ma w tym nic takiego złego. Pani słowa: ” kariera może skończyć się w każdej chwili” tłumaczy chyba wiele. Jeśli ktoś nie jest pewny dnia i godziny a dodatkowo nauczył się żyć w pewnym a wysokim standardzie, to robi wszystko by uzyskać minimum? Nie, ktoś taki chce osiągnąć więcej a dziś chodzi mu o coś tak „banalnego” jak … pieniądze! Dla mnie to całkiem normalne, pracownik gdy podpisze umowę o pracę zgadza się na warunki a do czasu gdy jej nie podpisze ma prawo wyboru. Nawet Bartosz Zmarzlik ma jeszcze kilka dni by zmienić zdanie. Chociaż przypuszczam, że pan Jakub Kępa, jako bardzo mądry, zdolny i przewidujący prezes, przewidział taką sytuację.

    obserwator
    24 Oct 2022
     11:46am

    Zdaje się, że niektórzy zawodnicy zapomnieli lub są zbyt młodzi by pamiętać, że niektórzy „działacze” i panowie z obietnicami walizek pełnych dollars, ojro czy innych rubli mamili co poniektórych. Historia lubi się powtarzać.
    A pan, panie Muchomorek tak dobrze znasz prezesa Rusieckiego i co ewentualnie ma za uszami? I tak pan kochasz „mądrego , zdolnego i przewidującego ” Jakuba Kępę, że nie przewidujesz żadnych perturbacji ze ściąganiem prawdopodobnie najdroższego zawodnika świata? Gratuluję dobrego samopoczucia i pozdrawiam.

Skomentuj

2 komentarze on Żużel. Zza bandy: Nie można tak normalnie? (FELIETON)
    Ⓜⓤⓒⓗⓞⓜⓞⓡⓔⓚ
    18 Oct 2022
     11:34am

    Pani Justyno, nie będę dociekał pani wieku, gdyż to nawet 20-30 lat temu było nie do pomyślenia by mężczyzna w Polsce o to pytał. I właśnie to pokazuje jak wiele i jak szybko się zmienia nasz świat i to co nas otacza.

    Całkowicie nie rozumiem wkurzenia prezesów klubów. Wielu jest takich, miedzy innymi pan Rusiecki, co też obiecywali i co, teraz się czerwienią? Nie jeden ma za uszami. Jednak muszę przyznać, że także nie podoba mi się forma informacyjna na zasadzie SMS, ale … mamy lata 30 XXI wieku i dla większości jest to normą, nie spotkanie w sali zarządu klubowego, nie rozmowa przez telefon, nie meeting przez WhatsApp w cztery oczy, ale lakoniczny SMS.

    Musimy zrozumieć że „słowo nie jest droższe od pieniędzy” i wcale nie ma w tym nic takiego złego. Pani słowa: ” kariera może skończyć się w każdej chwili” tłumaczy chyba wiele. Jeśli ktoś nie jest pewny dnia i godziny a dodatkowo nauczył się żyć w pewnym a wysokim standardzie, to robi wszystko by uzyskać minimum? Nie, ktoś taki chce osiągnąć więcej a dziś chodzi mu o coś tak „banalnego” jak … pieniądze! Dla mnie to całkiem normalne, pracownik gdy podpisze umowę o pracę zgadza się na warunki a do czasu gdy jej nie podpisze ma prawo wyboru. Nawet Bartosz Zmarzlik ma jeszcze kilka dni by zmienić zdanie. Chociaż przypuszczam, że pan Jakub Kępa, jako bardzo mądry, zdolny i przewidujący prezes, przewidział taką sytuację.

    obserwator
    24 Oct 2022
     11:46am

    Zdaje się, że niektórzy zawodnicy zapomnieli lub są zbyt młodzi by pamiętać, że niektórzy „działacze” i panowie z obietnicami walizek pełnych dollars, ojro czy innych rubli mamili co poniektórych. Historia lubi się powtarzać.
    A pan, panie Muchomorek tak dobrze znasz prezesa Rusieckiego i co ewentualnie ma za uszami? I tak pan kochasz „mądrego , zdolnego i przewidującego ” Jakuba Kępę, że nie przewidujesz żadnych perturbacji ze ściąganiem prawdopodobnie najdroższego zawodnika świata? Gratuluję dobrego samopoczucia i pozdrawiam.

Skomentuj