Share on facebook
Share on twitter
Share on linkedin
Share on email
Share on whatsapp

Zbliżamy się do końca rundy zasadniczej w polskich ligach, ale kluby oprócz skupiania się na tym, co tu i teraz, myślami i działaniami są już w przyszłym sezonie. Zmieni się wiele, czy wręcz przeciwnie?

 

Czasem nie wiadomo, co jest ciekawsze… Oglądając takie pogromy jak piątkowy mecz w Częstochowie, gdzie „Lwy” wygrywając 68:22 były bezlitosne i dla beniaminka z Ostrowa, i dla księgowej, chętniej chyba zanurzamy się w internetowe fora w poszukiwaniu plotek z „miejscowych piekarni”. Kto, gdzie i za ile… Giełda transferowa trwa w najlepsze i nie zmienią tego żadne oficjalne zakazy. Tak zwany okres transferowy, w którym według litery prawa można prowadzić rozmowy o zmianie klubowych barw, można wsadzić między bajki. 

Kilka nazwisk z półki z napisem „hot” już możemy z listy transferowej wykreślić. Zaczęło się od Jasona Doyle’a, który zostaje w Lesznie. Obu liderów zaklepał sobie klub z Torunia. Na dwuletnie kontrakty zdecydowali się tam Patryk Dudek i Robert Lambert. Umowa „Duzersa” z „Aniołami” na pewno najbardziej zszokowała kibiców w Zielonej Górze, którzy wierzyli w jego rychły powrót do macierzy. A tu nie będzie ani powrotu, a i awans jak to w sporcie bywa, nie jest pewny. Mówią, że jak dbasz, tak masz… 

Patrykowi życzę jak najlepiej i zawsze będę za niego mocno ściskać kciuki, bez względu na to, jakich bronił będzie barw. Wierzę jednak, że drogi jego i Falubazu w niedalekiej przyszłości znów się spotkają. O swojego wychowanka mocno drżeć zaczynają także gorzowscy fani. Coraz głośniej bowiem o tym, że prezes Motoru Jakub Kępa w końcu może dopiąć swego i przekonać Bartosza Zmarzlika do jazdy w Lublinie. To bez wątpienia byłaby transferowa bomba. Patrząc na to jak lubelskie „Koziołki” rozpychają się – oczywiście w pozytywnym znaczeniu tego słowa – na żużlowej arenie w Polsce, niewykluczone, iż i na tym polu odniosą sukces. 

Wracając jednak do tego co tu i teraz, Motor sunie przez tegoroczne rozgrywki niczym walec. Przez dwanaście kolejek pogromcy nie znalazł, co z automatu stawia go w roli faworyta do mistrzostwa. Ścieżka do upragnionego złota jednak jeszcze długa i wyboista, ale oczami wyobraźni widzę już tę radość w Lublinie. I jeśli faktycznie do tego dojdzie to mocno zazdroszczę, bo nic tak nie smakuje jak wyczekane latami, upragnione złoto.

JUSTYNA NIEĆKOWIAK