Share on facebook
Share on twitter
Share on linkedin
Share on email
Share on whatsapp

Nerwowe wyczekiwanie czas zacząć. Po pierwszych decydujących bataliach teraz czas rozważań czy wypracowana przewaga lub strata to dużo czy mało.

 

To przypomina trochę odwieczny problem czy szklanka jest do połowy pusta czy pełna. Odpowiadając na niego „to zależy” wcale nie mijamy się z prawdą. Zwłaszcza, gdy dyskusja dotyczy sportu, a jeśli mówimy o speedwayu to tym bardziej. Wszak gdzie kończy się logika, zaczyna się żużel. 

W trzech finałach na każdym szczeblu rozgrywek w Polsce wygrali gospodarze. I to dwucyfrowo. Z największej zaliczki cieszą się w Poznaniu. „Skorpiony” do rewanżu w Opolu przystąpią z aż 16 punktami przewagi. Stal Gorzów w starciu z typowanymi do mistrzowskiego tytułu zawodnikami z Lublina zbudowała jej 12 „oczek”, a z bagażem +10 na torze zielonogórskiego Falubazu pojedzie ekipa z Krosna.

Lubelski Motor ma najwięcej czasu na rozmyślania o tym jak odwrócić losy finału, bo rewanż zaplanowano dopiero na 25. września. Z tego najbardziej cieszyć się może Mikkel Michelsen, którego pogruchotana kostka wymaga czasu na rehabilitację. Bez sprawnego Duńczyka „Koziołkom” ciężko będzie spełnić marzenie o złocie. Zwłaszcza, że Stal poczuła krew. Widać jak świetny mecz w Częstochowie i wysoka wygrana u siebie uskrzydliły gorzowian. Chcą tego tytułu i mam wrażenie, że swoją determinacją obdzielić mogliby wiele drużyn. 

Komfortowa wydaje się być przewaga poznańskich „Skorpionów”. 16 punktów zaliczki teoretycznie sprawia, że ekipa pod wodzą trenera Tomasza Bajerskiego jedną nogą stoi już w eWinner 1. Lidze. Ale to wciąż jest tylko krok. Mało brakowało, by i w Krośnie „Wilki” cieszyły się z takiej zaliczki. Falubaz uciekł spod topora. Chociaż w trakcie meczu był już liczony niczym w bokserskiej walce. Ale okazuje się, że w 2,5 zawodnika można wyjść z meczu z twarzą, bo te 40 „oczek” ujechał australijski duet Rohan Tungate i Max Fricke wespół z Janem Kvechem. W najważniejszym momencie bieg wygrał także Krzysztof Buczkowski i dzięki temu w Winnym Grodzie nadzieje na ekstraligowe ściganie w przyszłym sezonie wciąż żywe.

Tyle rozważań teoretycznych, bo w praktyce i tak wszystko zweryfikuje tor. I pogoda. Bo w tym okresie to ona rozdaje karty. Już w niedzielę przekonamy się, dla kogo zaświeci słońce…

JUSTYNA NIEĆKOWIAK