W ubiegłorocznym sezonie nowy promotor Discovery wprowadził pewne zmiany. Oczywiście główna impreza o miano indywidualnego mistrza świata pozostała ze swoją obecną nazwą Grand Prix, jednakże cykl IMŚJ i zmagania o indywidualne mistrzostwo świata na 250cc zostały nazwane kolejno SGP2 i SGP3. Tym samym pierwszym mistrzem świata w SGP2 został Mateusz Cierniak, a Jakub Miśkowiak zdobył brązowy krążek, który wyszarpał w ostatniej toruńskiej rundzie na Motoarenie.
Pierwszy rok nowego promotora był dla fanów słodko-gorzki. Z pewnością imponowała nowa oprawa oraz wszystkie rzeczy, które poza torem były na bardzo wysokim poziomie. Niestety samo przygotowanie nawierzchni i ściganie było fatalne, co odbiło się dość szerokim echem. Zawodnicy na większości torów musieli walczyć z utrzymaniem się na motocyklu. Miało to miejsce również w zmaganiach do lat 21, czyli w SGP2.
Pierwsza runda odbyła się w Pradze, dzień przed rundą Grand Prix. Młodzieżowcy mieli do dyspozycji swoich idoli w parku maszyn oraz wiele uznanych nazwisk. Ten aspekt podniósł rangę tego wydarzenia, lecz samo przygotowanie nawierzchni dawało wiele do życzenia. Nie inaczej było również w Cardiff, gdzie juniorzy rywalizowali tym razem dzień po rundzie Grand Prix. Wówczas zawody przerwano po fazie zasadniczej, czyli 20 biegach. W klasyfikacji generalnej królował Mateusz Cierniak, mając na swoim koncie dwa zwycięstwa. Kolejni Polacy sklasyfikowani byli na 6 i 8 pozycji z 19 i 18 punktami. Mowa o Wiktorze Lamparcie i Jakubie Miśkowiaku, którzy ostatecznie walczyli między sobą o brązowy medal.
W trzeciej rundzie, która odbywała się na Motoarenie w Toruniu, złoto przypieczętował Mateusz Cierniak. Wspomniany Miśkowiak był chyba największym wygranym tego wieczora, ponieważ zdołał odrobić tak sporą stratę i ostatecznie stanął na podium. – Teoretycznie nie miałem zbyt wielu szans na zdobycie medalu po rundach w Pradze i Cardiff. Jednak cały czas wierzyłem, że mogę zdobyć medal. Toruńską rundę będę chyba pamiętał do końca życia. Zdobywając brązowy medal w SGP2 czułem się wyjątkowo, ponieważ musiałem walczyć o każdy centymetr toru, aby znaleźć się na podium w klasyfikacji generalnej – mówi Jakub Miśkowiak w rozmowie z magazynem Speedway Star.
Zawodnik Włókniarza Częstochowa zawody rozpoczął od zera, jednakże w kolejnych dwóch wyścigach przywiózł do mety 4 punkty. W drugiej fazie zawodów był już niepokonany, co pozwoliło mu zdobyć wspomniany brązowy krążek. – Początek zawodów w Toruniu nie był łatwy i nie poszedł zgodnie z planem, ale udało nam się znaleźć odpowiednie ustawienia. Zacząłem od czwartego miejsca, potem dwa razy byłem drugi i wygrałem moje cztery ostatnie biegi. Mój zestaw pól był naprawdę dobry w drugiej części spotkania. Wiedziałem, że jestem gotowy, aby zrobić ten ostatni krok, czułem, że jestem szybki – tłumaczy.
A w finale spotkało się czterech Polaków. Pod taśmą od krawężnika stanął niepokonany dotąd Wiktor Lampart, Jakub Miśkowiak, Mateusz Świdnicki i Mateusz Cierniak. Ze startu najlepiej ruszył Lampart, który prowadził przez dwa okrążenia, jednakże wyścig został przerwany, bo na jednym z wirażów przeszarżował Świdnicki. Częstochowianin został wykluczony, a w powtórce Lamparta założył Miśkowiak, który pomknął pewnie po 3 punkty. Wygrana w zawodach dawała mu trzecie miejsce w klasyfikacji, w której przeskoczył Lamparta o 1 punkt.
– Runda w Toruniu pokazała, że warto walczyć do ostatniego wyścigu. Trzeba wierzyć w siebie, żeby osiągnąć sukces, cieszę się, że tak się stało. Mój wujek zasugerował bardzo szybką zmianę na tylnej zębatce. Robert uznał, że powinniśmy pojechać o jedną zębatkę niżej. Gdyby tego nie zrobił, moglibyśmy stracić medal, bo ja ostatecznie skończyłem z 38 punktami, podczas gdy Lampart i Basso mieli ich 37 – kończy.
CZYTAJ TAKŻE:
Żużel. „Liglad” po pierwszych wyjazdach na tor. „To były udane trzy dni”
Żużel. Nicki Pedersen wrócił na tor i od razu rozstawia rywali po kątach (WIDEO)
Żużel. Jego Zengota widziałby w Grand Prix. „W pełni zasługuje”
Żużel. Dlaczego PSŻ nie stawia na Jepsena Jensena? Prezes odpowiada
Żużel. Pechowy test na PGE Narodowym dla zawodnika Lwów. Pojechał do szpitala
Żużel. Thomsen wrogiem numer jeden w Zielonej Górze! „Zawsze będziesz je****”
Żużel. Kowalski z problemami na wyjazdach. „Muszę znaleźć przyczynę”
Żużel. Zmarzlik i spółka wysłali kibiców… do domów. Rospiggarna bez punktów w inauguracji