Kacper Gomólski. Fot. Jarosław Pabijan.
Share on facebook
Share on twitter
Share on linkedin
Share on email
Share on whatsapp

W kolejnym odcinku żużlowych wakacji o wspomnienia związane z wypoczynkiem zapytaliśmy zawodnika startującego w minionym sezonie w PSŻ-cie Poznań – Kacpra Gomólskiego.

 

Dla zespołu ze Stolicy Wielkopolski, miniony sezon był z pewnością wyjątkowo udany. Skorpiony zapewniły sobie zwycięstwo w 2. Lidze Żużlowej i awans do wyższej klasy rozgrywkowej. Kacper Gomólski, również mógł zaliczyć sezon do względnie udanych, notując średnią biegową 1,736 pkt. Wróćmy jednak na chwilę do bardziej odległej przeszłości. Z czym zawodnikowi PSŻ-u kojarzą się wakacje z lat dziecięcych?

– O kurcze, ciężkie pytanie (śmiech). Wydaje mi się, że pierwsze moje wakacje za granicą, kiedy miałem 17 lat, wyjechaliśmy wtedy z moim przyjacielem, Patrykiem Dudkiem, na tydzień do Egiptu, do Hurghady i powiedzmy, że to były jeszcze młodzieńcze lata, bo to był 2010 rok – odpowiada.

Jakie jeszcze miejsca miał okazję zwiedzić? – Byłem w Tunezji, na Dominikanie i w Tajlandii. Najlepiej wspominam ten ostatni kraj, bo bardzo dużo tam zwiedziliśmy, a także ze względu na przepyszne jedzenie i widoki. Chyba żadne inne miejsce nie ma podjazdu do Tajlandii, po prostu przepiękne miejsce. Zarówno Bangkok jest cudowny, jak i inne miejsca, gdzie byliśmy, czyli Kanchanaburi z wodospadami, również Koh Phangan, wyspa na której spędziliśmy najwięcej czasu. Naprawdę pięknie – przyznaje wychowanek Startu Gniezno.

Tajlandia słynie również z pysznego jedzenia, tak popularnego również w naszym kraju. Jednakże degustowanie tych potraw w miejscu z którego pochodzą, musi jeszcze lepiej smakować. Co najbardziej przypadło do gustu Drużynowemu Mistrzowi Świata Juniorów z 2014 roku? –  Ja generalnie jakoś tak nie lubię eksperymentować z jedzeniem. Wolę tradycyjne tajskie jedzenie, czyli kurczak z curry, który był tam przepyszny i przyznam szczerze, że dla tego jedzenia mógłbym się przeprowadzić do Tajlandii i mógłbym jeść codziennie to samo i chyba nigdy by mi się nie znudziło – deklaruje.

Czy gnieźnianin ma już jakieś plany wakacyjne na zbliżający się czas przerwy międzysezonowej? – Moje wakacje zakończyły się bardzo szybko, ponieważ 1 października przeszedłem operację, teraz długa rehabilitacja przede mną, więc w tym roku musiałem odpuścić wyjazdy – mówi Gomólski.

Czy Kacper Gomólski woli po sezonie zresetować się na wakacjach czy spędzić je aktywnie? –  Ja jestem dość aktywny, więc zdecydowanie preferuję zwiedzanie i właśnie dlatego te wakacje w Tajlandii wspominam najlepiej, bo praktycznie codziennie byliśmy w innym miejscu, wypożyczaliśmy skutery czy motocykle, więc ja zdecydowanie wolę zwiedzać – przyznaje.

Czy nasz rozmówca znajduje czas w trakcie sezonu, pomiędzy występami, na urlop i wakacyjny wyjazd, czy jest to możliwe wyłącznie zimą, kiedy sezon jest zakończony? – Akurat w tym roku udało mi się na parę dni „wyskoczyć” w trakcie sezonu na Ibizę. Szczerze mówiąc, nie zrobiła na mnie dużego wrażenia i moim zdaniem jest już trochę przereklamowana – śmieje się Gomólski. – Ale byłem, zwiedziłem. I jest bardzo drogo, więc nie polecam – dodaje ze śmiechem.

Czy są na świecie jakieś konkretne miejsca, które chciałby zwiedzić żużlowiec? – Na pewno chciałbym kiedyś odwiedzić Stany Zjednoczone, już naprawdę obojętnie gdzie, choć najbardziej to Kalifornię i to byłoby moje marzenie. Jakby to się udało, to w późniejszych planach miałbym też Australię i Meksyk. Ale póki co, moimi planami są Stany Zjednoczone. Chciałbym przejechać się rowerem po Miami Beach, może kiedyś się uda… – kończy nasz rozmówca.

PAWEŁ CYRSKI