fot. Taylor Lanning
Share on facebook
Share on twitter
Share on linkedin
Share on email
Share on whatsapp

W sobotni wieczór w Peterborough rozegrano ostatnie żużlowe wydarzenie na dotychczasowym obiekcie „Panter”. W pożegnalnym turnieju zwyciężył Niels Kristian Iversen, który jednak w ostatnim, finałowym wyścigu uczestniczył w fatalnie wyglądającym upadku. Duńczyk po kraksie opuścił stadion w karetce. Jak się okazuje, doświadczony zawodnik w wyniku upadku złamał dwa żebra.

 

Cała sytuacja miała miejsce w finale turnieju. Iversen znalazł się na przodzie stawki, a zaciekle gonił go Ryan Douglas. Australijczyk na prostej zaczepił jednak o tylne koło swojego starszego kolegi i doszło do paskudnie wyglądającego upadku. – Byłem z przodu, kiedy niespodziewanie Ryan uderzył w moje tylne koło, a następnie obaj uderzyliśmy w ogrodzenie. To było szaleństwo – powiedział Iversen w rozmowie z jv.dk

Douglas wstał o własnych siłach, natomiast 41-latek został odwieziony do szpitala. Tam obficie zaczął wymiotować krwią, co było skutkiem uderzenia w klatkę piersiową.

– W szpitalu doskonale o mnie zadbano. Na szczęście miałem „tylko” złamane dwa żebra i mnóstwo siniaków. Zostałem w szpitalu na noc, ale teraz jestem już w domu. Zastanawiam się, czy nie będę z tego powodu musiał zmywać naczyń przez następnych kilka tygodni (śmiech) – powiedział.

Dla Duńczyka jest to więc koniec sezonu. – To rzecz jasna marny koniec, ale wypadki są niestety częścią tego sportu. Przekonałem się o tym przez wiele lat jazdy na żużlu – skwitował.

Z kronikarskiego obowiązku dodajmy, że Iversen wygrał ten turniej, ponieważ powtórka wyścigu finałowego, z racji uszkodzenia ogrodzenia, się nie odbyła, a wyniki wyścigu zostały zaliczone.