Artiom Łaguta. fot. Jędrzej Zawierucha
Share on facebook
Share on twitter
Share on linkedin
Share on email
Share on whatsapp

Przejście Artioma Łaguty z GKM-u Grudziądz do Betard Sparty Wrocław to jeden z najważniejszych transferów ostatnich lat. Rosjanin był kluczowym zawodnikiem wrocławian w sezonie 2021 i mocno przyczynił się do wywalczenia pierwszego mistrzostwa Polski po piętnastu latach. Jak jednak wiadomo, gdy 31-latek odchodził z Grudziądza, zawodnika chciało ściągnąć także wiele innych klubów. Jednym z nich był toruński Apator.

 

W rozmowie na antenie Kanału Sportowego, Łaguta przyznał, że klub z Torunia regularnie kontaktuje się z nim podczas okienek transferowych. Do tej pory jednak Rosjanin wybierał innych pracodawców.

– Powiem od razu szczerze, że Toruń dzwonił co roku. Co roku mam telefony z Torunia i różnych klubów. To nie jest tajemnica – mówił Łaguta.

Po jednym z pytań Edward Durda zaczął dopytywać zawodnika o to, czy w środowisku panuje takie przekonanie, że lepiej nie iść do toruńskiej drużyny. Odpowiedź żużlowca mogła zaskoczyć.

– Coś takiego jest. Nie będę mówił o nazwiskach, ale dlatego też się zastanawiałem. Teraz tam się wszystko pozmieniało. Są nowi ludzie, nowa atmosfera. Może wszystko się zmieniło i będzie na plus. Wzięli dobrych zawodników, z którymi będą walczyć o czwórkę czy podium. To będzie mocna drużyna. Ważne żeby była dobra atmosfera i wygrywali mecze – komentował mistrz świata.

Zawodnik opowiedział również o tym, dlaczego zdecydował się na zamieszkanie w Bydgoszczy. Co ciekawe, to nie Polonia a częstochowski Włókniarz był pierwszym polski klubem, z którym związał się Artiom Łaguta.

– Moja kariera tak się ułożyła, że jak przyjechałem pierwszy raz do Bydgoszczy to poznałem Rafała Lewickiego i wielu nowych sponsorów. Była propozycja, żeby zostać w Bydgoszczy i jakoś specjalnie nie miałem wyboru. To jest centralne położenie i w Polsce nie chciałbym niczego zmieniać – wyjaśnił najlepszy zawodnik świata.