fot. Facebook/Sebastian Świderski
Share on facebook
Share on twitter
Share on linkedin
Share on email
Share on whatsapp

Na Gali PGE Ekstraligi zawsze pojawia się wiele wielu znakomitych przedstawicieli ze świata sportu. Niedawne wydarzenie podsumowujące sezon na najwyższym szczeblu rozgrywkowym odwiedził m.in. Sebastian Świderski, który wręczał jedną z nagród. Wybitny polski siatkarz, wicemistrz świata z 2006 roku, a obecnie prezes Polskiego Związku Piłki Siatkowej, czarnym sportem pasjonuje się od dawna. O zamiłowaniu do speedwaya, sezonie Stali Gorzów, a także wracających derbach lubuskich rozmawiamy w poniższym wywiadzie.

 

Podczas Gali PGE Ekstraligi wręczał Pan statuetkę dla najlepszego trenera. Z żużlem, zwłaszcza z tym gorzowskim, jest Pan bardzo dobrze zaznajomiony. Kojarzy Pan pierwszy mecz na stadionie?

Pierwszego meczu tak dobrze nie pamiętam. Kojarzę jednak to, jaką burę dostałem po tym, jak wróciłem do domu. Siedzieliśmy z ojcem na pierwszym łuku, a ja byłem w białej, kościelnej koszuli. Oczywiście po meczu była cała szara, wybrudzona. Jak to po żużlu, byłem cały umorusany. Dostało się zarówno tacie, jak i mnie (śmiech – dop.red.).

Na pewno szybko pojawili się pierwsi żużlowi idole…

Pierwszy był naturalnie Edward Jancarz, wielka legenda gorzowskiego klubu. Jego pamiętam z takich naprawdę bardzo wczesnych lat. Później oczywiście Piotr Świst. Jego miałem okazję poznać po latach i bardzo się z tego cieszę. Zaczęło się więc od tej dwójki.

Miłość do żużla w kolejnych latach przybierała na sile?

Po tych czasach dzieciństwa była najpierw czarna plama i przerwa, a potem powrót do śledzenia tej świetnej dyscypliny. W 1997 roku reprezentacja Polski grała mecz kwalifikacji europejskich z Izraelem. Cała kadra, wraz ze śp. Hubertem Jerzym Wagnerem, była obecna podczas tego spotkania. Od tamtej pory regularnie śledzę, oglądam i kibicuję.

Spotkać można Pana nie tylko na zawodach organizowanych w Gorzowie…

Jestem z Gorzowa i oczywiście przede wszystkim wspieram Stal. Oglądam jednak właściwie wszystkie spotkania i Grand Prix. Żużel mnie naprawdę interesuje. Ostatnio, przez to gdzie obecnie mieszkam, byłem też na żużlu w Opolu, czyli na tym szczeblu drugoligowym. Byłem też na stadionach w Toruniu, Lublinie, Lesznie czy Częstochowie. Lubię spędzać czas „na żużlowo”.


Takim szczególnym wydarzeniem w przyszłym roku z pewnością będą wracające do PGE Ekstraligi, wraz z Falubazem Zielona Góra, Derby Ziemi Lubuskiej. Czeka Pan na ten mecz?

To oczywiście jest wyjątkowe spotkanie i wspaniale, że ponownie będziemy je oglądać na tym najwyższym szczeblu. Ten mecz specjalną oprawę, może nie do końca ten doping zawsze jest fair-play, ale takie spotkania mają klimat. Każde derby, tak samo bydgosko-toruńskie, to wielkie wydarzenie, które ciekawi kibiców na długo przed meczem. Te pojedynki dodają sporo nie tylko tym dwóm zainteresowanym klubom, ale całym rozgrywkom. To bez wątpienia duża promocja.

Na koniec musimy chwilę porozmawiać o sezonie 2023 w wykonaniu Pana ukochanej Stali. Był Pan pozytywnie zaskoczony tym, jak zespół poradził sobie w pierwszym sezonie bez Bartosza Zmarzlika?

Byłem pod dużym wrażeniem jak drużyna zareagowała na odejście kapitana i tak ważnej postaci. Zespół świetnie rozłożył siłę na innych liderów, którzy w klubie zostali. Naprawdę dużo nie brakowało, a miejsce w tabeli byłoby jeszcze wyższe. Koszmarny upadek i kontuzja Thomsena sprawiły, że ten wynik to ostatecznie 5. miejsce. Możliwości przed sezonem, jak widać, były niedoszacowane. Stal pokazała, że w drużynie jest duża siła. To dobry prognostyk na kolejne lata.

Dziękuję za rozmowę.

Dziękuję również.

Rozmawiał BARTOSZ RABENDA

CZYTAJ TAKŻE:

Żużel. Transferowe szaleństwo w drugiej lidze. Kwoty zwalają z nóg – PoBandzie – Portal Sportowy (po-bandzie.com.pl)

Żużel. Kanclerz tłumaczy ruchy transferowe. Mówi też o potencjalnym wzmocnieniu – PoBandzie – Portal Sportowy (po-bandzie.com.pl)