Share on facebook
Share on twitter
Share on linkedin
Share on email
Share on whatsapp

Abramczyk Polonia Bydgoszcz w tym sezonie miała być godnym rywalem dla Enea Falubazu Zielona Góra w grze o awans do PGE Ekstraligi. Przez kontuzję Wiktora Przyjemskiego Gryfy zakończyły jednak sezon już na półfinale. Sternik Polonii, Jerzy Kanclerz, zapowiada podjęcie rękawicy w przyszłym sezonie.

 

W osiągnięciu upragnionego celu mają pomóc nowi zawodnicy, którzy zasilili skład. Kai Huckenbeck oraz Krzysztof Buczkowski przychodzą do Polonii jako gwiazdy i mają stanowić o sile zespolu, a także załatać dziurę jaka powstała po opuszczeniu drużyny przez Wiktora Przyjemskiego.

Niektórzy kibice zastanawiają się, czy brak zakontraktowania Nickiego Pedersena przez Polonię nie jest zaprzepaszczoną okazją. W końcu Duńczyk to od wielu lat solidna firma, a w ostatnim sezonie, który jest uznawany przez wielu jako jego najsłabszy w karierze, osiągnął w PGE Ekstralidze średnią biegopunktową bliską 2.000. Kanclerz wprost mówi jednak, że w klubie nie przejawiano Duńczykiem większego zainteresowania.

– W ogóle nie doszło między nami do takiego etapu negocjacji, w którym rozmawialibyśmy o szczegółach. Była rozmowa z Vojens, potem kontakt telefoniczny. I tyle. Takie rozmowy zaczepne. Do konkretów nie przeszła ani jedna, ani druga strona. Nicki takie rozmowy prowadził z kilkoma klubami, ostatecznie trafił do Rzeszowa.
Wiem, że wielu kibiców bardzo chciało go widzieć w naszej drużynie, ale też wielu go nie chciało. W klubie również mieliśmy wątpliwości. Pedersen to jednak duża niewiadoma. Bardzo go doceniam, ma charyzmę i umiejętności, a jak zawiesi motocykl na kołku, to będzie go brakowało. Ma już jednak swoje lata, przeszedł sporo w ostatnich sezonach, a takie kontuzje nie pozostają bez konsekwencji – tłumaczy prezes w rozmowie z Gazetą Pomorską.

– Holsted, gdzie spędził aż 21 sezonów, zrezygnowało ze współpracy i to również dało nam do myślenia. Pedersena stać na świetną jazdę, może jeszcze odpalić w pierwszej lidze, ale jest to obarczone pewnym ryzykiem. Na zapleczu nikt nie rozdaje punktów za nazwisko, a wiek, kontuzje, robią swoje. Inna kwestia to jego zachowanie. Prywatnie to bardzo sympatyczny gość, ale ma też wybuchowy charakter, a niektóre jego zachowania w trakcie zawodów nie wszystkim pasują – dodał.

Prezes Gryfów zaprzeczył również plotkom, jakoby w ostatniej chwili miał próbować „podebrać” klubom dogadanych już zawodników. Na celowniku mieli być m.in. Rohan Tungate czy Brady Kurtz. –
Nie było rozmów z tymi zawodnikami. Nie było telefonów z naszej strony, nie było również ze strony tych zawodników. Przyznaję jednak, chciałem mieć w drużynie Kurtza, ale on miał już umowę z Krzysztofem Mrozkiem. Nie rozmawiam z zawodnikami, którzy mają już coś podpisane i zdecydowali, gdzie chcą startować – tłumaczy.

Mimo, że teoretycznie bydgoszczanie mają już skompletowaną kadrę, to wcale nie musi być koniec wzmocnień. Prezes przyznaje, że klub wciąż rozgląda się za juniorem.

– Nie znajdziemy na pewno drugiego Wiktora Przyjemskiego, ale liczę, że dołączy do nas zawodnik, który będzie alternatywą, konkurencją i wsparciem dla Oliviera Buszkiewicza i Bartka Nowaka. Chcieliśmy zakontraktować na przykład Krzysztofa Lewandowskiego, prowadziliśmy rozmowy, wierzyłem, że w Bydgoszczy odbuduje się po słabym sezonie. Temat jest nieaktualny, bo Krzysztof, z tego co mi wiadomo, zostaje w Toruniu. Ale skład młodzieżowy uzupełnimy – zapewnia.

Przypomnijmy, że na ten moment Polonię, oprócz wspomnianych Buczkowskiego i Huckenbecka, będa reprezentować Mateusz Szczepaniak, Andreas Lyager, Tim Soerensen oraz juniorzy: Bartosz Nowak i Olivier Buszkiewicz. Gryfy będą z pewnością jednym z kandydatów do awansu.