Żużel. Władysław Komarnicki: Bartek ucieszył wszystkie polskie serca. Transfer Wiktora to będzie wartość dodana pod każdym względem (WYWIAD)

Władysław Komarnicki. Foto: Stal Gorzów, Marcin Szarejko
Share on facebook
Share on twitter
Share on linkedin
Share on email
Share on whatsapp

Za nami dwa obfitujące w sukcesy dni na stadionie im. Edwarda Jancarza w Gorzowie. Po zwycięstwach kolejno Mateusza Cierniaka oraz Bartosza Zmarzlika, obaj polscy reprezentanci powiększyli swoją przewagę nad resztą stawki w wyścigu o mistrzowski tytuł w swojej kategorii wiekowej. O sukcesach Biało-Czerwonych, a także potencjalnym transferze do Stali Wiktora Przyjemskiego, porozmawialiśmy z prezesem honorowym gorzowskiego klubu, Władysławem Komarnickim.

 

Piątkowe oraz sobotnie ściganie na „Jancarzu” polscy kibice z pewnością zapamiętają na długo. W oba wieczory mogliśmy wysłuchać Mazurka Dąbrowskiego, a to zawsze jest powód do dumy. Jak pańskie wrażenia po tych wydarzeniach?

Można mówić o ogromnym sukcesie. Piątkowe zmagania w kategorii juniorskiej bezapelacyjnie wygrał Mateusz Cierniak i to w pięknym stylu. To jest talent czystej wody. Inni zawodnicy zastanawiali się nad torem, a on powiedział: to nie ma żadnego znaczenia, tor jest dobry – jadę. W swoim pierwszym wyścigu pobił 11-letni rekord toru w Gorzowie, a to cechuje zawodników, którzy znają swoją wartość

To, co wydarzyło się natomiast w sobotę, to była wielka, wielka sprawa. Ludzie rzucali się sobie w ramiona po finale, a sam przyznam, że mi też pojawiły się łzy wzruszenia na twarzy. Usłyszeliśmy Mazurka Dąbrowskiego w polskiej rundzie Grand Prix, a z tym różnie w ostatnich latach bywało. Trochę miałem pretensje do organizatorów, którzy przygotowali tor na sobotnie ściganie, ale to co pokazał Bartek w finale, to „palce lizać”. Zademonstrował, jak się jeździ i udowodnił, że nie na darmo jest mistrzem świata. Zrobił to w stylu, o którym ludzie przez długi czas będą pamiętać i rozmawiać. A przecież nie miał łatwo! Mimo, że to dla niego „domowy” tor i niejednokrotnie robił tutaj komplety, to przecież w finale musiał to zwycięstwo dosłownie wydrzeć. Dlatego kochamy tę dyscyplinę sportu – jest ona nieprzewidywalna.

Po finale Bartosz Zmarzlik przyznawał, że nieco bał się reakcji gorzowskiej publiczności. Te obawy były chyba jednak bezpodstawne, bo kibice świętowali jego zwycięstwo gromkimi brawami…

Bartek został pożegnany z żalem, ale i klasą. Ja zawsze powtarzam kibicom, że my na niego czekamy. On wróci kiedyś do Gorzowa i mam nadzieję, że kibice wspomną moje słowa. W sobotę Bartek ucieszył wszystkie polskie serca. I wie Pan, cieszę się również z tego, że na trybunach zasiadło przeszło dwa tysiące kibiców z Niemiec. Stąd też mądry zarząd, z panem Sadowskim na czele, przeprowadził kilkujęzykową transmisję. Kibice ci, którzy zapłacili zresztą niemałe pieniądze, zasłużyli sobie na to.

Chciałbym teraz poruszyć temat związany stricte ze Stalą. Ostatnio sporo mówi się o scenariuszu, w którym Wiktor Przyjemski miałby zasilić szeregi gorzowskiego klubu już w przyszłym sezonie. Oczywiście pod warunkiem, że Polonia Bydgoszcz nie awansuje do PGE Ekstraligi. Pan potwierdza, że jest coś na rzeczy?

Ja zawsze wspieram zarząd Stali, gdy mnie o to poprosi. Będę się bardzo cieszył, gdy transfer ten dojdzie do skutku. Pan jest dziennikarzem, więc doskonale zapewne Pan wie, jak ten tor potrafi wpłynąć na żużlowca. Wystarczy zapytać o to samego Tomasza Golloba, który zawsze powtarza, że geometria gorzowskiego toru pozwoliła mu na wywalczenie tytułu mistrza świata w 2010 roku. Podobna sytuacja miała miejsce z Krzysztofem Kasprzakiem. Gdy przychodził do mojego klubu, to jeździł „tyłem do przodu” w Unii Tarnów, wożąc same zera i jedynki. U nas został wicemistrzem świata, a niewiele brakowało, by sięgnął po złoto. Proszę też spojrzeć, co w tym momencie robi Bartek. Jeżeli więc Wiktor Przyjemski chce zrobić światową karierę, a domyślam się, że tak jest, to doradzam mu wybranie Gorzowa.

Proszę także zauważyć, jaki postęp zrobił Oskar Fajfer. Poza jedną wpadką, jaką miał w meczu z Wrocławiem, z reszty spotkań w jego wykonaniu można być bardzo zadowolonym. A umówmy się – do Stali nie przychodził przecież nawet jako topowy zawodnik 1. Ligi. Głęboko wierzę, że menadżer, ojciec, a także sam Wiktor sami wyciągną wnioski i przyjdą do Stali. Tym bardziej, że dla naszego klubu będzie to wartość dodana pod każdym względem.

Dziękuję za rozmowę.

Dziękuję również.

Rozmawiał JAKUB MRÓZ