Sezon żużlowy praktycznie dobiega końca. Nie oznacza to jednak, iż w speedwayowych „kuluarach” mało się dzieje. W ostatnim tygodniu mieliśmy małą „uroczystość”, a nawet żużlowy jubileusz. Po dziesięciu latach do Rzeszowa powrócił mistrz świata i to niejednokrotny – Nicki Pedersen.
Co ciekawe, kontrakt w Rzeszowie odbił się nadspodziewanie szerokim echem w kraju Duńczyka, gdzie wielu tamtejszych dziennikarz – przy braku umowy na starty ligowe w Danii oraz Polsce – wróżyło zawodnikowi po prostu koniec kariery. „Karrieren reddet: Nicki Pedersen har fundet ny klub” (Kariera uratowana: Nicki Pedersen znalazł nowy klub -dop.red.) pisał na pierwszej stronie duński dziennik BT chwilę po tym, jak Duńczyk wstał od stołu podczas konferencji prasowej w Rzeszowie.
O tym, w jakim polskim klubie ostatecznie on wystartuje spekulowano od wielu tygodni. Sam bohater warunki kontraktu w Rzeszowie, jak się okazało, określił zdecydowanie wcześniej. Czekał tylko na awans zespołu, a do dopracowania zostały tylko szczegóły. Nic zatem dziwnego, że wbrew różnym medialnym doniesieniem, nikt Duńczyka „podkupić” nie zdołał. Nie było po prostu nawet takiej opcji. Pedersen, choć wielu go za takiego do tej pory nie uważało, pokazał, że jeśli chodzi o traktowanie partnerów przy negocjacyjnym stole jest dżentelnemem. Inne kluby nie były w stanie mu przedstawić nawet swojej oferty, gdyż sam zainteresowany temat w zalążku ucinał i grzecznie dziękował potencjalnym pracodawcom za zainteresowanie jego skromną osobą.
Oprócz zawodników mamy oczywiście prezesów klubów. Wśród nich paru uważa się za facetów z klasą. Problem w tym, że jeśli chodzi o żużel, to ta klasa potrafi się u nich błyskawicznie ulotnić. Ot, taka historyjka sprzed paru tygodni. Dwaj prezesi mają się od dłuższego czasu, a raczej, jak mi jeden powiedział, mieli się za dobrych kolegów. Wymieniali się na bieżąco żużlowymi poglądami, plotkami. Skoro okres transferowy w pełni, to nic dziwnego, że telefony gorące i do zawodników i do sponsorów, czy aby Ci wesprą klubową kasę w walce o zawodnika X czy i Y.
Nie brak również rozmów między samymi prezesami. Wyobraźcie sobie, że dzwoni jeden prezes do drugiego, dobrego kolegi, i się pyta: „Słuchaj, słyszałem od tego i tamtego, że ty kontraktujesz zawodnika Z?”. „Nie, ja nie, ja już skład mam kompletnie ustalony” – odpowiada interlokutor i w dodatku narzeka na zawodnika będącego przedmiotem rozmowy, że ten ma niebywałe wymagania finansowe.
Za parę godzin jednak kolega prezes oznajmia, iż zawodnik Z pojedzie właśnie u niego. Do dziś, uwierzcie, ten pierwszy nie potrafi zrozumieć tego, co szkodziło kumplowi, bo za takiego go uważał, powiedzieć: „Słuchaj stary, tak, ten zawodnik jest u mnie”. Jak widzicie, prawdziwych dżentelmenów, nawet wśród, jak się wydaje, kolegów prezesów dziś nie nie ma.
No i na koniec kolejni dżentelmenowie, którzy swoje mistrzostwa Polski „odjadą” w niedzielę. 15 października mamy zaplanowane wybory parlamentarne. Co one mają wspólnego z żużlem? W teorii nic, w praktyce nieco więcej. W stolicy Wielkopolski jest szansa na tymczasowe, ale zawsze, oświetlenie. W Opolu na rozpoczęcie remontu stadionu, w Lublinie na budowę mega stadionu, a w Tarnowie zaczyna zupełnie przypadkiem przed wyborami wiać „wiatr żużlowej odnowy” i następuje oficjalny „wysyp” kontraktów, czyniący z Unii Tarnów kandydata numer jeden do awansu. Z tego co wiem, to jeszcze nie koniec ogłoszeń transferowych.
Czytelnicy portalu to ludzie inteligentni i wspólny mianownik obietnic bez problemu odnajdą. Ja życzę Państwu i dyscyplinie, aby składający obietnice, podobnie jak trzykrotny mistrz świata, na końcu, bez względu na niedzielny wynik meczu, okazali się osobami z klasą, pamiętającymi o obietnicach. Jak pokazał Nicki, słowo jest ważniejsze od pieniędzy.
CZYTAJ TAKŻE:
Co do dżentelmeńskich cech u polityków – nie mam wątpliwości, chyba nie muszę dodawać czy wg mnie one występują u rzeczonych. Szczególnie gdy gra toczy się o stołki. Jeżeli chodzi o środowisko żużlowe – tu także nie szafowałbym pewnikami. Od góry po sam dół funkcji piastowanych.
Żużel. Z Gollobem zaliczył wpadkę. Wyglenda czy Woryna to jego kumple! (WYWIAD)
Żużel. Łaguta i Zmarzlik tęsknią! Chwila i będą się mierzyć!
Żużel. Jak się czuje Doyle? Gwiazda Włókniarza przemówiła!
Żużel. Kiedyś to było… Tak mnie jakoś naszło na wspominki
Żużel. Michelsen odbuduje się w Toruniu? Lambert nie ma wątpliwości!
Żużel. Walczy o przyszłość żużla w Szwecji. Były zawodnik wziął na siebie odpowiedzialność