Adam Łabędzki. foto. JAREK PABIJAN
Share on facebook
Share on twitter
Share on linkedin
Share on email
Share on whatsapp

W tym roku mistrzostwa świata w speedrowerze zostały zorganizowane w Australii. 1 grudnia wyłoniono najlepszego zawodnika globu wśród weteranów, a na liście startowej pojawił się m.in. Adam Łabędzki. To jednak nie koniec – uczestnicy pożegnali bowiem turniej w bardzo oryginalny sposób. 

 

Adam Łabędzki to były żużlowiec, który przez kilkanaście lat z dobrym skutkiem rywalizował na polskich torach. Po zakończeniu kariery pozostał przy sporcie – w 2006 roku został motorowodnym mistrzem świata w klasie T-550. Teraz spełnia się w kolejnej pasji, którą jest speedrower. Łabędzki wybrał się do Australii, by wziąć udział w mistrzostwach świata weteranów. Nie poszło mu jednak wybitnie, bo zajął dopiero 14. miejsce. Po zawodach zorganizowano kolejny „turniej” – picie piwa na czas.

Pod „taśmą” zasiadło czterech zawodników, w tym m.in. Adam Łabędzki, który „startował” z pola B. Były żużlowiec nie wykorzystał jednak umiejętności żużlowych i „dojechał” do mety na końcu stawki. Warto zaznaczyć, że zawodnicy mieli na stole przygotowane dodatkowe napoje, w razie „falstartu”.