fot. Sandra Rejzner / PSŻ Poznań
Share on facebook
Share on twitter
Share on linkedin
Share on email
Share on whatsapp

W czwartek pisaliśmy o problemach finansowych klubu z Poznania. Wiemy już, że jeden z zawodników interweniuje w GKSŻ-cie w sprawie swoich należności wynikających ze startów w sezonie 2021. Okazuje się, iż nasz artykuł, zdaniem obecnego toromistrza klubu ze stolicy Wielkopolski, Jana Rychlewskiego nie był kompletny. 

 

Twierdzi Pan, że nasz tekst jest niekompletny…

Wie pan, pana artykuł miał dwie pozytywne strony. Pierwsza to taka, że ktoś  miał odwagę i napisał jak wygląda obecna sytuacja w Poznaniu. Druga z kolei to fakt, iż prezes Arkadiusz Ładziński miał odwagę powiedzieć, że są zaległości finansowe wobec zawodników. Zabrakło w publikacji jednej rzeczy i tej najważniejszej. Powinien Pan napisać, że zaległości sięgają sezonu 2019. Rozmawiałem dzisiaj z niektórymi zawodnikami, którzy zdobywali dla nas punkty w 2019 roku i po dziś dzień nie mają zapłacone. To jest jakieś kuriozum. Klub nadal jedzie i zwiększa zobowiązania. Są zaległości wobec Władimira Borodulina, Eduarda Krcmara czy Marcina Nowaka i paru innych, którzy tu startowali. Są zaległości również wobec byłego trenera, Tomasza Bajerskiego. Niech pan do niego zadzwoni i zapyta. Teraz są następni zawodnicy na pokładzie i znowu mamy ten sam cyrk od nowa. Skończyło się na obietnicach i zobowiązaniach wobec kolejnych. To jest wstyd i tyle. Nie ulegajcie jakiemuś urokowi prezesa, który mówi, że wszystko jest w porządku, a Pan i inne media w to wierzą i piszą.

Rozumiem, że Pan jest aktualnym toromistrzem w Poznaniu.

Tak. Przygotowuję tutaj tor od pięciu lat. Od razu mówię, że dwa lata robiłem tor w Poznaniu charytatywnie, a w tym sezonie jakoś z prezesem Ładzńskim się dogadaliśmy i jakieś tam pieniążki dostaję. Zależy mi, aby ten klub nadal funkcjonował, ale pewne rzeczy muszą ulec zmianie. Inaczej ten klub nie ma prawa bytu.

Co w takim razie musi ulec zmianie?

Wszystko. Prawda jest taka, że klubu nigdy nie poprowadzi jedna osoba. Obecnie praktycznie wszystko robi czy stara się robić prezes Ładziński sam ale to kompletnie  nie funkcjonuje. Nie tędy droga jeśli żużel chce się robić profesjonalnie. Uważam, że należy bezwzględnie zrobić nowe otwarcie. Dać pracować tym osobom, które chcą żużel w Poznaniu postawić na nogi a takie osoby i firmy są, jak Pan – i całe środowisko – w Poznaniu doskonale wie.

Wspominał Pan, że działalność klubu była już na skraju upadku w 2019 roku…

Odpowiem w ten sposób. Przed barażami z Orłem klub miał zobowiązania wobec zawodników i z tego co mi wiadomo, oni zagrozili, że nie wystąpią w spotkaniu barażowym. Przed meczem jeden ze sponsorów, pan Jakub Kozaczyk, któremu na sercu nadal leży dobro tego klubu, przekazał ze swoich środków około 200 tysięcy złotych, aby uregulować błyskawiczne należności wobec zawodników i aby Ci walczyli w barażach. Uważa Pan, że to jest normalne? W ostatniej chwili przychodzi sponsor, człowiek z zewnątrz i sam od siebie wykłada prywatnie takie duże pieniądze.

Jeśli jednak nic w klubie się nie zmieni, to wierzy Pan w poznański żużel w sezonie 2022?

Nie ma szans. Po pierwsze, mam nadzieję, że GKSŻ nie przymknie oka na zaległości finansowe sprzed lat wobec zawodników. Po drugie, jeśli nic się nie zrobi z torem to nie ma szans, aby przeszedł on weryfikację. Po prostu jeśli prezes nie ustąpi, to sam tego dalej nie pociągnie i żużel z mapy Poznania zniknie. Tu nic nie funkcjonuje. Zarówno pod kątem finansowym, sportowym czy marketingowym. To będzie największa strata, bo ten klub dawno, choćby tak jak Łódź, powinien ścigać się na torach pierwszoligowych.

Dziwię się, że nalega Pan na publikację Pana opinii…

Rozumiem do czego pan zmierza. Powiem wprost. Jeśli prezes Ładziński nadal będzie kierował klubem, ja ze swojej funkcji rezygnuję. Mówię to otwarcie i publicznie. Nie mam obaw przed tym, że zostanę zwolniony. Odchodzę sam. Recepta na żużel w Poznaniu jest jedna. Natychmiastowe i bezwarunkowe odejście prezesa Ładzińskiego, póki są osoby z pieniędzmi i pomysłami na poznański żużel. Inaczej ten ośrodek nie przetrwa. Proszę sobie to zapamiętać. To, co jest w tej chwili to jest po prostu upadek. Za śrubki i obietnice nikt nie będzie się ścigał i narażał życia na torze.

Rozmawiał ŁUKASZ MALAKA