Żużel. Szymon Bańdur: Na naszym torze to my dyktujemy warunki. Wiem, co muszę poprawić w następnym sezonie (WYWIAD)

Szymon Bańdur. fot. Jakub Malec
Share on facebook
Share on twitter
Share on linkedin
Share on email
Share on whatsapp

Pomimo że Cellfast Wilki Krosno zakończyły już sezon, juniorzy ekipy z Podkarpacia nie próżnują i cały czas walczą zarówno o wygraną w rozgrywkach U24, jak i w innych zawodach młodzieżowych oraz ligowych. Jednym z takich zawodników jest Szymon Bańdur, który spędza ostatnie tygodnie bardzo pracowicie. W rozmowie z nami, pochodzący ze Skrzyszowa, młody żużlowiec opowiedział m. in. o tegorocznych zmaganiach w PGE Ekstralidze oraz o nastrojach jego drużyny przed dzisiejszym rewanżem finału o miano najlepszej ekipy do lat 24.

 

Zacznijmy od tego, że w naszej przedsezonowej rozmowie powiedziałeś mi, iż najbardziej zależy Ci na startach juniorskich. Jednak w trakcie sezonu trener Ireneusz Kwieciński w pewnym momencie postanowił stawiać na Ciebie także w PGE Ekstralidze. Spodziewałeś się, że tak może potoczyć się dla Ciebie ten rok?

Tak, przed sezonem moim celem były regularne starty w zawodach juniorskich i lidze U24. Moja dobra dyspozycja w tych zawodach została zauważona i mogłem wystartować w PGE Ekstralidze. Bardzo dziękuję za tę szansę.

Oprócz tego, że dostawałeś szanse na ekstraligowych torach, to jeszcze często je wykorzystywałeś i przywoziłeś punkty dla Wilków. Czy uważasz, że te występy były ważne dla Twojego rozwoju, czy jednak najwięcej na ten moment uczysz się z rywalizacji z juniorami?

Uważam, że każde zawody mnie czegoś uczą i dzięki nim nabieram cennego doświadczenia i mogę stawać się lepszy. Jazda z zawodnikami z Grand Prix to ogromna nauka, a możliwość zobaczenia ich w akcji na żywo to coś innego niż w TV.

Kiedy okazało się, że Wilki nie utrzymają się w najlepszej lidze świata, zostałeś wypożyczony do Grupy Azoty Unii Tarnów. Jaskółki nie poradziły sobie w pierwszym meczu fazy play-off. Z czego wynikała wasza niemoc w starciu ze Stalą Rzeszów?

Nasza niemoc wynikała z braku dopasowania do warunków panujących na torze. Gdy wygraliśmy start, to mijano nas na trasie, a gdy słabo wychodziliśmy spod taśmy, to nie mieliśmy wystarczającej prędkości, aby dogonić rywali. Ja ze swojej strony popełniłem kilka błędów podczas jazdy, które niestety kosztowały utratę punktów. Potrzebuję nad tym popracować, aby nie popełnić ich w kolejnych zawodach.

Sądzisz, że Unia może jeszcze zaskoczyć przeciwnika w rewanżu?

Na pewno zrobimy wszystko co w naszej mocy, aby przechylić szalę zwycięstwa na naszą stronę.

Wracając do krośnieńskich Wilków. Działacze podkarpackiej ekipy zapowiadają, że będą się starać o szybki powrót do elity. Drużyna jest na razie co prawda w budowie, ale jak sądzisz, co może być kluczowe, aby Wilki w przyszłym roku znowu świętowały awans do PGE Ekstraligi?

Myślę, że powtarzalność własnego toru jest kluczem do awansu. Jeżeli będziemy trenować na torze, który będzie na meczu, to zwyciężymy.

Walka o ekstraligę dopiero w przyszłym roku. Natomiast za niedługo drużynę Wilków U24 czeka rewanż finału fazy play-off ligi, składającej się właśnie z zespołów z zawodnikami do 24 lat. Spodziewam się, że celujecie oczywiście w zwycięstwo, ale pierwszy mecz w Gorzowie nie poszedł po waszej myśli. Jakie są wasze nastroje przed rewanżem z Enea Stalą Gorzów?

Jesteśmy mocno zmotywowani do wygrania tego finału. Znamy swoją wartość, wiemy, że na naszym torze, to my dyktujemy warunki. Musimy sobie wszyscy pomagać i wspierać się, aby odnieść wymarzony sukces.

Jedyny mecz w lidze U24 w rundzie zasadniczej Wilki przegrały właśnie ze Stalą Gorzów i teraz także zdarzyła wam się porażka na Stadionie Edwarda Jancarza. Co zaważyło o wynikach tych spotkań?

Niestety w finale nie udało nam się odczarować toru w Gorzowie. Na pewno moje dwa wykluczenia nie pomogły. Do tego doszły defekty u Bastiana i Krzysia. Byliśmy pogubieni w tych zawodach.

Niedawno także walczyłeś w zawodach o tytuł Młodzieżowego Indywidualnego Mistrza Polski. Ostatecznie w tych zmaganiach zająłeś 8. miejsce z 7 punktami na koncie. Jak oceniasz swój występ w Lublinie?

Do tych zawodów podszedłem z chłodną głową, bez presji. Chciałem dobrze się zaprezentować. Biorąc pod uwagę z jakiego miejsca zaczynałem sezon, sam udział w tym finale to duże osiągnięcie. Wiadomo, apetyt rośnie w miarę jedzenia i chciałem zająć jak najwyższe miejsce.

Do końca ścigania w tym roku zostało jeszcze trochę czasu, jednak jak na ten moment układa się dla Ciebie ten sezon?

Jest to dla mnie trudny sezon, wiele się dzieje. Miałem chwilę przerwy spowodowaną kontuzją, która gdzieś czasem się odezwie. Wiem, co muszę poprawić w następnym sezonie, jakie mięśnie wzmocnić, co sobie poukładać w głowie, aby być lepszym.

Rozmawiała JULIA CYNTLER