Share on facebook
Share on twitter
Share on linkedin
Share on email
Share on whatsapp

Niedawno na jednym z portali społecznościowych rozgorzała dyskusja na temat otwartości przedstawicieli sportu żużlowego, w szczególności zawodników na media. Przyczynkiem do dyskusji była wypowiedź Szymona Woźniaka w podcaście Jacka Dreczki „Mówi się żużel”

 

– Myślę, że trochę wpadliśmy w takie błędne koło i nikt nie wie, jak się z tego wydostać. Kiedyś te wywiady były o wiele bardziej ciekawe. Były ciekawsze pytania i ciekawsze odpowiedzi. Niektóre z tych odpowiedzi się komuś nie podobały i po prostu ktoś chciał mieć nad nimi kontrolę. Generalnie cały zamysł był dobry, bo wiadomo, że te mecze oglądają też dzieci, więc wywiad musi być wypowiedziany w sposób  cywilizowany. Nie można tam „rzucać mięsem”. Z tego jednak względu, że zaczęliśmy być oceniani i nasze wywiady są kontrolowane, normalne jest, że zaczęliśmy mówić coś, do czego nikt się nie może „przypierdzielić”. Nie potrzebujemy jakichś dodatkowych kar, czy tłumaczeń. Dlatego każdy żużlowiec po prostu przyjął taką zasadę, żeby odpowiadać, by ten wywiad odhaczyć i dziennikarz dał ci spokój – mówił Szymon Woźniak w podcaście „Mówi się żużel”.

W wypadku wypowiedzi „medialnych” wina jak to w życiu bywa nie leży wyłącznie po jednej ze stron. Obie strony w czasie rozmowy muszą jednocześnie grać na wysokim poziomie.  Nierzadko jednak bywa tak, że pomimo dobrej znajomości tematu przez dziennikarza, zawodnik  odpowiada interlokutorowi na „odczepnego”, wedle utartego schematu, tak aby się nie wysilać zbytnio, niżeli przekazać coś, co mogłoby by być dla czytelnika nowe i ciekawe. Nie ukrywam, że śmieszyły mnie nieco niezbyt przychylne opinie na temat merytorycznej jakości podcastu „Mówi się żużel” z Bartoszem Zmarzlikiem w roli głównej. To, co odpowie mistrz świata, akurat dosyć łatwo przewidzieć, jak i to, że paru wątków w rozmowie może nie być sposobności poruszyć. Żadna nowość. Przynajmniej dla mnie.

Z tą ciekawością wywiadów bywa ostatnimi laty różnie. To prawda. Żużel i speedrower dzieli wiele, jak to się również ostatnio okazało także w sferze „medialnej”. Nie ukrywam, iż z dużą ciekawością przeczytałem wywiad red. Cinkowskiego na łamach najnowszego wydania Tygodnika Żużlowego z indywidualnym mistrzem świata w speedrowerze, Arkadiuszem Szymańskim. Pierwszy ze wspomnianych – przygotowany merytorycznie do rozmowy, interlokutor z kolei zaś odpowiada na pytania w sposób taki, że jego wypowiedzi coś wnoszą, potrafią zainteresować. Nie mam wątpliwości, że speedrowerowy mistrz świata „współpracą” z dziennikarzem zawstydził niejednego lewoskrętnego zawodowca i pokazał, jak profesjonalnie wywiadów się udziela. Nie mam wątpliwości również co do faktu, iż gdyby ów wywiad czytał nieznający obu dyscyplin potencjalny sponsor i porównał do większości wywiadów „żużlowych”, swoje środki ulokowałby w rowerowej odmianie żużla…

Czytelnikom, nie tylko fanom speedrowera i talentu aktualnego  mistrza świata, materiał red. Cinkowskiego serdecznie polecam, a większej części żużlowców polecam na materiał spojrzeć i przy kolejnej okazji do wywiadu starać się naśladować rowerowego czampiona. Zawodnikom, dziennikarzom i co najważniejsze czytającym oraz całej dyscyplinie wyjdzie to tylko na dobre.