Marta Półtorak. Foto: Wilki Krosno
Share on facebook
Share on twitter
Share on linkedin
Share on email
Share on whatsapp

Choć niedawno władze PGE Ekstraligi ogłosiły duże zmiany w rozgrywkach od 2025 roku, to niebawem mogą nas czekać kolejne regulaminowe nowości. Bardzo prawdopodobne jest, że zmienią się również zasady dotyczące młodzieżowców. Od sezonu 2025 jeden z juniorów miałby być wychowankiem klubu. Taki pomysł spodobał się Marcie Półtorak, byłej prezes Stali Rzeszów.

 

– Uważam, że to bardzo dobry pomysł. Umówmy się. Kibice lubią “swoich” zawodników. Swoich zawodników czyli takich, którzy uczestniczą w życiu społecznym danego miasta. Dla jednych był kolegą ze szkolnej ławki, z drugimi zaś mieszka na jednym osiedlu, a jeszcze inni widują go w pobliskim sklepie spożywczym. Kibicom łatwiej utożsamiać się z taką osobą. Tym sposobem zadbamy również o to, aby nie szkolić byle jak, tylko podejdziemy do tego trochę staranniej – ocenia Marta Półtorak.

Jak wiadomo, wychowanie takiego juniora od podstaw wymaga ogromnego wkładu finansowego. Trzeba również posiadać sztab szkoleniowy o odpowiednich kompetencjach i podejściu do młodzieży. Proces ten pochłania także wiele czasu. Bardzo często widujemy przecież kluby, które idą na łatwiznę i wolą kupować gotowy “produkt”, niż zajmować się szkoleniem.

– Oczywiście na początku prezesi klubów nie przyjmą tego z wielkim entuzjazmem. Rzeczą oczywistą jest, że najpierw trzeba będzie poświęcić wiele wysiłku i przede wszystkim finansów, by takiego adepta odpowiednio przygotować. To absolutnie nie jest proces ani krótkotrwały, ani tani. Jednak w dłuższej perspektywie skorzystają na tym właściwie wszyscy – tłumaczy była działacz.

Taki punkt w regulaminie może sprawić, że kluby będą dokonywały zakupów jeszcze młodszych zawodników, aby to w ich barwach podszedł do odpowiedniej licencji.

– Słusznie, że niektóre rzeczy można ominąć. To wszystko jednak zależy od tego, jak sformułujemy przepis. Najpierw trzeba by było zdefiniować słowo “wychowanek”. Powiedzmy, że za takiego uważamy żużlowca, który zdał licencję w danym klubie i uczęszczał do jego szkółki przez okres, dajmy na to, dwóch lat. Lub też takiego, który w danym zespole jeździł już od kategorii 125 cc. Wtedy to podkupywanie wcale nie byłoby takie łatwe – zauważa była prezes Stali.

Najbardziej na tym rozwiązaniu straciłby Platinum Motor Lublin, który kontraktując Wiktora Przyjemskiego miał sobie zabezpieczyć formację juniorską na parę lat. Jeżeli przepis faktycznie wejdzie w życie już od sezonu 2025, wtedy lublinianie mogą mieć kłopot.

– Ja bym była za tym, aby przepis był wprowadzony trochę później. Jeżeli już coś robimy, to róbmy to z głową. Może od roku 2026? – zastanawia się Marta Półtorak. – Jeżeli jednak faktycznie przepis wejdzie od sezonu 2025, to kluby też się do tego dostosują. Tak jak zresztą do każdych innych wymogów. Jeśli mowa z kolei o Motorze Lublin, to skoro ściąga do siebie w zasadzie najlepszych zawodników, to jestem pewna, że i z tą sytuacją sobie poradzi – twierdzi.

Nie brakuje opinii wskazujących na to, że skoro PGE Ekstraliga jest najlepszą ligą świata, to nie powinny obowiązywać w niej żadne limity.

– Oczywiście, że najlepiej jest, gdy pewne rzeczy kształtuje rynek. Tylko jaki ten rynek jest? Bardzo płytki. Zgadza się, mamy najlepszą ligę świata… Tylko kto poza nami bierze w tym jeszcze udział? Tak moglibyśmy dywagować, gdyby faktycznie ta konkurencja na świecie była większa. Wtedy moglibyśmy zdać się na wolny rynek. Na ten moment jest jednak Polska i długo, długo nic. Musimy więc sami ten rynek kształtować – podsumowuje Marta Półtorak.

CZYTAJ TAKŻE:

Żużel. 30 tysięcy kibiców, jazda na piasku i szaleństwo w Kairze. Jak żużel chciał podbić Bliski Wschód

Żużel. Piotr Protasiewicz: Bardzo mi zależy na Falubazie. Chciałem mieć taki zespół (WYWIAD) – PoBandzie – Portal Sportowy (po-bandzie.com.pl)