Share on facebook
Share on twitter
Share on linkedin
Share on email
Share on whatsapp

Zmarłego niedawno kapitana Thomasa Moore kojarzy z pewnością wielu z was. To właśnie on w ubiegłym roku zasłynął spacerami wokół swojego domu, aby wspomóc angielską służbę zdrowia w walce z pandemią koronawirusa. Swoim działaniem zebrał ponad 33 miliony funtów. Jak się okazuje, kapitan Moore też lubił żużel. 

O żużlowych wątkach Thomas Moore wspomina w swojej wydanej w ubiegłym roku autobiografii. Warto zaznaczyć, że Anglik uwielbiał motocykle. Sam w swojej młodości brał udział w zawodach motocyklowych, w których spisywał się całkiem dobrze. W czasie II wojny światowej szkolił z kolei żołnierzy pułku motocyklistów-zwiadowców.

– W 1928 roku pojechałem ze swoim ojcem do Manchesteru, aby obejrzeć stosunkowo nowe wyścigi motocyklowe dirt track, obecnie znane jako żużel, na torze w Belle Vue. Stadion był używany na przemian do wyścigów chartów oraz motocykli. To właśnie tam poznałem Oliviera Langtona, który ścigał się na Jap-ie. Zawody bardzo mi się podobały, ale nie ukrywam, że często zamykałem oczy, jak ci zawodnicy szybko jechali i zatykałem uszy z powodu niesamowitego ryku silników. Jak byłem mały, to czytałem namiętnie tygodnik Motor Cycle, który prenumerował wujek. Był ważniejszy niż komiksy. W wieku lat piętnastu wybrałem się na zawody do Isle of Wight, aby porobić zdjęcia – mówi na łamach swojej autobiografii, „Tomorrow will be a good Day” – kapitan Thomas Moore. 

Warto wspomnieć, że właśnie od byłego zawodnika Belle Vue, Oliviera Langtona Moore nabył motocykl, na którym w latach 40. oraz 50. ubiegłego wieku z powodzeniem startował w wyścigach motocyklowych.