Oliver Berntzon fot: Anna Kłopocka/TŻ Ostrovia
Share on facebook
Share on twitter
Share on linkedin
Share on email
Share on whatsapp

Oliver Berntzon barwy ostrowskiego klubu zasilił w roku 2021. Debiutancki sezon w jego wykonaniu był znakomity, bowiem wraz z drużyną okrasił go awansem do PGE Ekstraligi. W najlepszej lidze świata Szwed, podobnie jak cały zespół, nie podołał jednak jej trudom, czego skutkiem był spadek z hukiem z powrotem do 1. Ligi. 29-latek wierzy jednak w ponowny sukces jego drużyny na zapleczu ekstraligi.

 

Jak przyznaje „Oli”, po zakończeniu sezonu otrzymał kilka ofert z innych klubów, natomiast dał słowo prezesowi oraz szkoleniowcowi ostrowskiej drużyny, więc szybko podjął decyzję. – Zdecydowałem się powiedzieć dość szybko tak, bo w Ostrowie czuję się, jak w domu. Uwielbiam ten tor, stadion, kibiców, ludzi w klubie i ich ambicję. To wszystko pomogło mi podjąć decyzję, że chce tu zostać i pomóc drużynie jak najszybciej wrócić do PGE Ekstraligi. Oczywiście, zależy mi też na tym, żeby budować swoją pozycję i być dobrze odbieranym przez tutejsze środowisko – tłumaczy Szwed w rozmowie z polskizuzel.pl

– Po drodze pojawiło się kilka propozycji i część z nich była naprawdę kusząca, ale to nie miało znaczenia, bo dałem słowo Mariuszowi Staszewskiemu i Waldkowi Górskiemu. Nie mógłbym go złamać – dodaje.

W ostrowskiej ekipie doszło do kilku roszad względem ubiegłorocznego składu. Z drużyną pożegnał się Chris Holder, jej zdecydowany lider, a w miejsce Australijczyka zdecydowano sięgnąć po rodaka Berntzona, Victora Palovaarę.

– Bardzo lubię Victora. Znamy się, odkąd obaj byliśmy 12 – letnimi chłopcami. W mojej ocenie to bardzo utalentowany zawodnik, który poważnie podchodzi do swoich obowiązków. Na pewno nie miał łatwiej drogi do osiągnięcia sukcesu. A mój udział w transferze? Trener Mariusz Staszewski zapytał mnie w pewnym momencie, jakiego obcokrajowca widziałby w naszym zespole. Odbyliśmy wtedy ciekawą rozmowę, podczas której wskazałem właśnie na Victora. Mariusz zaczął wtedy uważniej śledzić jego wyniki i postępy. W końcu doszło między nimi do rozmowy, która była bardzo owocna. Efekt jest taki, że Victor jest z nami – tłumaczy Oliver.

29-latek jest przekonany, że jego drużyna nie jest na straconej pozycji jeśli chodzi o ponowny awans do PGE Ekstraligi. – Moim zdaniem mamy naprawdę duże szanse, żeby znowu wygrać ligę. To na pewno nie będzie łatwe zadanie. Poza tym w sporcie, a szczególnie w żużlu, nie możesz być niczego pewnym. Zamierzamy jednak walczyć – zapewnia.

Jak się okazuje, Szwed po zakończeniu sezonu poddał się operacji barku. Jak jednak podkreśla, nie zaburzyło to jego przygotowań do sezonu i na jego rozpoczęcie powinien być przygotowany w stu procentach. – 2 listopada miałem operację barku. Nie ma jednak powodów do obaw, bo rehabilitacja od początku przebiegała bardzo dobrze. Pod względem sprzętowym też nie ma na co narzekać. Nowe motocykle i silniki zostały zakupione. Tunerem będzie Flemming Graversen. Cały mój team jest bardzo podekscytowany zbliżającym się sezonem! – podsumowuje Berntzon.

CZYTAJ TAKŻE:

Żużel. Jason Doyle przestrzega młodszych rodaków. „Mają przed oczami dolary”

Żużel. Długo nie wytrzymał bez żużla. Teraz będzie podwójnie zapracowany