Share on facebook
Share on twitter
Share on linkedin
Share on email
Share on whatsapp

Reprezentacja Polski w znakomitym stylu rozpoczęła tegoroczną przygodę z finałami Speedway of Nations. Po pierwszym dniu zmagań Biało-Czerwoni mają na swoim koncie 40 punktów i pewnie przewodzą w klasyfikacji. Rafał Dobrucki, selekcjoner polskiej drużyny, był zadowolony z osiągniętego rezultatu, ale nie ukrywał, iż cały czas stara się zachować skupienie w zespole na kluczowy finałowy bieg niedzielnych zmagań.

 

Polacy w sobotnie popołudnie stracili zaledwie dwa punkty. O takim wyniku mogą pomarzyć pozostałe drużyny. Drudzy w tabeli Brytyjczycy zgromadzili 30 oczek i potrzebują cudu, aby bezpośrednio zakwalifikować się do finału.

– Jesteśmy o krok do przodu. Dzisiejsze zawody uważam za bardzo pożyteczne. System jest jednak taki, że ostatni bieg decyduje o wszystkim, więc cały czas musimy być skupieni. Być może mamy jakąś odrobinę komfortu, ale nie należy się dekoncentrować, bo z każdego biegu musimy wyciągać jak najwięcej. Nawet nie chodzi o punkty, a wiedzę na temat przełożeń, która w tym ostatnim biegu będzie bardzo istotna – mówił nam Dobrucki zaraz po pierwszym finale SoN.

Pierwszy dzień zmagań na Belle Vue Speedway dostarczył sporo emocji. Turniej obfitował w ciekawe wyścigi, a zawodnicy często zmieniali pozycjami. Odczytanie nawierzchni nie należało jednak do najłatwiejszych.

– Tor zmieniał się właściwie przez cały czas. Zawodnicy nie musieli dużo kombinować z ustawieniami, ale trzeba było cały czas odczytywać ten tor, który różnił się z biegu na bieg. Plan był taki, żeby utrzymać chłopakom rytm startowy, aby znaleźli odpowiednie ustawienia i myślę, że to się udało. Było kilka planów wpuszczenia Kuby Miśkowiaka i ten, który ostatecznie został zrealizowany do nich należał.

Polskich kibiców mogło zaskoczyć to, kogo Miśkowiak zmienił w dwudziestym wyścigu. Junior Eltrox Włókniarza Częstochowa zastąpił nie Macieja Janowskiego, a bezbłędnego przez cały turniej Bartosza Zmarzlika. Jak się okazuje, taki ruch miał pomóc wrocławianinowi w doborze sprzętu na drugi dzień zmagań.

– Mieliśmy pewną możliwość kombinowania. Maciek pojechał w ostatnim wyścigu, bo w tym wcześniejszym pojawiły się pewne kłopoty. Było nas stać na to, żeby zaryzykować. Zmienił motocykl i było dobrze, a może nawet i lepiej – podsumował Rafał Dobrucki.