Share on facebook
Share on twitter
Share on linkedin
Share on email
Share on whatsapp

Piotr Świst to jedna z tych osób, których w środowisku żużlowym nie trzeba nikomu przedstawiać. Wychowanek gorzowskiej Stali w swojej bogatej karierze reprezentował wiele klubów, łącząc nawet rolę zawodnika i menedżera. Z okazji 55. urodzin warto przybliżyć sylwetkę tej niezwykle barwnej postaci.

 

Początki i pierwsze sukcesy

Piotr Świst swoją żużlową przygodę rozpoczynał od jady na minitorze w Marwicach położonych 10 km na zachód od Gorzowa Wielkopolskiego. Licencję żużlową uzyskał jednak podczas egzaminu na owalu odwiecznego rywala Stali, czyli w Zielonej Górze. Po zdaniu egzaminu na swój debiut nie musiał długo czekać. Przypadł on na końcówkę sezonu 1984 w zawodach indywidualnych. Rok później urodzony w Gorzowie Wielkopolskim zawodnik zadebiutował w rodzimych barwach. Pieczę nad jego karierą w tamtejszym czasie sprawował uznany trener Bogusław Nowak, który ponad dwie dekady później szkolił jako pierwszy 3-krotnego mistrza świata, Bartosza Zmarzlika.

Już dwa lata późnej 19-letni Świst osiągnął olbrzymi sukces – srebrny medal indywidualnych mistrzostw świata juniorów. Podczas zmagań w Winnym Grodzie uległ jedynie Garemu Havelockowi, który w historii speedwaya również zapisał się jako bardzo nietuzinkowa postać. Jeszcze w tym samym sezonie zdążył zdobyć tytuł indywidualnego mistrza Polski juniorów. Tytuł najlepszego młodzieżowca kraju zyskiwał również w kolejnych dwóch sezonach.

foto. JAREK PABIJAN

Stalowa Legenda

Swój macierzysty zespół reprezentował przez szesnaście sezonów. Dla klubu ze stadionu im. Edwarda Jancarza zdobył 2927 punktów w 274 meczach. Do jego liczb do dziś nikt się nie zbliżył. Niewątpliwie szansę na to miał Bartosz Zmarzlik, lecz pogoń za rekordami Śwista tymczasowo przerwał, zmieniając pierwszy raz w swojej karierze barwy klubowe. Dzisiejszy solenizant w tym roku wrócił do Gorzowa, by zająć się szkoleniem młodzieży oraz zespołem U24. A o tym, że jest to człowiek, potrafiący działać na młodych ludzi, nie trzeba nikogo przekonywać.

Piotr Świst większość swojej kariery przejeździł dla Stali Gorzów. Fot: [email protected]

Transfer, który wzbudził kontrowersje. Przenosiny do rywala zza miedzy

O tym, że kibice Falubazu i Stali nie pałają do siebie sympatią, wie każdy mniejszy lub większy entuzjasta sportu żużlowego. Stąd transfer zawodnika do tej pory nierozerwalnie związanego ze Stalą był dla wielu osób ogromnym zaskoczeniem. Bardziej zagorzała część gorzowskiej publiki nie omieszkała nazwać Śwista zdrajcą oraz wieloma innymi nieprzychylnymi dla żużlowca epitetami. Barwy zielonogórzan przywdziewał przez trzy sezony. Reprezentując klub z grodu Bachusa, wzbogacił swoje osiągnięcia między innymi o srebrny medal MPPK. Warto dodać, że do klubu z ulicy Wrocławskiej 69 trafiał równocześnie z Rafałem Okoniewskim oraz Billy’m Janniro. Wówczas drużyna skompletowana przez nowego prezesa Roberta Smolenia była o krok od awansu do najlepszej czwórki. Zadecydował przegrany mecz w Bydgoszczy i pamiętane do dziś przez kibiców spóźnienie Hamilla.

Ostatni przystanek

Ostatnim przystankiem w barwnej sportowej karierze dzisiejszego solenizanta była Piła, z krótką przerwą na epizod w ukraińskim Kaskadzie Równe. Podczas rocznego pobytu poza granicami kraju był szkoleniowcem oraz czynnym zawodnikiem. Rozbrat z pilską publicznością był jednak krótki, bo już w 2012 roku Świst powrócił do drużyny z województwa wielkopolskiego, w której jeździł aż do 2016. Karierę zakończył wygranym wyścigiem w swoim turnieju pożegnalnym.

fot. Jarek Pabijan