Już w najbliższym sezonie minie 20 lat, od kiedy do polskich lig żużlowych wkroczyły gościnnie zespoły z innych państw. W ciągu tych kilkunastu lat w rozgrywkach notowały one lepsze i gorsze momenty. Co zatem wniosły ekipy spoza kraju do naszego speedwaya?
Najlepsza liga świata – tak zwykło się mawiać o polskiej żużlowej ekstralidze. To stwierdzenie nie wzięło się znikąd, bowiem od lat wiadomo, że jak się chce być najlepszym w „czarnym sporcie”, to trzeba jeździć w Polsce. Tym tropem oprócz samych zawodników kilkanaście lat temu poszły także pewne europejskie kluby, starając się o miejsce w polskiej 2. lidze a z czasem także i na zapleczu elity.
Wszystko zaczęło się już w roku 2004. Wtedy to bowiem w rozgrywkach po raz pierwszy w historii wziął udział klub z zagranicy. Ukraiński SKA Speedway Lwów zadebiutował w 2. lidze 12 kwietnia i był to debiut niezwykle udany, gdyż pokonał wtedy Towarzystwo Żużlowe Łódź 51:39. Później w trakcie trwania rozgrywek drużyna zza naszej wschodniej granicy także całkiem nieźle sobie radziła i na koniec jedynego jak dotąd sezonu w Polsce uplasowała się na 4. miejscu na 7 drużyn biorących udział w lidze.
Nowi stali bywalcy
O prawdziwym „rozgoszczeniu się” zagranicznego zespołu w polskiej lidze żużlowej można mówić dopiero od 2005 roku i pojawieniu się w 2. lidze Lokomotivu Daugavpils. Łotewska drużyna po latach jazdy w lidze rosyjskiej dołączyła wtedy do polskich rozgrywek i nieprzerwanie od tamtego sezonu startuje w nich co roku. Co ciekawe zespół z Dyneburga nie był jedynym zagranicznym klubem, który brał udział w lidze w 2005 roku. Dołączył do niego wtedy także ukraiński SC Trofimow Równe, którego skład był bardzo zbliżony do składu SKA Speedway Lwów z poprzedniego sezonu. Obie zagraniczne drużyny miały świetny sezon i zdołały na koniec uplasować się w pierwszej trójce. Drużyna z Równego miała nawet swoją historyczną szansę na awans do 1. ligi, gdyż z racji drugiego miejsca w tabeli wzięła udział w barażach o możliwość startu klasę wyżej. W pierwszym meczu z drużyną KSŻ Krosno żużlowcy z Ukrainy minimalnie przegrali u siebie 44:46 i mieli dużą szansę na walkę na krośnieńskim owalu. Niestety okazało się, że na ten mecz nie udało im się skompletować składu i spotkanie zostało oddane walkowerem.
Kolejny sezon także należał do ciekawych pod względem występów w nim klubów z zagranicy. Do Lokomotivu Daugavpils dołączyła nowa drużyna z Równego – Ukraina Równe, a po raz pierwszy na drugoligowych torach gościliśmy zespół SC Miszkolc. Węgierska drużyna z Laszlo Szatmarim w składzie zapowiadała się bardzo obiecująco. Jednak, jak to bywało i bywa w drugiej lidze, po znakomitych zwycięstwach u siebie, w tym jednego z Polonią Piła 65:25, na wyjazdach SC Miszkolcowi udało się wygrać zaledwie raz, także z Piłą. Ostatecznie węgierski zespół zajął 7. miejsce na 9 startujących drużyn. Z lepszej strony pokazały się za to dwie pozostałe ekipy z zagranicy. Lokomotiv Daugavpils w swoim drugim sezonie w polskiej lidze po raz kolejny zajął 3. miejsce w tabeli, ustępując o zaledwie 2 punkty zespołowi z Poznania i o 5 punktów drużynie z Gdańska. Ukraina Równe z kolei pokazała w sezonie 2006 dość stabilną formę, która pozwoliła uplasować się jej w połowie stawki na 5. miejscu.
Występy w cieniu tragedii
Sezon 2007 okazał się następnym, w którym na polskim podwórku powitaliśmy nową drużynę. Tym razem był to zespół Markety Praga. Na kolejny rok tymczasem postanowiły zostać ekipy z Dyneburga i Miszkolca i drugi raz z rzędu w drugoligowych zmaganiach wystartowały aż 3 kluby z zagranicy. W tamtym sezonie losy tych drużyn poukładały się jednak dość skrajnie. Lokomotiv Daugavpils z Grigorijem Łagutą w składzie przeżywał na torze wspaniałe chwile, których zwieńczeniem okazały się baraże o awans do 1. ligi. W pierwszym meczu z Łotysze znokautowali wręcz zespół Towarzystwa Żużlowego Sipmy Lublin 68:24. Pomimo porażki w drugim spotkaniu, pokaźne zwycięstwo z meczu w Dyneburgu wystarczyło, aby to Lokomotiv cieszył się z możliwości startu w 1. lidze. Z kolei zespół z Miszkolca zaprezentował formę podobną do tej z zeszłego sezonu i zakończył zmagania na 5. miejscu.
Inaczej potoczył się los ostatniej ekipy z zagranicy. Marketa Praga walczyła o jak najlepsze rezultaty, jednak udało im się zanotować zaledwie jedno zwycięstwo z rywalem z Miszkolca. Dołożyli także do tego remis z bardzo mocnym Lokomotivem Daugavpils i zebrali w lidze 3 punkty, z którymi zakończyli sezon. Niestety debiutancki i zarazem ostatni sezon Markety Praga w polskiej lidze, oprócz słabego rezultatu widocznego poprzez miejsce w tabeli, został zapamiętany także przez jeden z tych tragicznych momentów, które miały miejsce w historii żużla. Podczas meczu czeskiego zespołu z KSM-em Krosno na torze w Krośnie młodzieżowiec praskiej drużyny Michal Matula zderzył się ze swoim kolegą Pavlem Fuksą, w wyniku czego wjechał w bandę, która jeszcze wtedy była drewniana. Zawodnik zmarł niedługo po przetransportowaniu go do szpitala, a praska drużyna do końca sezonu nie mogła pozbierać się po tej tragedii.
Nowi na zapleczu elity
W 2008 roku mieliśmy do czynienia po raz pierwszy z występem zagranicznej drużyny w polskiej 1. lidze. Lokomotiv Daugavpils z mocnym Grigorijem Łagutą i rozpoczynającym karierę Artiomem Łagutą wydawał się być dobrze zapowiadającą drużyną dla zaplecza ekstraligi. Ostatecznie beniaminkowi nie udało się powalczyć o wysoką lokatę w całym sezonie, ale pewnie utrzymał się w 1. lidze zajmując w niej 5. miejsce. Z kolei do 2. ligi przystąpiły w 2008 roku dwa zagraniczne zespoły – znany już wcześniej SC Miszkolc oraz występujące pod nową nazwą Speedway Równe. Kolejny sezon dla tych drużyn okazał się bardzo udany. Drużyna z Węgier zdołała nawet wygrać całą ligę, ale nie podjęła się udziału w barażach o awans klasę wyżej.
Świetność Lokomotivu Daugavpils trwała nadal w kolejnych sezonach. W 2009 roku z regularnie przywożącym komplety punktów Grigorijem Łagutą drużyna z Dyneburga zdołała uplasować się na 2. miejscu zaplecza elity. Do rywalizacji w 2. lidze przystąpił samotnie zespół z Miszkolca, gdyż drużyna z Równego nie otrzymała licencji na udział w rozgrywkach. I tak po świetnej jeździe cały sezon Węgrzy wygrali rozgrywki i awansowali do 1. ligi.
Tak więc po raz pierwszy w historii 1. liga w sezonie 2010 gościła aż dwie zagraniczne drużyny. Debiut na zapleczu elity nie okazał się jednak szczęśliwy dla SC Miszkolc, która nie zdołała się w niej utrzymać. Co innego Lokomotiv Daugavpils… Choć drużyna z Dyneburga nie powtórzyła rezultatu z roku wcześniejszego, bracia Łagutowie z dodatkowym wsparciem w postaci swojego siostrzeńca Vadima Tarasienki zdołali ze swoją drużyną zająć 4. miejsce. Rok 2010 okazał się też nietypowy dla 2. ligi, gdyż po kilku latach regularnych występów drużyn z zagranicy, do rozgrywek nie przystąpił żaden klub z innego kraju.
Łotysze się nie poddali
Kolejne sezony okazały się mniej bogate pod względem zainteresowania polską ligą przez drużyny z zagranicy. Po spadku SC Miszkolc nie otrzymał licencji na starty w 2. lidze i już więcej nie zobaczyliśmy Węgrów ścigających się na polskich torach. Drużyna z Równego powalczyła jeszcze przez 1 sezon, jednak już 2 lata później wycofała się w trakcie rozgrywek i do tej pory także nie wróciła do naszej ligi.
Zgoła inaczej potoczyły się losy Lokomotivu Daugavpils. Po kilku sezonach w połowie stawki zespół z Dyneburga dwukrotnie w latach 2015 i 2016 wygrał 1. ligę. Jednak ze względu na brak możliwości spełnienia wymogów licencyjnych, zespół nie mógł wystąpić w żużlowej elicie.
Dla łotewskiej ekipy jednak też przyszły gorsze czasy i ostatecznie w 2020 roku po słabym sezonie spadła ona do 2. ligi. W tym samym roku na polskiej scenie żużla pojawił się z kolei nowy klub, tym razem z Niemiec. Wolfe Wittstock zadebiutowały w pandemicznej rzeczywistości dość niefortunnie, bo walkowerem z powodu braku licencji trójki zawodników niemieckiej drużyny. Później także nie szło im zbyt dobrze. W końcowym rozrachunku zajęli ostatnie miejsce w tabeli. Jednak nie zapowiadało to, jeszcze większego niepowodzenia w roku kolejnym.
Lecz zacznijmy od początku. 2. liga w sezonie 2021 po kilku latach znów przyjęła 3 kluby z zagranicy – znane już wcześniej Lokomotiv Daugavpils i Wolfe Wittstock oraz debiutujący zespół Landshut Devils. Jednak dość szybko okazało się, że o ile Łotysze i nowy zespół z Niemiec radzą sobie w miarę dobrze, o tyle Wilki z Wittstocka notowały porażkę za porażką. Na koniec zrobiło się jeszcze ciekawiej – Landshut Devils wygrali całą ligę i awansowali na zaplecze elity, a ich niemieccy koledzy na 12 meczów zanotowali 12 porażek.
Kolejny raz w 2. lidze…
W 2022 roku „Diabły” z Landshut podtrzymały dobrą passę i pewnie utrzymały się na zapleczu elity. W minionym sezonie ekipa z Bawarii także zapewniła sobie miejsce na kolejny rok ścigania. Okazało się jednak, że w związku ze zmianami następującymi w 1. lidze drużyna Landshut Devils stanęła przed szeregiem wyzwań prawych oraz administracyjnych, których nie potrafili spełnić. W efekcie „Diabły” w 2024 roku wystąpią wspólnie z ekipą z Dyneburga w 2. lidze, a miejsce Niemców zajmie tegoroczny spadkowicz InvestHousePlus PSŻ Poznań.
Patrząc na całą historię zagranicznych ekip w polskiej lidze można zauważyć, że, pomijając kilka przypadków, wprowadziły one świeżość i jakość do naszych rodzimych rozgrywek. Zwłaszcza zespół z Dyneburga odznaczył się w towarzystwie innych sporymi sukcesami. Łotysze są ponadto jedynymi tak długo nieprzerwanie startującymi w polskiej lidze. W tym wszystkim warto też zwrócić uwagę na ważną rolę startów tych zespołów w możliwości rozwoju speedwaya poza granicami naszego kraju.
W przyszłym sezonie ponownie zobaczymy dwie zagraniczne ekipy na polskim podwórku. Tym razem zarówno zespół z Landshut jak i z Daugavpils zaprezentują się na drugoligowym podwórku. Czy obie drużyny będą w stanie zaskoczyć swoich rywali? Na papierze wyglądają oni bardzo przyzwoicie (zwłaszcza Bawarczycy). Zatem na rozstrzygnięcia będziemy oczekiwać w 2024 roku z wypiekami na twarzy.
Żużel. Holder królem Gorican! Fatalny błąd Zmarzlika w finale
Żużel. Rybniczanie lepsi w hicie kolejki. Kosmiczny Kurtz! (RELACJA)
Żużel. Zacięta końcówka w Poznaniu! Wybrzeże wyrywa remis! (RELACJA)
Żużel. Holder zagrozi Zmarzlikowi? Jest jeden warunek
Żużel. Co za powrót Gomólskiego! Start wygrywa w Pile (RELACJA)
Żużel. Gorąco w Pile! Junior ukarany żółtą kartką!