Share on facebook
Share on twitter
Share on linkedin
Share on email
Share on whatsapp

W 1977 roku po raz pierwszy w duńskim Vojens rozegrano finał Indywidualnych Mistrzostw Świata Juniorów (wówczas jeszcze jako mistrzostwa Europy). Na najwyższym stopniu podium stanął Duńczyk, Alf Busk, znany doskonale tuner silników żużlowych. Prawdopodobnie był to jedyny taki przypadek w historii żużla, że zwycięzca na podium stał… samotnie. Srebrny oraz brązowy medalista na podium nie dotarli.

– Do zawodów przygotowywałem się jak najzupełniej normalnie. Nie było ciśnienia. Turniej został przerwany po dwunastu biegach. Miałem komplet punktów, więc zostałem mistrzem. Kulisy finału były jednak takie, że menadżer reprezentacji Anglii – Eric Boocock cały czas naciskał na sędziego zawodów, aby zostały one przerwane. Twierdził, że jest niebezpiecznie, należy je tego dnia przerwać i odjechać nazajutrz ponownie. Stanęło ostatecznie na tym, że zawody przerwano po dwunastu biegach ale wyniki zaliczono. Na podium jednak ze złotym medalem stanąłem sam. Ani Joe Owen ani Les Collins na dekorację ostatecznie nie dotarli, chyba w formie protestu – wspomina po latach słynny tuner żużlowy. 

W tym finale nie zabrakło również Polaków. Na ósmej pozycji uplasował się śp. Mariusz Okoniewski. Dziesiątą lokatę zajął Andrzej Huszcza. 

Alf Busk I Mitch Shirra w barwach Coventry

Po latach do swojej kariery Alf Busk wraca niezbyt chętnie. Powoli trzyma się coraz dalej od żużla. Jak sam twierdzi. wielkich sukcesów na torze nie odniósł.

– Nie ma co w tej chwili rozpamiętywać. Na pewno miło wspominam lata na torach brytyjskich. Sporo pojeździłem w Coventry, później było Swindon, a na końcu Sheffield. Najbardziej lubiłem tor na Wimbledonie no i chyba Swindon, do momentu, kiedy tam nie przeszedłem. Jakieś szczególnej presji, kiedy startowałem w parze z Ole Olsenem, też nie odczuwałem. Choć niekiedy z nim łatwo nie było. Zazwyczaj to Ole był szybko z przodu. A ja, preferowałem jazdę drużynową, a nie indywidualną. Nie miałem zawodników, z którymi nie lubiłem rywalizować. Żużel to była moja praca. Trzeba było ścigać się z każdym. Moim zdaniem najwięksi zawodnicy, z którymi rywalizowałem to Ole Olsen, Hans Nielsen i oczywiście Erik Gundersen – mówi Alf Busk.

Alf Busk i Ole Olsen w barwach Coventry

Były duński zawodnik przyznaje, że pomimo „odchodzenia” od żużla, wciąż śledzi turnieje Grand Prix. – Jak mogę, to oczywiście oglądam. Bardzo podoba mi się jazda Bartosza Zmarzlika, ale jakoś podświadomie cały czas wierzę, że jeszcze powróci czas Taia Woffindena. Ja sporo sobie obiecuję i czekam kiedy do dorosłego speedwaya wejdzie nasz Duńczyk, syn Briana Andersena, Mikael który jest na torze po prostu niesamowity – podsumowuje Busk.