Z prawej Paulina Jakubiak
Share on facebook
Share on twitter
Share on linkedin
Share on email
Share on whatsapp

W tym sezonie Paulina Jakubiak po raz dziesiąty stanie pod maszyną startową, by podprowadzać gdańskich żużlowców. Jest liderką gdańskiej formacji. W ubiegłym roku występowała jako SEC Girls. W naszej rozmowie Paulina opowie o swojej przygodzie. 

 

W ubiegłym roku byłaś podprowadzającą podczas turniejów o mistrzostwo Europy. W SEC uczestniczyłaś w 2021 roku podczas turnieju w Gdańsku. To był impuls?

Podczas turnieju w Gdańsku byłam na zastępstwo. Jeszcze wtedy nie wiedziałam, że jakiś czas później sama wyślę zgłoszenie do SEC. Pewnego dnia zobaczyłam, że prowadzą casting do grupy i postanowiłam spróbować. Nawet nie myślałam o tym czy się uda czy nie, ale jak widać udało się. Byłam zaskoczona, kiedy dostałam informację o angażu.

W gronie SEC Girls występowała kiedyś inna gdańska podprowadzająca, Weronika Czaja. Podpytywałaś koleżankę?

Kiedyś rozmawiałyśmy o tym, ale teraz nie mam z nią kontaktu.

Podobało się?

Tak, było bardzo fajnie! Chętnie zostałabym na dłużej. Mam piękne wspomnienia, poznałam dużo wspaniałych osób i miło wspominam ten czas. Pamiętam, że odliczałam dni do każdego kolejnego meczu.

Jak organizowałyście się? 

Dojazd zależał od miejsca zawodów. Do Łodzi i Rybnika pojechałam własnym samochodem. Za granicę jeździliśmy wspólnie. Spotykałyśmy się w jakimś ustalonym miejscu i potem jechałyśmy już razem. Na miejscu pojawiałyśmy się dzień przed meczem, by mieć ten czas na przygotowanie się, odpoczynek i oczywiście próby. Robiłyśmy wszystko razem, a o podziale ról decydowała gra: papier, kamień, nożyce.

Przypomnij, w jaki sposób zostałaś podprowadzającą? 

Na casting namówiła mnie koleżanka, która rok przede mną sama została podprowadzającą.

Kibicowałaś żużlowcom?

Żużlem nigdy się nie interesowałam. Tata chodził na Lechię i czasem zdarzało mi się oglądać mecze piłkarskie razem z nim. W klasie licealnej miałam kilku kolegów którzy chodzili do „młyna” dopingować drużynę i chyba wtedy pierwszy raz usłyszałam o żużlu.

Żużla nie znałaś, a teraz?

Idąc na casting na podprowadzające niewiele wiedziałam o żużlu, nie wiedziałam czego się spodziewać. Miałam ogromne obawy, jak to wszystko się ułoży. Żużel bardzo mnie wciągnął. Spodobał mi się na tyle, że teraz z niecierpliwością czekam na każdy weekend, kiedy będą rozgrywane zawody. Wszystkie moje zajęcia układam pod żużlowy kalendarz. Teraz, gdy ligowe kolejki rozgrywane są przez cały weekend i dość późno jest ogłoszony faktyczny termin zawodów, trochę trudniej to zaplanować, ale udaje mi się i przez kilka sezonów opuściłam zaledwie kilka imprez. Uwielbiam to miejsce, uwielbiam tam być. Fajnie, że mam okazję być w centrum takiego wydarzenia sportowego. Mogę widzieć to wszystko od wewnątrz i też z całkiem dobrego miejsca. Gdybym nie była na torze, to dziś pewnie siedziałabym na trybunach. To fascynująca dyscyplina. Dzięki temu, że zostałam podprowadzającą, jestem w centrum wydarzeń. Poza tym poznałam świetne dziewczyny, z którymi zawarłam przyjaźnie.

Pamiętasz pierwsze zawody? 

Szczerze mówiąc, dość ciężko mi sobie przypomnieć pierwsze zawody w tej roli. To było już dosyć dawno temu, ale na pewno stres mi towarzyszył. Nie brałam wcześniej udziału w takich wydarzeniach, więc było to w pewnym stopniu duże przeżycie dla mnie. Dzisiaj po tym stresie nie ma już śladu, bo wszystko przychodzi naturalnie. 

Co było najtrudniejsze? 

Najtrudniejsze było chyba przejście się po torze żużlowym w wysokich obcasach. Zawsze jest obawa, czy noga się gdzieś nie podwinie.

Dziewczyny „ubarwiają” widowiska żużlowe. Miałaś obawy przed wyjściem na tor? 

Początek był dla mnie bardzo stresujący, dzisiaj już tego stresu nie odczuwam. Jest zdecydowanie lepiej.

Interesujesz się sportem? Masz ulubiona dyscyplinę? 

Jeśli chodzi o sport to dziś mogę powiedzieć, że jest to tylko żużel. Raczej nie śledzę innych wydarzeń sportowych.

A korzystałaś już z doświadczenia bycia podprowadzającą na innych imprezach? 

Dwa razy pracowałam jako hostessa na meczach gdańskiej Lechii, jednak wolę żużel. Poza tym terminy meczów najczęściej się pokrywają i nie dałabym rady być i tam, i tu. Nie interesuję się modelingiem, nie szukam specjalnie zajęć tego typu.

Speedway jest sportem typowo męskim, ale są dziewczyny, które próbują jeździć na żużlu. Co o tym sądzisz?

Wszystko jest dla ludzi. Podziwiam dziewczyny, które chcą ścigać się z facetami.

A ty?

Rekreacyjnie to może bym się zgodziła na rundę po stadionie, ale na rywalizację nie zdecydowałabym się nigdy. To zbyt niebezpieczne. 

Czy wyjściom na tor towarzyszą jakieś przygotowania? Spotkacie się, trenujecie układy?

Wystarczy, że spotkamy się godzina – dwie przed zawodami, by podzielić się rolami i ustalić plan działania. Udało nam się zbudować fajną grupę i chętnie spotykamy się w wolnych chwilach. Ale więcej rozmawiamy, integrujemy się…

Macie wpływ na wygląd waszych strojów? 

Kiedyś współpracowaliśmy z klubem w tym zakresie. Obecnie klub uzgadnia to raczej ze sponsorami.

Od jakiegoś czasu wskazujecie zawodnikom ostrzeżenia za utrudnianie startu. W jaki sposób pamiętacie, komu trzeba pokazać odpowiednią tablicę? 

Prowadzimy zapiski w programie, ale zawsze kierownik startu czuwa, byśmy nie popełniły błędu.

Kiedyś w Gdańsku występowały dziewczyny, które tańczyły podczas zawodów koszykarskich. Czy można jakoś wzbogacić występy o jakieś układy taneczne?

Pamiętam, że na początku, jak wychodziłyśmy na tor z pomponami czy parasolkami to przygotowywałyśmy drobne układy taneczne. Teraz, gdy wprowadzono tablice – nie da się.

Chodzicie w butach na wysokim obcasie. Nie ma z nimi problemów na torze? 

Gdy zaczynałam swoją przygodę rzadko chodziłam na obcasie i stanowiło to dla mnie pewne wyzwanie. Z czasem przywykłam i już nie muszę patrzę pod nogi, czy właściwie je stawiam.

Mokry, błotnisty tor nie stanowi kłopotu?

Już nie. Wiadomo, chodzimy ostrożniej, ale dajemy radę.

Na jak długo starcza jedna para obuwia?

Wytrzymują spokojnie cały sezon. Gorzej, gdy – tak jak było w tym roku koleżance – złamie się obcas. Wtedy zakup nowej pary jest konieczny. Na szczęście nie zdarza się to zbyt często. 

Jak dzielicie się rolami w czasie zawodów? 

Przed zawodami rozmawiamy i dzielimy tak, by każda z nas czuła się komfortowo.    

Żużlowcy gospodarzy żartują, że atrakcyjniejsze dziewczyny powinny stawać przed zawodnikami gości, by ich bardziej rozpraszać. Dlatego występowałaś w białym „kasku” jako tajna broń gdańszczan?

Nie, nigdy o tym nie słyszałam. Biały kolor lubię, dlatego często go wybierałam. Ostatnio jednak zmieniłam upodobanie i częściej sięgam po niebieski. Gdyby to było prawdą co powiedziałeś, to miałybyśmy chyba kłopot… Wszystkie dziewczyny z naszej grupy są niezwykle atrakcyjne… Przypomnę, że jedna z nas, Daria Szwaba startowała i to z powodzeniem w konkursie na Miss Polonia.

Jak reagują na was zawodnicy, kibice? Jesteś rozpoznawana na ulicy, w pracy?

Z zawodnikami tak naprawdę nie rozmawiam. A kibice? Zdarzyło mi się, że ktoś mnie zaczepił na mieście i zapytał, czy to ja stoję pod startem, ale to zdarzyło się może dwa razy odkąd jestem podprowadzającą.

Zdarzają się mniej sympatyczne sytuacje?

Nie usłyszałam nigdy czegoś niesympatycznego, choć czasem w internecie pod zdjęciami pojawiają się czasem niezbyt miłe komentarze. Przestałam na to zwracać uwagę. Gdy organizowany jest casting to ten temat często jest poruszany. Rozmawiamy o tym z dziewczynami, bo przecież nie chodzi o to, by się ktoś niepotrzebnie stresował czy męczył.

Zadebiutowałaś, jeśli dobrze pamiętam w 2014 roku. Teraz czeka cię mały jubileusz – 10 rok w roli podprowadzającej… Nie masz dosyć?

To prawda, trochę czasu już minęło i sama się nad tym zastanawiałam. Być może będzie to ostatni sezon z moim udziałem, ale nie dlatego że mam dość, a dlatego że jestem coraz starsza. Wiem, że jak już odejdę to na pewno zasiądę na trybunach i w dalszym ciągu będę oglądać mecze tylko po prostu z innego miejsca.

Zawodnicy okrągłe rocznice często celebrują na torze organizując turnieje jubileuszowe. Coś planujesz?

Nie, nie przesadzajmy…

Zdarzały się jakieś wpadki, śmieszne zdarzenia?

Wpadek nie pamiętam. Czasami mamy kłopot z obsadą, bo nie wszystkie dziewczyny są w pełni dyspozycyjne. Tym bardziej teraz, gdy znany jest tylko weekend, a dzień i godzina podawane są bardzo późno. Na szczęście zawsze udaje się znaleźć zastępstwo. A z takich ciekawostek… to pamiętam zawody, które przez upadki strasznie się ciągnęły. Jedna z koleżanek nie mogła zostać do końca i … nie miałyśmy pełnej obsady. Poprosiłyśmy lekarza zawodów o pomoc. Wyszedł na tor z tablicą z numerem wyścigu. Świetnie sobie poradził, a nam bardzo pomógł.  

Kiedyś w trakcie zawodów byłyście na torze. Gdy nastała pandemia przeniesiono was poza tor, w okolice wieżyczki sędziowskiej. Mocno sypie?

Oglądanie zawodów z murawy było bardziej komfortowe. Lepszy widok, trochę dalej od toru. Teraz faktycznie więcej się kurzy i czasem można oberwać kamieniem… 

Masz ulubionych żużlowców? 

Nie mam upatrzonego żadnego zawodnika. Kibicuję całej gdańskiej drużynie.

Bycie podprowadzającą koliduje z pracą?

W moim przypadku to się raczej nie zdarza. Kiedy zaczyna się sezon żużlowy staram się ułożyć sobie wszystko pod to, żeby na meczach w Gdańsku być na stadionie.

Pracujesz na siłowni. Spotykasz tam fanów żużla? 

Szczerze mówiąc nie zdarza mi się to raczej, przynajmniej sobie takiej sytuacji nie przypominam.

Można powiedzieć, że jesteś ambasadorką żużla. Namawiasz znajomych? 

Zdarzyło się parę razy, że namówiłam koleżanki do wzięcia udziału w castingu i faktycznie były podprowadzającymi, ale to raczej było chwilowe.

Czym się zajmujesz na co dzień? 

Skończyłam studia na kierunku bezpieczeństwo wewnętrzne. Na codzień pracuję na siłowni, ale rozważam zmiany w tym zakresie.

Poza pracą i żużlem czym jeszcze się interesujesz? 

Ostatnimi czasy dużo pracuję. Wolny czas spędzam z chłopakiem i moim psem. Odwiedzamy rodzinkę, jeździmy na wycieczki, chodzimy na spacery i na siłownię. Staramy się te wolne chwile wykorzystywać do maximum. Lubię podróżować. Szukam nowych miejsc, ale też czasem wracam do ulubionych miast jak Londyn. Zostawiłam tam część siebie. Mam tam ciocię, która jest dla mnie jak siostra. Od jakiegoś czasu w stolicy Anglii bywam co roku. Tam nie ma rzeczy, która by mi się nie podobała. Nie ukrywam, że tam bym chciała kiedyś zamieszkać.

Rozmawiał TOMASZ ROSOCHACKI

CZYTAJ TAKŻE:

Żużel. Aneta Kuźniar, „polska mama” Andrieja Kudriaszowa: Uśmiech córki jest jego największą motywacją (WYWIAD) – PoBandzie – Portal Sportowy (po-bandzie.com.pl)

Żużel. Junior Falubazu pali się do jazdy. „Chciałoby się już wskoczyć na motor” – PoBandzie – Portal Sportowy (po-bandzie.com.pl)