Patrick Hansen. fot. Jarosław Pabijan
Share on facebook
Share on twitter
Share on linkedin
Share on email
Share on whatsapp

Patrick Hansen nie przestaje radować swoją jazdą ostrowskich kibiców. W niedzielę ponownie był jednym z najskuteczniejszym zawodników Arged Malesy i wraz z Tomaszem Gapińskim poprowadził drużynę do niezwykle istotnej i okazałej wygranej z Cellfast Wilkami Krosno. Duńczyk przyznaje, że nie spodziewał się aż tak wysokiego zwycięstwa i zapewnia, iż nie podjął jeszcze decyzji w sprawie swojej przyszłości.

 

Podopieczni Mariusza Staszewskiego zmiażdżyli beniaminka eWinner 1. Ligi w pierwszym starciu finałowym. Żużlowcy z Podkarpacia byli w stanie wygrać tylko jedną gonitwę. Aż sześć biegów z kolei zakończyło się podwójnymi wygranymi gospodarzy. Ostatecznie ostrowianie dobili do 60 punktów.

– Myślę, że wszyscy liczyliśmy na 10-15 punktów przewagi po pierwszym meczu. Zrobiliśmy sobie jednak prezent, ta przewaga jest naprawdę duża. Przed kolejnym starciem z Wilkami wygląda to pozytywnie – mówi nam Patrick Hansen.

Sztab ostrowskiej ekipy stwierdził, że do walki o awans przygotuje się podobnie jak do poprzednich spotkań w sezonie. Nie było zatem żadnego zgrupowania ani wielogodzinnych treningów. Sprawdzone metody – jak widać – przyniosły efekt. – Przed tym meczem nie było jakichś specjalnych przygotowań. Wyglądało to tak samo jak zwykle. Wszyscy dobrze znamy tor w Ostrowie i dobrze współpracujemy ze sobą, aby osiągać dobre wyniki – komentuje 22-latek.

Zawodnika z Kalundborgu powoli można nazywać już królem ostrowskiego obiektu. W tym sezonie żaden inny zawodnik nie spisuje się na obiekcie Arged Malesy tak dobrze jak Hansen. Póki co legitymuje się on domową średnią na poziomie 2,316 punktu na bieg.

– Nie jest tajemnicą, że ja zazwyczaj czuję się naprawdę dobrze na torze w Ostrowie. Do świetnej jazdy potrzeba też jednak bardzo dobrego sprzętu. Mam szczęście, że mam silnik, który bardzo dobrze pasuje do tego toru na takie warunki. Wszystkie moje silniki są nadal przygotowywane przez mojego ojca we współpracy z Finnem Rune Jensenem – kontynuuje żużlowiec.

Na czele Patrick Hansen. fot. Jarosław Pabijan

Podczas zmagań z krośnianami Hansen stoczył kilka kapitalnych pojedynków z Andrzejem Lebiediewem. Zarówno Duńczyk, jak i Łotysz są zawodnikami lubiącymi ścigać się na trasie i gwarantują spore emocje. Szczególnie efektownie wyglądała walka w dziewiątym wyścigu, w którym żużlowiec Arged Malesy odbił pozycję na ostatnich metrach.

– Nie myślę za dużo o tym, z kim się ścigam w danym wyścigu. Potem jednak, kiedy oglądam powtórki, całkiem fajnie jest to zobaczyć. Andrzej jest świetnym jeźdźcem i fajnie jest wygrać z nim kilka razy. Teraz po prostu muszę zrobić to samo w Krośnie, co będzie trudniejsze – stwierdza.

Pytaniem, które od kilku dobrych tygodni przewija się wśród kibiców i ekspertów jest to dotyczące przyszłości klubowej Duńczyka. W środowisku mówi się, że faworytem do pozyskania zawodnika jest Moje Bermudy Stal Gorzów. Sam zainteresowany jednak niczego jeszcze nie przesądza. Wie natomiast, że będzie jeździł w najwyższej klasie rozgrywkowej.

– Na razie skupiam się na obecnym sezonie, a potem zobaczymy co wydarzy się w następnym roku. Ekstraliga jest moim celem na kolejny rok. Pytanie brzmi tylko, gdzie będę w tej Ekstralidze. Zobaczymy, to zależy od wielu kwestii – podsumowuje Hansen.