Share on facebook
Share on twitter
Share on linkedin
Share on email
Share on whatsapp

26 października Emil Sajfutdinow skończył 33 lata. Można powiedzieć, że dostał najlepszy prezent urodzinowy, bo właśnie wtedy pojawiły się informacje o tym, iż powrót Rosjan z polskimi paszportami do polskich rozgrywek jest już przesądzony. Z drugiej strony jednak zawodnik musiał się zmierzyć z kolejną falą nienawiści płynącą w jego stronę po ogłoszeniu szeroko komentowanej decyzji. W poniższym materiale, m.in. u osób blisko związanych z zawodnikiem, postanowiliśmy sprawdzić jak ten bardzo nietypowy rok upłynął trzykrotnemu medaliście indywidualnych mistrzostw świata. Przypominamy także polską część historii żużlowca, którego jeszcze niedawno śmiało można było nazywać jednym z najbardziej lubianych obcokrajowców w rozgrywkach.

 

Polecenie przez Jonssona i przyjazd do Polski

Polski wątek w historii Emila Sajfutdinowa zaczął się na bardzo wczesnym etapie jego kariery. Klubowi działacze, a także zawodnicy ścigający się w polskiej lidze, szybko poznali się na talencie zawodnika urodzonego w Saławacie. Tym, który polecił ściągnięcie młodziutkiego żużlowca do Polski był wybitny szwedzki żużlowiec, Andreas Jonsson.

– Andreas jeździł wtedy w Polonii i wystawił mu bardzo pozytywną recenzję. Powiedział, że był kiedyś na zawodach w Rosji i zauważył dzieciaka, który chodzi po szatni. Z początku myślał, że to jest jakiś pomagier, a potem okazało się, że to zawodnik. Andreas w jednym z wyścigów musiał się z nim niezwykle namęczyć, żeby wygrać – mówi Bogdan Sawarski, były prezes Polonii Bydgoszcz, wiceprezes firmy Prosiaczek – pierwszego polskiego sponsora Sajfutdinowa.

We wspomnianym biegu rozegranym we Władywostoku zawodnik z Kraju Trzech Koron przez dwa okrążenia musiał ścigać znacznie mniej doświadczonego rywala. Sajfutdinow dobrze wystartował z czwartego pola i uciekał Jonssonowi. Na trzecim okrążeniu ówczesnemu 16-latkowi przydarzył się upadek. Kilkadziesiąt sekund wspólnej jazdy pozwoliło jednak Szwedowi dostrzec, że wspomniany „pomagier” może być kiedyś znakomitym zawodnikiem.

– Później Andreas dał mi numer telefonu do Denisa, brata Emila. Skontaktowaliśmy się po raz pierwszy w Nowy Rok, który świętowaliśmy gdzieś w Bieszczadach. Poprosiłem żonę, która bardzo dobrze mówi po rosyjsku, bo uczyła tego języka w szkole, żeby zadzwoniła. Chłopak długo się nie zastanawiał i przyjechał do Polski z ojcem – wspomina nasz rozmówca.

Co ciekawe, młody żużlowiec już wtedy mógł przebierać w ofertach z polskich klubów. Do Sajfutdinowa odezwali się również przedstawiciele klubów z niższych szczebli rozgrywkowych. Rosjanin od początku stawiał sobie jednak bardzo wysokie cele.

– Na pewno miał propozycję z klubów z południowej Polski, ale tam nie było Ekstraligi. On miał ambicję by jeździć w tej najwyższej lidze. Przyjechał z tatą, pierwsze dni spędzał u mnie w domu, potem mieszkał w klubie. Jego ojciec szybko wrócił do Rosji, a mi udzielił pełnomocnictwa. Do czasu uzyskania pełnoletności przez Emila byłem jego opiekunem prawnym. Podejmowałem wszystkie decyzje w imieniu rodziców. On nawet czasem określał mnie polskim tatą – komentuje Bogdan Sawarski.

– Pierwsze wrażenie było bardzo dobre. Zaraz po przyjeździe wyczułem zarówno od niego, jak i od jego ojca ogromną skromność. To byli uczciwi ludzie, którzy dzięki talentowi chłopaka otrzymali szansę spróbowania nowego życia. Emil od początku był bardzo miłym, sympatycznym i skromnym chłopcem – kontynuuje.

Pierwsze życzenie? Magnetowid i nagrania Tomasza Golloba

Pomimo przeprowadzki do miejsca oddalonego ponad 3000 kilometrów od rodzinnego Saławatu, utalentowany żużlowiec szybko zaczął się oswajać w Bydgoszczy. Tęsknił za rodziną, ale był bardzo skupiony na zrealizowaniu sportowych marzeń. Stąd szybko zaczął się uczyć tego, jak skutecznie jeździć po bydgoskim torze. Najpierw była to nauka… teoretyczna.

– Chciałem mu zapewnić to, co najlepsze. Zapytałem więc o to, co by chciał otrzymać do miejsca, w którym będzie mieszkał. Poprosił mnie o magnetowid i wszystkie możliwe nagrania z Tomaszem Gollobem. Oglądał to naprawdę w kółko przez wiele tygodni. W końcu przy którejś rozmowie powiedział, że on już wie jak w teorii na tym torze jeździć – opowiada wiceprezes firmy Prosiaczek.

Jak się szybko okazało, Sajfutdinow szybko nauczył się jeździć nie tylko na torze w Bydgoszczy, ale także na obiektach na całym świecie. W premierowym sezonie w barwach Polonii wywalczył 63 punkty i mógł świętować pierwszy medal Drużynowych Mistrzostw Polski. W kolejnym roku był już indywidualnym mistrzem świata juniorów. Po pierwsze tak istotne złoto sięgnął w Ostrowie Wielkopolskim. Rok później obronił tytuł podczas turnieju w Pardubicach.

Ogromne sukcesy juniorskie i obywatelstwo

Do młodzieżowych osiągnięć żużlowca wspominanych do dzisiaj należą także jego pierwsze sukcesy w cyklu Grand Prix. Przyszły one błyskawicznie. W debiucie w 2009 roku zwyciężył otwierającą rundę w Pradze, ogrywając w finale Fredrika Lindgrena, Jasona Crumpa i Leigh Adamsa. W sezonie rozgrywanym 13 lat temu Sajfutdinow okazał się najlepszy również w Goeteborgu oraz Krsko. 139 punktów wystarczyło na trzecie miejsce i pierwszy krążek najważniejszych zawodów żużlowych na świecie.

– Od razu to można było zobaczyć ten talent. Czuło się, że to będzie kawał zawodnika. Gdy Emil wyjeżdżał na tor, to była widoczna ta iskierka, którą widać u tych najlepszych. Sukcesy przyszły szybko, ale go nie zmieniły. On wiedział, że do tych najważniejszych dla niego zwycięstw jest jeszcze daleka droga – zaznacza Bogdan Sawarski.

2009 rok był dla zawodnika ważny również z innego powodu. Po ponad trzech latach spędzonych w naszym kraju otrzymał on polskie obywatelstwo. Rok później Główna Komisja Sportu Żużlowego przyznała Rosjaninowi polską licencję „Ż” nr 508 bez konieczności przystępowania do egzaminu. W rozgrywkach ligowych mógł on być traktowany jako zawodnik polski.

– Motywów takiej decyzji Emila było sporo. Niepodważalne jest jednak to, że w międzyczasie ten chłopak bardzo zżył się z naszym krajem. Najpierw mieszkał w zwyczajnym mieszkaniu, teraz ma swój szeregowy domek. Co naturalne, coraz lepiej mówił w naszym języku i coraz bardziej się tu oswajał. Jak wspominałem, Emil to człowiek bardzo rodzinny. Wszystko w jego domu zostało tak zorganizowane, żeby mama mogła do niego sobie spokojnie przyjeżdżać i mieszkać. Polska stała się dla Emila bardzo ważnym miejscem – dodaje.

Rozstanie z Bydgoszczą i Grand Prix

W kolejnych trzech latach, także przez poważne urazy, nie notował aż tak wielkich sukcesów na arenie międzynarodowej. Za bardzo ważny moment w jego karierze należy uznać wydarzenia po sezonie 2012. Wtedy Sajfutdinow zdecydował się na rozstanie z Polonią Bydgoszcz. Na rok klubem zawodnika został Włókniarz Częstochowa. W 2013 roku miał on dużą szansę na zostanie indywidualnym mistrzem świata. W pierwszych pięciu turniejach aż trzykrotnie stawał na najwyższym stopniu podium, a w klasyfikacji był tuż za Taiem Woffindenem. Walkę o najcenniejszy skalp w czarnym sporcie uniemożliwiła jednak kontuzja, która spowodowała, że Sajfutdinow opuścił trzy ostatnie turnieje.

4.05.2013 STADION ULLEVI, GOETEBORG
ZUZEL, SPEEDWAY, SPEEDWAY GRAND PRIX, turniej
NZ EMIL SAIFUTDINOW
FOTO JAROSLAW PABIJAN / NEWSPIX.PL

– Pod kątem sportowym oczywiście Emil zmieniał się z każdym rokiem. Z pewnością po paru latach był to już inny żużlowiec niż ten, którego przyjmowałem do Polonii. Przeżywał zwycięstwa i porażki. Mijały kolejne lata, więc się rozwinął, nabrał doświadczenia i stał się ukształtowanym zawodnikiem. Zmiany klubów i kolejne oferty od różnych prezesów nie zmieniały go jednak jako człowieka. Dalej jest tym skromnym chłopakiem, który przyjechał do mnie z tatą i marzeniem o byciu dobrym żużlowcem – ocenia były prezes bydgoszczan.

Apator Toruń, do którego zawodnik trafił w 2014 roku, także był krótkim przystankiem na drodze zawodnika. Ważną i dla wielu dość zaskakującą decyzją była także ta dotycząca rezygnacji z Grand Prix. Zawodnik z Saławatu skupił się na rywalizacji w mistrzostwach Starego Kontynentu. Był to trafiony ruch, bo przez dwa sezony nie było mocnych na Sajfutdinowa w tych zmaganiach.

Kolejne siedem sezonów w jednym klubie, narodziny syna i następne brązowe krążki IMŚ

O ponownej klubowej stabilizacji w przypadku „Tatarskiej strzały” można mówić od sezonu 2015. Właśnie wtedy postawił on na Unię Leszno. W szeregach Byków, podobnie jak wcześniej w Polonii, spędził siedem sezonów. Bez wątpienia kolejnym ważnym, ale już pozasportowym, wydarzeniem z tamtego roku dla zawodnika było przyjście na świat potomka. Emil i jego żona Wiktoria doczekali się syna – Daniła.

Sajfutdinowa można uznać za jednego z architektów złotego okresu Byków. Z klubem wywalczył aż pięć złotych medali Drużynowych Mistrzostw Polski. Podczas jazdy w zespole z Leszna trzykrotnie zajmował miejsce w czołowej dziesiątce najskuteczniejszych żużlowców w rozgrywkach. W sezonie 2020 nie było lepiej punktującego żużlowca od Rosjanina w PGE Ekstralidze.

– Dla mnie bardzo ważne było to, aby te ruchy Emila były dobre dla jego kariery. Po tylu latach znałem go już tak dobrze, że wraz z teamem starałem się dbać przede wszystkim o to, by ewentualne zmiany powodowały jego rozwój sportowy. Z racji tego, że stał się już członkiem rodziny, to nie przywiązywałem aż takiej wagi do barw klubowych. Cieszyłem się przede wszystkim z jego zwycięstw, których było naprawdę dużo – stwierdza nasz rozmówca.

foto. JAREK PABIJAN
[email protected]
tel. +48 601 83 62 58

Po kilku latach przerwy niedawny solenizant zdecydował się na powrót do walki o miano najlepszego zawodnika globu. W 2017 roku otrzymał „dziką kartę” od organizatorów cyklu Grand Prix i znów ścigał się z najlepszymi. Duży sukces w cyklu przyszedł trzy lata temu. Po bardzo ciekawej walce z Bartoszem Zmarzlikiem oraz Leonem Madsenem, Sajfutdinow został sklasyfikowany na trzecim miejscu. Po 10 latach ponownie mógł się cieszyć z medalu w IMŚ.

Z 2019 roku zapamiętany zostanie nie tylko drugi krążek zawodnika w Grand Prix, ale także jego akcja w PGE Ekstralidze. Podczas rywalizacji Unii Leszno z Włókniarzem Częstochowa, 33-latek w niesamowity sposób przedarł się na pierwszą pozycję jadąc po samej bandzie.

– To jest jedna z tych akcji, przez które Emil był u nas w kraju kochany. Zawsze był waleczny i starał się wyprzedzać nawet w niemożliwych sytuacjach. Zawsze robił to jednak z szacunkiem do rywala i w uczciwy sposób. Na pewno nie można go zaliczyć do zawodników faulujących. Emil sam podkreśla, że jego ataki mają być efektowne i skuteczne, ale przede wszystkim czyste – kontynuuje Bogdan Sawarski.

Na następny krążek, także brązowy, Rosjanin nie musiał już tak długo czekać. W 2021 roku ponownie stanął na podium najbardziej prestiżowych zawodów. Lepsi przed rokiem okazali się tylko Artiom Łaguta i Bartosz Zmarzlik, którzy zdecydowanie odjechali całej stawce.

Od miłości do nienawiści 

Najtrudniejszy wątek w polskiej historii Emila Sajfutdinowa bez wątpienia zaczął się 24 lutego tego roku. Żużlowiec przygotowywał się wtedy do pierwszego sezonu po powrocie do zespołu z Torunia. W efekcie eskalacji wojny trwającej od 2014 roku, Rosja najechała Ukrainę. Wraz z kolejnymi zbrodniczymi ruchami Władimira Putina, rozpoczęły się dyskusje na temat tego, jakie konsekwencje powinni ponieść zwykli Rosjanie.

Sajfutdinow był pierwszym z rosyjskich zawodników, który zdecydował się zabrać głos w sprawie wojny w mediach społecznościowych. Na jego profilach na Instagramie oraz Facebooku pojawiła się grafika nawołująca do pokoju. Widniało na niej hasło: „Pray for Ukraine” (módlcie się za Ukrainę – dop.red.). Post opatrzony był też hasztagiem #niedlawojny.

Wspomniane posty dość szybko zniknęły z mediów społecznościowych. Sajfutdinow postanowił przyjąć postawę zupełnie odmienną od Artioma Łaguty. Przestał udzielać wywiadów i zawiesił konta w mediach społecznościowych. Jak usłyszeliśmy w otoczeniu zawodnika, takie ruchy były spowodowane przede wszystkim obawą o brata i mamę. Dodatkowo w komentarzach i  zwłaszcza w wiadomościach prywatnych żużlowiec spotykał się z licznymi obraźliwymi wiadomościami. Pojawiały się w nich m.in. groźby pod adresem syna zawodnika.

– Na początku tej sytuacji bardzo mocno wybrzmiały głosy, które mocno zaatakowały zawodników. To nasiliło hejt. Ludzie, często będąc bezsilni podczas tych wydarzeń, postanowili wyładować się na szarych osobach, które nie mają z tym nic wspólnego. Rosyjskich żużlowców wrzucono do jednego worka z bandytami. Mocno nad tym ubolewam, bo widzę jak Emil od samego początku przeżywa całą tę sytuację – mówi Bogdan Sawarski.

Emil Sajfutdinow. fot. Jarosław Pabijan

– Uważam, że takiej odpowiedzialności zbiorowej nie powinno być. Obserwuję życie w Polsce i widzę narastającą wzajemną agresję. Coraz mniej wyrozumiałości i wejścia w życie drugiego człowieka. Z drugiej strony mnie to jednak zaskoczyło, bo Emil jest mi naprawdę bliską osobą – kontynuuje.

Zachodni świat rozpoczął wprowadzanie sankcji gospodarczych. Przedstawiciele kolejnych dyscyplin zaczęli też usuwać Rosjan z rozgrywek sportowych. Dość szybko stało się jasne chociażby to, że w 2022 roku nie odbędzie się turniej Grand Prix w Togliatti. Władze światowego żużla wykluczyły żużlowców także z cyklu Grand Prix.

W polskim środowisku żużlowym najgorętsza dyskusja dotyczyła jednak tego, co zrobić z trzema żużlowcami, którzy mają polskie obywatelstwa. Kibice, ale także działacze oraz eksperci podzielili się na dwa obozy. Tych, którzy chcą dopuścić Rosjan z paszportami do jazdy oraz tych twierdzących, że jakiegokolwiek Rosjanina w czasie wojny nie może być w sporcie. Od samego początku sprawy w pierwszej grupie znajdował się Rufin Sokołowski.

– Atak m.in. na Emila Sajfutdinowa w żadnym stopniu nie jest spowodowany tym, że jako zawodnik komuś uprzykrzył życie czy niestosownie się zachowywał. Ten atak jest wynikiem tylko tego, że jest on narodowości rosyjskiej i przykro mi, że dołączyło do niego moich wielu znajomych ze środowiska. Zawodnikowi obrywa się tylko za to, w którym kraju się urodził. Dla mnie to, co się wydarzyło w ostatnim czasie to skrajne działania rasistowskie. Trochę też z bezsilności rozpoczęła się narracja, aby kogoś obarczyć winą i w środowisku żużlowym padło na zawodników. Ja zawsze byłem antyrasistowski i od początku tej sprawy wyrażam swój sprzeciw – mówi nam były prezes leszczyńskiej Unii.

– Skutek tych zakazów jest odwrotny od zamierzonego i jest to spowodowane brakiem znajomości mentalności Rosjan. Rosjanie mogą znakomicie tę sytuację wykorzystać i przedstawić u siebie jako to, że Polacy prześladują biednych zawodników. Jak widzę takie podejście, że sankcja w postaci niedopuszczenia żużlowca czy innego sportowca do startów spowoduje, że Rosjanie obalą władze w swoim kraju, to mi się chce śmiać. Sytuacja będzie wprost odwrotna. Naród skonsoliduje się wokół obecnego przywódcy – dodaje nasz rozmówca.

Jak można się domyślić, znaczna część głosów ułożyła się zgodnie z preferencjami klubowymi. W internecie najwięcej opinii broniących Rosjan płynęło z Torunia oraz Wrocławia. Wyjątkiem był Motor Lublin, który dość szybko wykluczył możliwość startów Grigorija Łaguty w zespole. Przedstawiciele innych ośrodków, nie mających w swoich szeregach zawodników urodzonych w kraju najeźdźcy, optowali za tym, żeby Rosjanie w Polsce nie mogli się ścigać.

– Powodem takiego stanu rzeczy jest własny interes. Jestem pewien, że gdyby w polskich klubach Rosjan było więcej, to głosów atakujących zawodników aż tyle by nie było. Kibice, ale także działacze liczyli na osłabienie rywali. Taka jest brutalna prawda, ale tak to się rozgrywało – ocenia były sternik 18-krotnych mistrzów Polski.

– Jakby Sajfutdinow był w Lesznie, to nie tylko nie spadałby na niego hejt. Powiem więcej, kibice wtedy by go bronili i oburzali się na decyzję, że nie może się ścigać. Punkt widzenia zależy od punktu siedzenia. W tym aspekcie to powiedzenie jest jak najbardziej trafne – kontynuuje.

Rok bez jazdy, oczekiwanie na powrót i myśli o zakończeniu kariery

Po wiadomościach o tym, że Rosjanie nie przystąpią do rozgrywek ligowych, żużlowiec zdecydował się na pomoc swojemu klubowi w inny sposób. Sajfutdinow uczestniczył w części treningów, a także pomagał sprzętowo w sytuacjach kryzysowych. To właśnie na sprzęcie tego zawodnika ścigał się junior Krzysztof Lewandowski, gdy jego silniki zostały zabrane przez jednego z byłych sponsorów.

– Emil zaraz po wybuchu wojny miał świadomość, że jego obecność może być niekomfortowa dla innych osób. Ja jego reakcję odbieram z dużym szacunkiem. On dał nam czas, żebyśmy przyzwyczaili się do sytuacji i znaleźli odpowiednią formułę współpracy. Nie narzucał nam się. Nie mieliśmy jednak wątpliwości, że ten chłopak, który od 16 roku życia jest w Polsce nie ma w tym wszystkim negatywnej roli. Kontakt z zawodnikiem oczywiście był i przez myśl nam nie przeszło by się od niego odcinać. Wtedy, gdy uznaliśmy, że te największe emocje są za nami, udało nam się go przekonać, aby uczestniczył w treningach – opowiada nam Adam Krużyński, Przewodniczący Rady Nadzorczej Apatora Toruń.

foto. Jarek Pabijan
[email protected]

– Wspierał adeptów swoim doświadczeniem. Pomagał i podpowiadał. Znamienne jest to, że robił to bardzo dyskretnie. Nie obnosił się z tym i też tym pokazał jakie są jego intencje. Uważam, że jego postawa od końcówki lutego była wzorowa. Zrobił wszystko, żeby jego osoba powodowała jak najmniej kontrowersji – dodaje.

Toruński klub niejednokrotnie publicznie wspierał swojego zawodnika. Decyzje o zakazie startów otwarcie krytykował właściciel 4-krotnych mistrzów Polski – Przemysław Termiński. Swój sprzeciw w kilku publikacjach wyraził także nasz rozmówca.

– Mój stosunek do całej sprawy być może jest lekko zaburzony z racji tego, że przez trzy lata prowadziłem działalność gospodarczą w Rosji. Mam zupełnie inne podejście do Rosjan i wiem dlaczego oni tak a nie inaczej odbierają swoją historię. Sam hejt na początku mnie nie dziwił, bo te relacje między Polakami a Rosjanami były trudne, są trudne i pewnie na zawsze takie pozostaną. Historia, która wydarzyła się przy naszej dyscyplinie jest jednak bliska rasizmowi i ostracyzmowi. Nikt, włącznie z Emilem, nie ma wątpliwości kto popełnia zbrodnie w trakcie tej wojny. Następuje jednak próba kamienowania Rosjan, co absolutnie nie powinno mieć miejsca. Jako naród reagowaliśmy tak w naszej historii wielokrotnie i kończyło się to dla nas niezbyt dobrze – mówi Adam Krużyński.

– Uważam, że jeśli gdzieś mamy szukać nadziei w tej sytuacji, to taką nadzieją mogą być właśnie ci zawodnicy, o których dyskutujemy. Dlatego też od początku jasno deklarowaliśmy, że chcemy powrotu zawodników do sportu. Jeśli pozwolimy im wrócić do ścigania z odpowiednim komunikatem, to być może będzie miało to mikroskalę, ale część społeczeństwa rosyjskiego uda się uświadomić na pewne tematy. Wydaje mi się, a nawet jestem przekonany, że zmiany władzy w Rosji jest możliwa tylko przez działania oddolne. Być może będzie to trwało długo, ale powinniśmy zacząć już teraz – kontynuuje.

Choć co pewien czas pojawiały się informacje o możliwym zniesieniu zakazu startów dla Rosjan z polskimi paszportami, władze Polskiego Związku Motorowego szybko dementowały wiadomości stanowczo zapewniały, że nie ma możliwości na powrót tych zawodników. Gdy stało się jasne, że w tym sezonie nie zobaczymy Sajfutdinowa na polskich torach, żużlowiec poważnie zaczął rozważać definitywne zakończenie kariery.

– Ten rok był dla Emila specyficzny. On zdaje sobie sprawę, że to rosyjska agresja na Ukrainę. Z drugiej strony wie jednak, że od niego nic nie zależy. Spadają na niego cięgi za to, co robi pewne wąskie grono ludzi i trudno mu się z tym pogodzić. Mocno przeżywał ten rok. Były różne okresy tego sezonu. Pojawiały się momenty gdy chciał rezygnować, bo myślał, że się nigdy tego powrotu na tor nie doczeka – opowiada Bogdan Sawarski.

– Nie zamierzaliśmy opuszczać go ani przez chwilę. Podeszliśmy do tego tematu tak, że nie będziemy wrzucać go do jednego worka, tak jak zrobili to inni. Wielokrotnie się widywaliśmy i rozmawialiśmy o tym, co jest dzisiaj i co może wydarzyć się jutro. Niepewność i kolejne informacje o tym, że nie będzie możliwości powrotu powodowały jednak to, że Emilowi nie było łatwo – komentuje z kolei Adam Krużyński.

Kolejne miesiące bez jazdy, a także niepewność powrotu w kolejnych rozgrywkach przybliżały Sajfutdinowa do decyzji o pożegnaniu z żużlem. Zaczęły się też pojawiać opinie, że zawodnikom z Rosji należy odebrać polskie paszporty. Zrealizowanie tego najczarniejszego scenariusza oznaczałoby dla zawodnika definitywny koniec marzeń o powrocie na tor.

– Rodzina to kluczowa część życia Emila. On chce jeździć także, a może i przede wszystkim, dla nich. Ma żonę, synka i mamę, z którą jest bardzo mocno związany. Pamiętam, że gdy zmarł jego ojciec to powiedział, że musi zadbać o mamę tak, jakby ten ojciec cały czas był. W tym roku wielokrotnie przyjeżdżał do mnie do domu i rozmawialiśmy na ten temat. Na początku miał nadzieję, że szybko wróci. Potem przyszedł okres znacznie gorszego samopoczucia. Dobijało go to, że nie może robić tego, co tak kocha dla tych, których kocha – mówi wieloletni sponsor żużlowca.

– Ci ludzie, mówię tu o zawodnikach, są z nami już bardzo długo. Przykład Emila jest tu szczególnie jaskrawy. Dzieci Rosjan urodzonych w Polsce są bardziej Polakami, bo cały czas mają kontakt z rówieśnikami z Polski. Mówią płynnie po polsku i myślą po Polsku. Nie rozumiem tego, żeby odmawiać im możliwości pracy w naszym kraju. Osoby, które najgłośniej wypowiadają się w tym temacie zapytałbym o to czy oni na pewno cokolwiek zrobili dla społeczeństwa ukraińskiego w tej potwornej sytuacji związanej z szaleństwem Putina. Róbmy po prostu dobro, a nie zło. Mówimy tu nie tylko o żużlowcach, ale o ludziach – podkreśla Adam Krużyński.

Decyzja o dopuszczeniu do startów

Pod koniec października zaczęło docierać coraz więcej informacji o tym, że Rosjanie z polskimi paszportami ponownie będą mogli ścigać się w rozgrywkach w Polsce. Jasne stało się to, iż przez względy prawne władze polskiego żużla nie mają możliwości zastosowania zawieszenia na następny sezon. Emil Sajfutdinow, choć jeszcze oficjalnie nie wiadomo jakie warunki będzie musiał spełnić, przystąpi do sezonu 2023 w barwach toruńskiego Apatora.

Emil Sajfutdinow. fot. Jarosław Pabijan

– Rozumiem rozterki Emila i to, że sytuacja nie była dla niego prosta. Była u niego burza myśli. W moich rozmowach z Emilem i z Tomkiem Suskiewiczem zawsze pojawiała się jednak nadzieja. Gdyby musiał pauzować jeszcze jeden sezon, to ta sytuacja bardzo by mu wszystko skomplikowała. Ten drugi rok zawieszenia naprawdę mógł oznaczać zakończenie kariery – komentuje Adam Krużyński.

– Jest już trochę inaczej. Widzę u niego inne nastawienie przy zwykłych rozmowach, nawet tych, które nie są związane z żużlem. Pod kątem fizycznym przygotowywał się na ten powrót cały czas, więc o jego dyspozycję nie ma co się obawiać. Dbał o sprzęt i był gotowy w każdej chwili wsiadać na motocykl – przyznaje wiceprezes firmy Prosiaczek.

Polskie plany na przyszłość

Decyzja o powrocie Rosjan wywołała sytuację podobną do tej, która mieliśmy zaraz po wybuchu wojny, podczas pierwszej dyskusji o startach tych zawodników. Znów pojawiła się fala obraźliwych komentarzy w stronę 33-latka. Nie brakuje także obraźliwych prywatnych wiadomości. Niektóre osoby w środowisku deklarują, że nie będą śledzić spotkań z udziałem zawodników z Rosji. Bliskie otoczenie Sajfutidnowa nie ma jednak wątpliwości, że żużlowiec poradzi sobie z takimi opiniami.

– Emil jest typowym przykładem osoby, która ponad połowę życia spędziła w innym miejscu niż tym, w którym się urodziła. To jest historia, którą przeżyło też wielu Polaków. Oni też musieli się zasymilować. Wychowując tu dziecko i żyjąc tu tak długo naturalnie stał się częścią naszego społeczeństwa. Piętnowanie go dzisiaj za urodzenie w Rosji czy wypominanie tego, że nie zrzekł się paszportu jest brakiem znajomości tematu i samego narodu rosyjskiego. Jego zachowania muszą być rozsądne i wyważone. Rosja działa tak, że trzeba uważać na każde słowo, aby bez przerwy nie martwić się o najbliższych – mówi Przewodniczący Rady Nadzorczej toruńskiego klubu.

– Pierwszy nasz taki większy kontakt był przy jego pierwszym kontrakcie w Toruniu. Patrząc na niego przez te ostatnie lata, to sportowo oczywiście należy mówić o dwóch Emilach Sajfutdinowach. Kiedyś to był chłopak, który zachwycał, czasem może nawet przerażał swoją brawurą. Dziś jest zawodowcem i wirtuozem tego sportu. Wszyscy, którzy mieli z nim choć raz większy kontakt, dalej mówią o uśmiechniętym człowieku, który nigdy nie odmówi pomocy. On nigdy nie powodował żadnych animozji. W każdym mieście znajdziemy ludzi, którzy go uwielbiają. W tym upatruję nadziei, że ten jego powrót będzie naprawdę normalny – dodaje.

– O odbiór Emila po powrocie nie mam dużych obaw. Głównie przez to, że on przez lata dla wielu osób z tego środowiska zrobił naprawdę wiele. Angażował się w przeróżne akcje pomocowe. Pomagaliśmy Andrzejowi Szymańskiemu, Egeniuszowi Błaszakowi, Bogusławowi Nowakowi, Kamilowi Cieślarowi, Darcy’emu Wardowi, Tomaszowi Gollobowi czy rodzinie śp. Lee Richardsona. Poza tym Emil był także zaangażowany we wsparcie WOŚP, domów dziecka w Lesznie i Toruniu. To były gesty z dobroci serca i wierzę, że ludzie sobie o tym przypomną – mówi wiceprezes firmy Prosiaczek.

foto: Jarek Pabijan
[email protected]
tel +48 601 83 62 58

Wydarzenia z ostatnich miesięcy, a także lata spędzone w naszym kraju sprawiają, że bliscy zawodnika mają coraz mniejsze wątpliwości co do tego, z jakim krajem wiąże on swoją przyszłość. Wyborem Sajfutdinowa i jego rodziny najpewniej będzie pozostanie w Polsce. Stąd m.in. decyzja żony żużlowca o staraniu się o polskie obywatelstwo.

– Ta sytuacja jest dla Emila tym bardziej trudna, bo bardzo prawdopodobne jest to, że on zostanie już w naszym kraju. Zwyczajnie mu się tu spodobało, widzi tu dla siebie miejsce na przyszłość. Ma pecha, że urodził się w tym kraju, w którym się urodził, a przywódca jego ojczystego kraju nie jest przy zdrowych zmysłach – mówi Bogdan Sawarski.

– W związku z tymi wydarzeniami podpytywał o możliwości pracy czy prowadzenia biznesu w naszym kraju. Nic w tym dziwnego, bo syn chodzi tutaj do szkoły. Deklaracji o zostaniu na zawsze Emil nie złożył, ale ja mogę ocenić, że jemu jest już bliżej do Polski niż do Rosji. Plany na resztę życia wskazują na to, że z nami zostanie – podsumowuje wieloletni sponsor zawodnika.

– To będzie niepopularne co powiem na koniec naszej rozmowy i wiele osób może się obruszyć. Pamiętam jednak taki historyczny mecz naszej reprezentacji w Togliatti. Rosja mierzyła się z Polską i ścigali się tam młodzi chłopcy, którzy dziś mają wielkie kariery. My byliśmy tam gośćmi, a po drugiej stronie była drużyna rosyjska. Mecz zakończył się wynikiem 45:45 i to chyba był najlepszy wynik jakim ten mecz mógł się skończyć. My byliśmy dla nich iskierką nadziei, że oni też mogą robić w tym sporcie duże rzeczy. Byliśmy żużlową potęgą, która ich odwiedziła. Sport również może odegrać swoją rolę, a zawodnicy w pewnym sensie zmieniać świat. Sportowcy mogą być impulsem do zmiany, inspirować i pobudzać proces myślowy – kończy Adam Krużyński.

Jaki będzie pierwszy sezon Emila Sajfutdinowa po powrocie do ścigania i zwolnieniu z rosyjskiej federacji motocyklowej? Bardzo rozbudowaną odpowiedź na to pytanie będziemy poznawać od pierwszych dni kwietnia. Pewne jest jednak to, że będzie to kolejny ważny rozdział polskiej historii zawodnika. Historii, która trwa już blisko 17 lat.

6 komentarzy on Żużel. Od miłości do nienawiści. „To był specyficzny rok dla Emila”
    Żużel. Szczepaniak zbroi się na PGE Ekstraligę. „Będę lepiej przygotowany” - PoBandzie - Portal Sportowy
    17 Nov 2022
     10:28am

    […] PrevPoprzedniŻużel. Od miłości do nienawiści. „To był specyficzny rok dla Emila” […]

    Żużel. Piotr Mikołajczak: O mistrza świata nie mamy żadnych obaw. W Piotrze drzemie potencjał (WYWIAD) - PoBandzie - Portal Sportowy
    17 Nov 2022
     11:23am

    […] Żużel. Od miłości do nienawiści. „To był specyficzny rok dla Emila” – PoBandzie &#82… […]

    Żużel. Kibice nie chcą nowego trenera? „20 lat temu opluł klub” - PoBandzie - Portal Sportowy
    17 Nov 2022
     12:52pm

    […] Żużel. Od miłości do nienawiści. „To był specyficzny rok dla Emila” – PoBandzie &#82… […]

    Maricin Krawczyk
    17 Nov 2022
     9:22pm

    Super rozmowa!!!!! Pan Sawarski napisał ( powiedział ) cała prawdę o Emilu….. Ciekawe jak były już ( na szczęście kamerzysta c+ Majewski ) i prawie dziennikarz Dryła na to……. Jak wieszali psy na Emilu…… Za plucie na tgo człowieka powinni zapaść się pod ziemię…… Ale nie!!!!! Oni będą dalej szczekali i kąsali…….

      Ⓜⓤⓒⓗⓞⓜⓞⓡⓔⓚ
      18 Nov 2022
       2:24pm

      Cała prawda o Emilu? A może taka, jaką byśmy chcieli usłyszeć?

      Najbardziej zastanawia mnie podejście do panów Majewskiego i Dryły, gdyż jakoś nie zauważyłem tego wieszania „psów” na zawodniku. Jednak zauważyłem z twojej strony, zobacz na swoje słownictwo – to właśnie tacy jak ty plują i kąsają. Zawsze mówię, że na psa nie trzeba krzyczeć gdy szczeka … wystarczy bat!

    Ⓜⓤⓒⓗⓞⓜⓞⓡⓔⓚ
    18 Nov 2022
     12:49pm

    Komentarz do: „To był specyficzny rok dla Emila”. Od miłości do nienawiści – kto go kocha a kto nienawidzi?

    Wywód:
    Niesamowity artykuł, normalnie WŁASNYM OCZOM NIE WIERZĘ. Wygląda to jak pokaz indoktrynacji w przyśpieszonym tempie a jakże pokaz udany. Przekonał wielu, to pewne.
    Może przesadzę, ale przypomina mi to … nauki wprowadzone po I Wojnie Światowej XX wieku w Niemczech, czy Rosji Sowieckiej a w okresie po II Wojnie Światowej w ZSSR i krajach satelickich, takich jak między innymi Polska. Indoktrynacja czyli proces, którego celem jest wpojenie człowiekowi określonych ideologii korzystających z propagandy.
    Teraz wysłuchamy historię sportowca 300% normy.

    Młodość:
    Widzimy historię młodego człowieka pochodzenia tatarskiego
    (to już dobrze brzmi, nie taki ruski) z miasta Federacji Rosyjskiej oddalonego od Moskwy o jakieś 2000 km. gdzieś tam w okolicy Kazachstanu (Car Rosyjski zsyłał tam krnąbrnych Polaków, czyli może mieć polskie korzenie), skromnego sportowca który celuje wysoko i nawet nie chce przyjmować propozycji z niższych polskich lig żużlowych. Jego interesuje polska Ekstraliga i medale (ordery). (pokazuje to jak Emil od początku jest bardzo miłym, sympatycznym, uczciwym i skromnym chłopcem, ale ambitnym).

    Początek:
    Trafia do Bydgoszczy, ta nazwa dobrze brzmi, to środowisko Gollobów. Tęsknił wprawdzie za rodziną (biedny opuszczony chłopiec), ale był bardzo skupiony na zrealizowaniu sportowych marzeń, oglądał filmy z Tomaszem Gollobem – Mistrzem Świata, ikoną polskiego speedwaya (każdemu dobrze to się będzie kojarzyć).

    Osiągnięcia:
    Przyszły – medale, wygrane, puchary, zwycięstwa (fajnie się czyta o osiągnięciach). Po ponad trzech latach spędzonych w naszym kraju otrzymał także polskie obywatelstwo a rok później Główna Komisja Sportu Żużlowego przyznała Rosjaninowi polską licencję „Ż”, bez konieczności przystępowania do egzaminu! (zdolniacha i już mu w piersi gra Mazurek Dąbrowskiego). Czy na pewno mu gra? Nigdy się nie zdecydował.
    Grand Prix: Niestety kontuzja odbiera możliwość sukcesu na Indywidualnego Mistrza Świata (było tak blisko i nie wyszło. Może należało wspomnieć co, albo może kto spowodował tę kontuzję?).
    Teraz wstępujemy w zmiany klubowe, nazwane przystankami na drodze zawodnika. Też ważne klubowe zdobycze orderów Drużynowych Mistrzostw Polski i jakby mimochodem wplatamy ojcostwo – syn! (mam syna, brzmi to dumnie a że imię jakieś takie…)- Danił?
    Ale ważniejsze było by „Tatarska strzała” przestała przywiązywać wagę do barw klubowych. To się udało (nikt przecież nie nazwał jeszcze Sajfutdinowa – złotówą). Każdy chyba chce mieć i napisać taki list motywacyjny (oczywiście bez tych kolorowych wstawek w nawiasach) i mieć podobne CV!

    Życie:
    Najpierw mieszkał w zwyczajnym mieszkaniu, teraz ma swój szeregowy domek. Emil to człowiek bardzo rodzinny. Wszystko zostało tak zorganizowane, żeby jego mama mogła do niego sobie spokojnie przyjeżdżać i mieszkać. Polska stała się dla Emila bardzo ważnym miejscem (nie rezydencja a domek. Emil jest rodzinny i widzimy ważne miejsce Matki – my Polacy to rozumiemy), nie ma jak pierogi, szarlotka i trzymanie się maminej spódnicy.

    Komentarz:
    Ok, najwyższy czas wejść w to najważniejsze, w clou zagadnienia – „Od miłości do nienawiści”.
    Tu należy sobie zadać pytanie czy Emil Sajfutdinow był zawsze tak lubiany? BYŁ, jego skromność i brak asertywności przysparzały mu zwolenników. Jednak czy został znienawidzony? Pewno że NIE! (to tylko taki chwyt by wzbudzić w nas poczucie winy i byśmy z pochylona głowa mówili):

    „NIE NIE! Przecież nic się nie stało a Rosyjskich żużlowców wrzucono do jednego worka z bandytami. Emil to taki Rosjanin nie do końca, to Rosyjski Tatar, dodatkowo z licencja „Ż” i Polskim dokumentem, który pozwala mu przekraczać granice Unii Europejskiej. Nie ma nic wspólnego z napaścią na Ukrainę, nie ma nic wspólnego z ludobójstwem, z terrorem, z morderstwami, z pacyfikacją ludności cywilnej, z rakietami które doprowadziły do śmierci tysięcy cywilnych mieszkańców Ukrainy i tylko (na razie) dwóch obywateli Polski! którą wywołała Federacja Rosyjska. Emil odciął się od tego nawet w mediach społecznościowych.”
    … Czy do końca?

    Podobno nie powinno być odpowiedzialności zbiorowej? Pewno że nie, jednak mylimy pojęcia. To nie jest odpowiedzialność zbiorowa.
    Tak jak wprowadzono sankcje w stosunku do Federacji Rosyjskiej, tak samo tym sankcjom podlegają tacy Rosjanie jak Emil Sajfutdinow, czy Artiom Łaguta, gdyż nie są wyjątkami. Niby sprawa sankcji wygląda na zasadę: „na złość mamie odmrożę sobie uszy”, gdyż uderza w nas brak węgla, ropy, gazu i nawet na tym cierpi cała gospodarka, na dziś już światowa. Jednak tak samo muszą to odczuć obywatele Federacji Rosyjskiej a może bardziej dotkliwie.

    Uprzedzę zarzuty, mieszkam w kraju, gdzie słowo rasizm jest właściwie nieznane. W porze midi (lunch) zdarza mi się zasiąść do stołu z czarnym, śniadym, żółtym, muzułmaninem, wyznawcą judaizmu, katolikiem, czy innym … CZŁOWIEKIEM a czasem z nimi wszystkimi.
    Nie mam nic do Rosjan jako do narodu, ale oni muszą sobie zdać sprawę, że robią coś złego. Może trzeba lat, by demokracja trafiła do Moskwy, ale trzeba już dziś zacząć zmieniać naród rosyjski. Może trzeba wpływać przez nacisk na jednostki, przez takich jak Sajfutdinow, czy Łaguta!!!

    Dodatek:
    Zastanawiałem się czy to dopisać, ale już drugiego dnia po agresji (nawet sportowe portale internetowe niezbyt się ustosunkowywały do wojny w Ukrainie), wyrażałem opinie. Domyślam się jak to zabrzmi, ale zło trzeba zwalczać.
    Artiom Łaguta, lub Emil Sajfutdinow, powinni być z jedną walizką, po zamrożeniu ich kont bankowych, odwiezieni na granicę z Obwodem Kaliningradzkim. Może wtedy by zrozumieli co czują miliony Ukraińców, których terroryzm Rosjan zmusił do opuszczenia swoich domów, mieszkań, rodzin, mężów. Którym odebrał cały dobytek, nawet dzieci, ojców, matki. Gdzie widzimy bezimienne groby, słyszymy o tysiącach dzieci deportowanych wgłąb Rosji …

    A teraz panie Sajfutdinow, czy te kilka milionów złotych, które pan zarobi w przyszłym sezonie są warte łez narodu Ukraińskiego?

    Ⓜⓤⓒⓗⓞⓜⓞⓡⓔⓚ

Skomentuj

6 komentarzy on Żużel. Od miłości do nienawiści. „To był specyficzny rok dla Emila”
    Żużel. Szczepaniak zbroi się na PGE Ekstraligę. „Będę lepiej przygotowany” - PoBandzie - Portal Sportowy
    17 Nov 2022
     10:28am

    […] PrevPoprzedniŻużel. Od miłości do nienawiści. „To był specyficzny rok dla Emila” […]

    Żużel. Piotr Mikołajczak: O mistrza świata nie mamy żadnych obaw. W Piotrze drzemie potencjał (WYWIAD) - PoBandzie - Portal Sportowy
    17 Nov 2022
     11:23am

    […] Żużel. Od miłości do nienawiści. „To był specyficzny rok dla Emila” – PoBandzie &#82… […]

    Żużel. Kibice nie chcą nowego trenera? „20 lat temu opluł klub” - PoBandzie - Portal Sportowy
    17 Nov 2022
     12:52pm

    […] Żużel. Od miłości do nienawiści. „To był specyficzny rok dla Emila” – PoBandzie &#82… […]

    Maricin Krawczyk
    17 Nov 2022
     9:22pm

    Super rozmowa!!!!! Pan Sawarski napisał ( powiedział ) cała prawdę o Emilu….. Ciekawe jak były już ( na szczęście kamerzysta c+ Majewski ) i prawie dziennikarz Dryła na to……. Jak wieszali psy na Emilu…… Za plucie na tgo człowieka powinni zapaść się pod ziemię…… Ale nie!!!!! Oni będą dalej szczekali i kąsali…….

      Ⓜⓤⓒⓗⓞⓜⓞⓡⓔⓚ
      18 Nov 2022
       2:24pm

      Cała prawda o Emilu? A może taka, jaką byśmy chcieli usłyszeć?

      Najbardziej zastanawia mnie podejście do panów Majewskiego i Dryły, gdyż jakoś nie zauważyłem tego wieszania „psów” na zawodniku. Jednak zauważyłem z twojej strony, zobacz na swoje słownictwo – to właśnie tacy jak ty plują i kąsają. Zawsze mówię, że na psa nie trzeba krzyczeć gdy szczeka … wystarczy bat!

    Ⓜⓤⓒⓗⓞⓜⓞⓡⓔⓚ
    18 Nov 2022
     12:49pm

    Komentarz do: „To był specyficzny rok dla Emila”. Od miłości do nienawiści – kto go kocha a kto nienawidzi?

    Wywód:
    Niesamowity artykuł, normalnie WŁASNYM OCZOM NIE WIERZĘ. Wygląda to jak pokaz indoktrynacji w przyśpieszonym tempie a jakże pokaz udany. Przekonał wielu, to pewne.
    Może przesadzę, ale przypomina mi to … nauki wprowadzone po I Wojnie Światowej XX wieku w Niemczech, czy Rosji Sowieckiej a w okresie po II Wojnie Światowej w ZSSR i krajach satelickich, takich jak między innymi Polska. Indoktrynacja czyli proces, którego celem jest wpojenie człowiekowi określonych ideologii korzystających z propagandy.
    Teraz wysłuchamy historię sportowca 300% normy.

    Młodość:
    Widzimy historię młodego człowieka pochodzenia tatarskiego
    (to już dobrze brzmi, nie taki ruski) z miasta Federacji Rosyjskiej oddalonego od Moskwy o jakieś 2000 km. gdzieś tam w okolicy Kazachstanu (Car Rosyjski zsyłał tam krnąbrnych Polaków, czyli może mieć polskie korzenie), skromnego sportowca który celuje wysoko i nawet nie chce przyjmować propozycji z niższych polskich lig żużlowych. Jego interesuje polska Ekstraliga i medale (ordery). (pokazuje to jak Emil od początku jest bardzo miłym, sympatycznym, uczciwym i skromnym chłopcem, ale ambitnym).

    Początek:
    Trafia do Bydgoszczy, ta nazwa dobrze brzmi, to środowisko Gollobów. Tęsknił wprawdzie za rodziną (biedny opuszczony chłopiec), ale był bardzo skupiony na zrealizowaniu sportowych marzeń, oglądał filmy z Tomaszem Gollobem – Mistrzem Świata, ikoną polskiego speedwaya (każdemu dobrze to się będzie kojarzyć).

    Osiągnięcia:
    Przyszły – medale, wygrane, puchary, zwycięstwa (fajnie się czyta o osiągnięciach). Po ponad trzech latach spędzonych w naszym kraju otrzymał także polskie obywatelstwo a rok później Główna Komisja Sportu Żużlowego przyznała Rosjaninowi polską licencję „Ż”, bez konieczności przystępowania do egzaminu! (zdolniacha i już mu w piersi gra Mazurek Dąbrowskiego). Czy na pewno mu gra? Nigdy się nie zdecydował.
    Grand Prix: Niestety kontuzja odbiera możliwość sukcesu na Indywidualnego Mistrza Świata (było tak blisko i nie wyszło. Może należało wspomnieć co, albo może kto spowodował tę kontuzję?).
    Teraz wstępujemy w zmiany klubowe, nazwane przystankami na drodze zawodnika. Też ważne klubowe zdobycze orderów Drużynowych Mistrzostw Polski i jakby mimochodem wplatamy ojcostwo – syn! (mam syna, brzmi to dumnie a że imię jakieś takie…)- Danił?
    Ale ważniejsze było by „Tatarska strzała” przestała przywiązywać wagę do barw klubowych. To się udało (nikt przecież nie nazwał jeszcze Sajfutdinowa – złotówą). Każdy chyba chce mieć i napisać taki list motywacyjny (oczywiście bez tych kolorowych wstawek w nawiasach) i mieć podobne CV!

    Życie:
    Najpierw mieszkał w zwyczajnym mieszkaniu, teraz ma swój szeregowy domek. Emil to człowiek bardzo rodzinny. Wszystko zostało tak zorganizowane, żeby jego mama mogła do niego sobie spokojnie przyjeżdżać i mieszkać. Polska stała się dla Emila bardzo ważnym miejscem (nie rezydencja a domek. Emil jest rodzinny i widzimy ważne miejsce Matki – my Polacy to rozumiemy), nie ma jak pierogi, szarlotka i trzymanie się maminej spódnicy.

    Komentarz:
    Ok, najwyższy czas wejść w to najważniejsze, w clou zagadnienia – „Od miłości do nienawiści”.
    Tu należy sobie zadać pytanie czy Emil Sajfutdinow był zawsze tak lubiany? BYŁ, jego skromność i brak asertywności przysparzały mu zwolenników. Jednak czy został znienawidzony? Pewno że NIE! (to tylko taki chwyt by wzbudzić w nas poczucie winy i byśmy z pochylona głowa mówili):

    „NIE NIE! Przecież nic się nie stało a Rosyjskich żużlowców wrzucono do jednego worka z bandytami. Emil to taki Rosjanin nie do końca, to Rosyjski Tatar, dodatkowo z licencja „Ż” i Polskim dokumentem, który pozwala mu przekraczać granice Unii Europejskiej. Nie ma nic wspólnego z napaścią na Ukrainę, nie ma nic wspólnego z ludobójstwem, z terrorem, z morderstwami, z pacyfikacją ludności cywilnej, z rakietami które doprowadziły do śmierci tysięcy cywilnych mieszkańców Ukrainy i tylko (na razie) dwóch obywateli Polski! którą wywołała Federacja Rosyjska. Emil odciął się od tego nawet w mediach społecznościowych.”
    … Czy do końca?

    Podobno nie powinno być odpowiedzialności zbiorowej? Pewno że nie, jednak mylimy pojęcia. To nie jest odpowiedzialność zbiorowa.
    Tak jak wprowadzono sankcje w stosunku do Federacji Rosyjskiej, tak samo tym sankcjom podlegają tacy Rosjanie jak Emil Sajfutdinow, czy Artiom Łaguta, gdyż nie są wyjątkami. Niby sprawa sankcji wygląda na zasadę: „na złość mamie odmrożę sobie uszy”, gdyż uderza w nas brak węgla, ropy, gazu i nawet na tym cierpi cała gospodarka, na dziś już światowa. Jednak tak samo muszą to odczuć obywatele Federacji Rosyjskiej a może bardziej dotkliwie.

    Uprzedzę zarzuty, mieszkam w kraju, gdzie słowo rasizm jest właściwie nieznane. W porze midi (lunch) zdarza mi się zasiąść do stołu z czarnym, śniadym, żółtym, muzułmaninem, wyznawcą judaizmu, katolikiem, czy innym … CZŁOWIEKIEM a czasem z nimi wszystkimi.
    Nie mam nic do Rosjan jako do narodu, ale oni muszą sobie zdać sprawę, że robią coś złego. Może trzeba lat, by demokracja trafiła do Moskwy, ale trzeba już dziś zacząć zmieniać naród rosyjski. Może trzeba wpływać przez nacisk na jednostki, przez takich jak Sajfutdinow, czy Łaguta!!!

    Dodatek:
    Zastanawiałem się czy to dopisać, ale już drugiego dnia po agresji (nawet sportowe portale internetowe niezbyt się ustosunkowywały do wojny w Ukrainie), wyrażałem opinie. Domyślam się jak to zabrzmi, ale zło trzeba zwalczać.
    Artiom Łaguta, lub Emil Sajfutdinow, powinni być z jedną walizką, po zamrożeniu ich kont bankowych, odwiezieni na granicę z Obwodem Kaliningradzkim. Może wtedy by zrozumieli co czują miliony Ukraińców, których terroryzm Rosjan zmusił do opuszczenia swoich domów, mieszkań, rodzin, mężów. Którym odebrał cały dobytek, nawet dzieci, ojców, matki. Gdzie widzimy bezimienne groby, słyszymy o tysiącach dzieci deportowanych wgłąb Rosji …

    A teraz panie Sajfutdinow, czy te kilka milionów złotych, które pan zarobi w przyszłym sezonie są warte łez narodu Ukraińskiego?

    Ⓜⓤⓒⓗⓞⓜⓞⓡⓔⓚ

Skomentuj