Na czele Nicki Pedersen, a za nim Mateusz Szczepaniak. fot. Jarosław Pabijan
Share on facebook
Share on twitter
Share on linkedin
Share on email
Share on whatsapp

Duńczyk Nicki Pedersen ma naprawdę trudne życie w bieżącym sezonie w wyjazdowych meczach. W Krośnie po dwóch wyścigach udał się do szatni i nie dokończył spotkania, natomiast w Lublinie uzbierał tylko 4 punkty, a wymagający tor również nie ułatwiał mu życia. W jednym z wyścigów 46-latka pociągnęło na szczycie łuku, co o mało nie skończyło się jego upadkiem.

 

Po tym incydencie Duńczyk miał wyraźne pretensje do sędziego oraz komisarza zawodów. Weteran uciął sobie „pogawędkę” z Jackiem Krzyżaniakiem, sugerując mu, iż tor jest nieregulaminowo przygotowany. I faktycznie, lubelski owal dalece odbiegał od ideału, a to, jak tłumaczył Jacek Ziółkowski, rezultat pozostawienia plandeki, która okalała tor kilka dni przed meczem.

Przypomnijmy, że Pedersen także miał spore zastrzeżenia do stanu nawierzchni w Krośnie podczas 4. kolejki PGE Ekstraligi. Tam co prawda pierwszy wyścig wygrał, natomiast w drugiej odsłonie miał wyraźne problemy z prowadzeniem motocykla i po biegu zrezygnował z dalszej jazdy.

– Ekstraliga powinna jak najszybciej na poważnie wziąć się za tory, które są przygotowywane nieprawidłowo i niekonsekwentnie – powiedział Duńczyk na swoich social mediach.

O ile na domowym torze w Grudziądzu Pedersen nadal potrafi wykręcać znakomite wyniki, o tyle wymagające tory wyraźnie sprawiają mu ogromne kłopoty. Nie jest on już pierwszej młodości, a także kontuzja odniesiona w zeszłym roku ogranicza jego możliwości. Duńczyk przez to miał też mniej czasu na odpowiednie przygotowanie się do sezonu i to wszystko z pewnością ma swój wkład w jego dyspozycję na wyjazdach.