Michała Świącika zdecydowanie można uznać za jednego z królów polowania listopadowego okienka transferowego. Prezes zielona-energia.com Włókniarza Częstochowa wykorzystał okazję i ściągnął Mikkela Michelsena z Motoru Lublin, a następnie dołożył jeszcze Maksyma Drabika. Sternik biało-zielonych cieszy się z przeprowadzonych ruchów, ale nie rzuca buńczucznych deklaracji.
Odejście Mikkela Michelsena z ekipy Koziołków było sporym szokiem dla lubelskich kibiców. Duńczyk przed sezonem 2022 przyjął opaskę kapitana, był oddany zespołowi i często podkreślał jak mocno jest związany z Lublinem. Ostatecznie jednak postanowił zmienić otoczenie. Wybór padł na zespół Lwów.
– Nie będę zdradzał szczegółów z rozmów, ale mamy bardzo dobry kontakt z Mikkelem od lat. Przed laty dużo u nas trenował. W 2017 roku trenował pod okiem trenera Lecha Kędziory. Teraz mamy taki zbieg okoliczności, że Mikkel do nas przychodzi i też będzie trenował pod okiem trenera Kędziory. Gdzieś zawsze nadawaliśmy na tych samych falach jeśli chodzi o żużel. Ja się cieszę, że nastąpił kontakt między teamem Mikkela i nami. Dograliśmy szczegóły. Mikkel mieszka w Rybniku więc blisko Częstochowy. To młody i utalentowany zawodnik. Jednocześnie będzie miał blisko, aby potrenować na częstochowskim torze i być częściej na treningach. We Włókniarzu jeśli mamy zawodnika to kibicujemy mu też w turniejach indywidualnych – mówi Michał Świącik w Magazynie „Czas na Częstochowę” wydanym przez „Gazetę Regionalną”.
Po dużych wzmocnieniach częstochowianie wymieniani są w gronie kandydatów do medalu. Część ekspertów ocenia ich nawet lepiej niż naszpikowane gwiazdami ekipy z Lublina oraz Wrocławia. Sternik tonuje jednak nastroje i nie chce już teraz zapowiadać, że zespół ma za zadanie zdobyć złoty medal Drużynowych Mistrzostw Polski w sezonie 2023.
– Patrząc na skład zespołu i kierunek jego budowy to trzeba powiedzieć, że chcemy powalczyć w nowym sezonie o najwyższe trofea. Natomiast jako człowiek z żużlowym doświadczeniem to chciałbym powiedzieć, że rzucanie teraz jakiś buńczucznych deklaracji o zdobyciu złota to nie jest absolutnie w naszym stylu. A już na pewno nie popieram czegoś takiego, aby przed sezonem rozdawać medale itp. Oczywiście sezon jest długi. To jest sport i wszystko może się wydarzyć. W tym roku troszeczkę inaczej podchodzimy do tego. Trzeba mówić głośno, że chcemy walczyć o to co najlepsze. Prosto jednak nie będzie, bo inne zespoły też będą mocne i powzmacniały się. Nie ma już podwójnej z/z, która wypaczała wynik rozgrywek. Myślę, że będą ciekawe i ładne mecze. Przy tym potencjale drużyn losy medali zostaną rozdzielone na finiszu ligi. Będziemy walczyć o to, by na naszych szyjach zawisł medal z jak najlepszego kruszcu… – podsumował szef klubu spod Jasnej Góry.
Dodajmy, że Włókniarz rozpocznie jazdę w tegorocznym sezonie PGE Ekstraligi od wyjazdowej rywalizacji z ZOOleszcz GKM-em Grudziądz. Pierwszym domowym starciem Lwów będzie natomiast hitowy pojedynek z Motorem Lublin.
CZYTAJ TAKŻE:
Żużel. W Tarnowie nie pojadą. Pogoda krzyżuje plany
Żużel. Komplet Szweda w świątecznych zawodach! Nieudany występ Polaka
Żużel. Przyszedł na zastępstwo. Czy na dłużej zagrzeje miejsce w składzie?
Żużel. PGE Narodowy pechowy dla Kubery? Polak wykorzystał limit nieszczęść
Żużel. Polak w końcu wygra w stolicy? 50 tysięcy kibiców i wielkie święto żużla! (ZAPOWIEDŹ)
Żużel. Karol Strasburger: Bartek odczaruje klątwę. Żużel jest po prostu piękny (WYWIAD)