Z lewej Michał Świącik. fot. Grzegorz Misiak/media społecznościowe Włókniarza
Share on facebook
Share on twitter
Share on linkedin
Share on email
Share on whatsapp

Pierwsza faza sezonu nie będzie należała to nałatwiejszych dla Włókniarza Częstochowa. Na sam początek zmagań PGE Ekstraligi „Lwy” wybiorą się do Grudziądza, gdzie przeważnie nie radzili sobie zbyt dobrze. Następnie na Śląsk zawita Platinum Motor Lublin z Bartoszem Zmarzlikiem na czele, wskazywany przez wielu jako główny faworyt do zdobycia złota w sezonie 2023.

 

Prezes Włókniarza, Michał Świącik, w rozmowie na oficjalnym kanale PGE Ekstraligi przyznał, że główną przyczyną słabych rezultatów jego drużyny w Grudziądzu jest tor, który niezbyt sprzyja jego zawodnikom. Ma on jednak nadzieje, że tym razem uda się przełamać złą passę.

– Mecze w Grudziądzu nie były odzwierciedleniem prawdziwego potencjału poszczególnych drużyn, bo my trafialiśmy na tor, na którym oprócz startu nie dało się nic zrobić i nie była to dobra reklama speedwaya. Zrobię wszystko, by w końcu przerwać tę złą passę złych meczów i wygrać w Grudziądzu. Chcemy pokazać, że jesteśmy mocną drużyną, która nie da sobie w kaszę dmuchać. Trzeba wziąć sprawy w swoje ręce – tłumaczy sternik klubu.

Następnie na stadion przy Olsztyńskiej zawita obrońca tytułu, Platinum Motor Lublin. Michał Świącik zna wartość zawodników tego klubu i wie, że łatwo nie będzie, ale nie zamierza składać broni.

– Zdajemy sobie sprawę, że Lublin jest piekielnie mocną drużyną, jedną z najmocniejszych w lidze, tym bardziej po zakontraktowaniu Bartka Zmarzlika. To jest jednak sport, a Bartek nie jest zawodnikiem, który wygrywa wszystko, bo w przeszłości nawet Mateusz Świdnicki czy Jakub Miśkowiak potrafili z nim wygrać, więc dlaczego nie mieliby tego zrobić Michelsen, Madsen, Drabik czy Woryna. Będziemy mocno walczyć i uważam, że nie jest to takie pewne, że Lublin u nas wygra. To będzie jednak jeden z najcięższych meczów Włókniarza w tym sezonie – przyznaje.

W przerwie zimowej w kadrze klubu doszło do kilku zmian. Z drużyną pożegnali się Fredrik Lindgren i Bartosz Smektała, a na ich miejsce przyszli Mikkel Michelsen oraz Maksym Drabik. Obaj zdążyli już zadomowić się w częstochowskim klubie. – Widzę dobry klimat pomiędzy Mikkelem Michelsenem i Maksem Drabikiem, a resztą zawodników oraz zarządem. Chłopaki bardzo dobrze się zintegrowali. Mikkel jest przesympatycznym zawodnikiem, a Maksa znam przecież od lat i też się fajnie wkomponował w drużynę – mówi Świącik.

Wszystko wskazuje na to, że częstochowianie niedługo oficjalnie potwierdzą pozyskanie ogromnego sponsora. Mowa tu o spółce Tauron, która ma zostać sponsorem tytularnym Włókniarza. Prezes podał nawet szczegółową datę konferencji, na której kibice zostaną o wszystkim poinformowani.

– Na koniec marca kibice dowiedzą się, pod jaką nazwą wystartuje Włókniarz. Proszę obserwować stronę oraz media społecznościowe. Mogę już zdradzić, że ostatniego dnia marca odbędzie się konferencja, na której wszystko się wyklaruje. Myślę, że to będzie bardzo ważna informacja dla wszystkich kibiców w Częstochowie – podsumowuje sternik Włókniarza.

CZYTAJ TAKŻE:

Żużel. Mistrz Polski przegrywa w Toruniu. Udany powrót Sajfutdinowa, niepokonani Zmarzlik i Kubera

Żużel. Piotr Protasiewicz: Kibiców na stadion zapraszałem 31 lat. Będzie mi miło, jeśli trybuny nie będą świecić pustkami