Maciej Janowski. fot. Jędrzej Zawierucha
Share on facebook
Share on twitter
Share on linkedin
Share on email
Share on whatsapp

Zwycięstwo Fogo Unii Leszno we Wrocławiu to zdecydowanie największa niespodzianka minionego weekendu ligowego. Podopieczni Piotra Barona i Dariusza Śledzia odjechali bardzo zacięty mecz i ostatecznie o dwa punkty lepsi okazali się przyjezdni. Po spotkaniu sporo zastrzeżeń do swojej dyspozycji miał Maciej Janowski, który przyznał, że kompletnie nie mógł znaleźć prędkości na Stadionie Olimpijskim.

 

ŻUŻEL MOŻESZ OBSTAWIAĆ DO 500 ZŁOTYCH BEZ RYZYKA W FUKSIARZ.PL. ZAREJESTRUJ SIĘ TUTAJ

To, kto zgarnie punkty w żużlowym „El Clasico” nie było pewne do ostatniego wyścigu. Janusz Kołodziej wywalczył w nim trzy oczka, a remis dawał upragnione zwycięstwo gościom z Leszna.

– Jak dla mnie zwycięstwo było daleko. Kompletnie nie mogłem się rozpędzić na motocyklu i borykałem się z problemami. Tak jest i trzeba to zaakceptować. Zawodnicy Unii potrafią u nas jeździć i dziś też to pokazali. To był trudny mecz, doszła moja nierówna dyspozycja i to rywale okazali się lepsi. Musimy podnieść głowę i tak przepracować ten tydzień, żeby w Częstochowie była znaczna poprawa – mówił nam Janowski.

W wywiadzie pomeczowym Jason Doyle, który w piątek spisywał się rewelacyjnie we Wrocławiu, przyznał, że bardzo istotną rolę w pojedynku odgrywały pola startowe. Ulubieniec kibiców gospodarzy przyznał jednak, że w jego przypadku nie miało to większego znaczenia.

– Ja kompletnie nie mogłem znaleźć samego siebie na tym torze. Zawsze znajdowałem tutaj dobre ścieżki, a dziś nie miałem recepty ani na start, ani na trasę. Trudno mi powiedzieć coś o polach startowych, bo mi z każdego było dziś trudno. Po prostu nie szło – komentował lider Betard Sparty.

Gorszy występ popsuł Janowskiemu nastrój tuż przed rozpoczęciem zmagań w cyklu Grand Prix. Po pierwszych dwóch meczach PGE Ekstraligi wrocławianin był najskuteczniejszym zawodnikiem w rozgrywkach. Zawody z Fogo Unią pokazały jednak, że 30-latek musi popracować nad swoją dyspozycją.

– Po poprzednich dwóch meczach ligowych myślałem, że jest lepiej. Okazuje się, że jest jeszcze bardzo dużo pracy przed startem Grand Prix. Musimy przeanalizować ten mecz w warsztacie, ale potem oczywiście wyrzucić go z głowy. Nie chcę powtórki ani w Gorican, ani w Częstochowie, więc czeka nas intensywny tydzień – podsumował Janowski.